jestem na tym forum pierwszy raz jako komentator, choc dostarczylo mi ono mnostwa informacji w pierszych dniach, gdy usłyszałam diagnozę.
Historia babci zaczeła się w marcu tego roku i chyba na razie nie mam siły na jej opis, ale odpowiadając na Nanoknife- to była nasza najwieksza nadzieja, po zabiegu lekarz bardzo zadowolony z przebiegu, w wypisie jedno zdanie i to koniec- leczenia.
Teraz babcia walczy ostatkiem sil ale sama. Lekarze postawili krzyzyk choc mialo byc tak pieknie. Dodam, iz zabieg odbyl sie na koniec 06.2014.
Nie rozumiem po co to wielkie LAAłł skoro potem nie ma zadnego leczenia, nie ma chemi nie ma nic tylko morfina.Mam zal bo mysle, ze gdzies jest blad albo cos przeoczylam. Mysle, iz zbiore sie niedlugo i opisze wszystko, aby utwierdzic was, iz nigdy nie mozna odpuszczac, ale tez nigdy nie ufac do konca lekarzom.
Zycze powodzenia i jak najlepszych wynikow operacji.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-08-27, 06:34 ]
Post wydzielony do osobnego wątku stąd.