Ja nic nie sugeruje.
To Ty moja droga opisalas widok opieki paliatywnej "Tam wszystkie osoby jak roslinki" dlatego tez napisalem ze nie zaluje ze Tesc odchodzil w domu.
Ze zmuszaniem do brania lub nie brania lekow to byla raczej rada... wlasnie po to abys nie miala wyrzutow sumienia....
Ja zmusilem u Tescia (wypicie naturdrinka) i dzis troche zaluje, w niczym to nie pomoglo...
Trzymaj sie i odwiedzaj Mame...
Zycze dobrej formy Twojej Mamie i cudu.... z calego serca....
Marcin J, nic nie pisałam o zmuszaniu do brania leków (do niczego mamy nie zmuszam i dobrze wiem, ze jest to nie wskazane) ale to nie ważne, nie chce się tu z nikim kłócić, nie mam na to siły...
Mama tylko leży i nic się do nas nie odzywa, na wszystko kiwa głową na "nie", taka obojetna, czasem ma otwarte oczy i błądzi nimi po ścianach, oczy takie niewyraźne, powieki czasem szybko migają, w jej głowce już pewnie pełno nielogicznych myśli.
Ręce drżą, buzie ledwo otwiera przy karmieniu.
Nie jest blada, na twarzy taki normalny kolor.
Najważniejsze, że nie ma bólu.
[ Dodano: 2016-02-01, 09:47 ] ileene, dziękuję Ci ślicznie za informacje.
To chyba nie są leki przedłużające na siłę życie?
Tak, było to przykre, ale doszłam do wniosku, że dla Niego tak lepiej, nie myślał zupełnie o chorobie. Na dzień przed śmiercią powiedział mojej siostrze (On nazywał ją niższego szczebla pomocą sanitarną), że zakochał się w przełożonej pielęgniarek, siostra śmiała się, mówiąc, że już wie dlaczego się ze mną ożenił .
Trzeba się dostosować do psychiki chorego
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
Przykro mi że musisz przez to przechodzić. Mama żyje może teraz w swoim świecie to wynik choroby. Bądź przy Niej, mów do Niej, przytulaj. Opowiadaj nawet co robiłaś, co w gazecie przeczytałaś. Ona czuje Twoją obecność.
Mój tatuś nie miał stwierdzonych przerzutów do mózgu a też dziwnie się zachowywał, czasami nas nie poznawał, zapominał jak się robi podstawowe czynności: Jak się myje, odkręca wodę, chodzi, goli. Ale byliśmy przy Nim opowiadali, nawet jak nieprzytomny leżał w szpitalu. Ja wiem że nas słyszał wtedy i czuł naszą obecność. To jest najważniejsze, żeby teraz Twoja mama nie była sama. Wiem że ciężko nas to patrzeć, ale kto jak nie najbliżsi?
_________________ Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
Terlewa, wzruszyło mnie to co dodałaś w kolejnym poście - że Twój mąż ponownie na nowo się w Tobie zakochał - niesamowite!
Świadczy to o Waszej wielkiej miłości!
Jestem Wam wszystkim ogromnie wdzięczna za ciepłe słowa kochani
Powiem Wam, że o dziwo mama jak na ten etap choroby wygląda naprawdę nieźle, normalny kolorek na twarzy, nie mówi prawie nic ale jak zdarzy się, że powie słowo czy dwa to tak normalnie, całkiem głośno, jak ją odwiedzamy to w ogóle nie śpi - jest w kontakcie...
Mam wrażenie, że mama byłaby w stanie nawet sama usiąść czy może nawet wstać ale leży bo się poddała, bo w głowie jej się pomieszało i może myśli, że tak już musi być... sama nie wiem... najprawdopodobniej tak mi się tylko wydaje... a może coś w tym jest...
Pytałam czy chciałaby usiąść ale na tym się skończyło bo mama na wszystko kiwa głową na "nie" i nie można naciskać bo wtedy się denerwuje. Zatem mama tylko leży. Położyli mamie wczoraj materac przeciwodleżynowy, kazałam mamie trochę poćwiczyć czyli rączkami, nogami poruszać trochę - nie chciała oczywiście
Z jednej strony cieszy mnie jej dobry stan, chociaż z drugiej to co z tego, skoro człowiek już tylko leży i nic poza tym...
Gdybym jeszcze mogła z mamą logicznie pogadać, to też bym się cieszyła, że mamy czas na pogaduchy
ale to już niemożliwe
[ Dodano: 2016-02-05, 10:14 ]
Mama w momencie przyjęcia na oddział była blada, strasznie słaba, ledwo mogła wydusić z siebie jakieś słowo... szczerze to myślałam, że koniec bliski.
Siostra radke Wasza mama miała zmianę w mózgu wykrytą już kilka miesięcy temu (chyba koło września 2015), może moja mama też jeszcze pożyje...
z tym, że u Was szybko były naświetlania głowy, u mojej mamy dopiero na 1 marca
Niesamowite emocje towarzyszą mi teraz, ciężkie jest to dla mnie... jednego dnia myślisz, że bliska Ci osoba niebawem odejdzie, innego, że jeszcze może kilka miesięcy... strasznie się żyje wiedząc, że koniec nastąpi ale zupełnie nie masz pojęcia kiedy...
Witaj, moja mama odeszła 2 października minęły już 4 miesiące. Wiem przez co przechodzisz bo u nas też łatwo nie było. Chciałabym Ci napisać coś mądrego - nie umię. Każdy musi to jakoś przeżyć, jakoś przetrwać. Nie myśl co może być, jak może być. Bierz każdy dzień z osobna. Cokolwiek się wydarzy zniesiesz to bo innego wyjścia przecież nie masz. I bardzo dobrze że macie HS oni tam naprawdę wiedzą co robią. Ściskam Cię mocno i pamiętaj, ze mimo tego , że przy mamie siedzisz sama to są ludzie którzy myślami są koło Ciebie.
Witajcie kochani,
Ostatnio trochę sobie nie radzę... sama ze sobą
Nie mam komu się wygadać bo zgrywam twardą i nikomu bliskiemu nie przyznam się do tego co zaraz tutaj napiszę.
Jestem z natury osobą rozsądną, odpowiedzialną, cierpliwą. Niestety ostatnio cos we mnie wstąpiło:
- bardzo szybko tracę cierpliwość, aż sama się dziwię. Przez to jestem opryskliwa dla męża, teściów, nawet czasem dla chorej mamy. Wyżywam się na biednym psie.
Jeszcze do niedawna wiele spraw bym przemilczała bo zdaję sobie znakomicie sprawę, że w emocjach można powiedzieć za dużo złego. Teraz po prostu w nerwach mówię co mi na język przychodzi - potem żałuję.
Przede wszystkim strasznie się czuję z tym, że brakuje mi cierpliwości do moich dzieci i tutaj aż płakać mi się chce
Wiem jak powinnam się zachować w danej sytuacji, a działam zupełnie inaczej pod wpływem emocji. Potem oczywiście ogromne wyrzuty sumienia... i tak ostatnio coraz częściej
Co się ze mną dzieje?!
Jest mi z tym bardzo źle!
Przez to dziwne postępowanie zupełnie inne niż powinnam, czuję się złą matką, żoną, synową, córką.
Wiem, że jestem niemiła, opryskliwa, niedbale wykonuję niektóre obowiązki... co wcześniej nie miało miejsca! Ale nie mam na to wpływu - jakaś niemoc! Coś dziwnego! To jest silniejsze ode mnie!
Nie mam siły...
Miałam ogromną ochotę się wygadać.
Nawet jeżeli nikt tu nie zajrzy to i tak trochę mi lepiej.
Nawet jeżeli nikt tu nie zajrzy to i tak trochę mi lepiej.
Zajrzy, po to jesteśmy żeby się wspierać.
Najprawdopodobniej masz 'zmęczenie materiału". Jak sama piszesz zawsze byłaś silna, twarda, porządna i nikt nie widział co siedzi w Tobie w środku. Wypaliłaś się przywdziewając maskę silnej, wnętrze Twoje woła o pomoc. Stąd właśnie rozdrażnienie wobec najbliższych. Może czas podzielić obowiązki, dać sobie szansę na dzień/godziny tylko dla siebie, zrób to co Cię relaksuje, uspokoi, wyciszy, zregenerujesz się wtedy. Za dużo masz na głowie, trzeba podzielić sprawy na ważne, mniej ważne i takie, które mogą poczekać, nic się nie stanie, świat się nie zawali jak trochę odpuścisz, to dla własnego dobra. Pamiętaj, ze twój stan psychiczny wpływa również na bliskich a już macie dość problemów związanych z chorobą mamy.
Jeśli czujesz niepokój może od czasu do czasu weź coś na uspokojenie, może ziołowe tabletki, może przepisane przez lekarza, to już do Twojej oceny.
Pamiętaj, że oprócz choroby musimy zadbać też o siebie, choroba najbliższych wyczerpuje nasze pokłady energii i musimy się w jakiś sposób regenerować. Co będzie jak sama podupadniesz na zdrowiu, ani nie pomożesz mamie ani nikomu z rodziny więc warto nie zapominać o swoim komforcie fizycznym i psychicznym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum