1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Pytanie do onkologicznych.
Autor Wiadomość
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #1  Wysłany: 2009-05-24, 21:50  Pytanie do onkologicznych.


jak odpowiedzieliście sobie na najważniejsze pytanie
dlaczego to ja,dlaczego to mnie dopadło to choróbsko?
 
jogi45 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 618
Skąd: Szczecin
Pomogła: 110 razy

 #2  Wysłany: 2009-05-24, 22:22  


Nie mam pretensji do świata ani do Boga ani do genów. śtatystycznie wypadło na mnie. Nigdy co prawda nie paliłam, alkohol mógłby nie istnieć ale trochę zapracowałam sobie na "to". Mam refluks żołądka. Zwykle nie bierze się znikąd, najczęsciej z umiłowania jedzenia. Sprzyja niestety nowotworom układu pokarmowego i po troszę gardła. Otyłość też. A więc zarobiłam sobie sama. Jest mi łatwiej może przez to przejśc niż kobietom które mają dzieci potrzebujące opieki. Moje są samodzielne choć mam nadzieje nadal jestem im potrzebna. Większy problem mam teraz - co dalej z tym zrobić bo nadal nie wiem, nadal na własne życzenie jestem diagnozowana. Jak już sie człowiek oswoi z tym że to ma to musi nauczyć sie żyć tak długo jak sie da.
_________________
Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #3  Wysłany: 2009-05-25, 21:49  


Witam
Jogi wiedziałem że jesteś świetną dziewczyną i świetnie sobie z tym poradziłaś.
Mnie to nie poszło tak łatwo.Napisze o tym później.
Dzisiaj jestem już padnięty.
 
mamanel 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Lut 2009
Posty: 1010
Pomogła: 180 razy

 #4  Wysłany: 2009-05-27, 20:34  


No cóż...
Ja sobie chyba nie poradziłam. Jeszcze.
Nie rozumiem dlaczego ja - prowadziłam zdrowy tryb życia. Jedynie stres - tego mi nie brakowało. Jak na razie jest dla mnie nr 1 wśród przyczyn mojej choroby.
Nie rozumiem dlaczego to ja musiałam zachorować. Jestem zawiedziona, trochę może zła.
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #5  Wysłany: 2009-05-27, 20:57  


I mnie to nie poszło tak łatwo.Podobnie jak mamanel długo szukałem odpowiedzi dlaczego to mnie dopadło. Myślałem sobie po cichu dlaczego to nie dopadło jakiegoś menela jakiegoś pijaczka tylko mnie. Za jakie grzechy.
Ale dosyć szybko zmieniłem tok mojego myślenia.
A co by się stało jak by to dotknęło np moje dzieci albo żonę (która sobie lepiej radziła).
I w tym momencie znalazłem odpowiedź na to pytanie.
Został mi refren piosenki "co ma być to i tak będzie".
Nie są to łatwe pytania a i odpowiedź też nie jest prosta.
Pozdrawiam
 
jogi45 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 618
Skąd: Szczecin
Pomogła: 110 razy

 #6  Wysłany: 2009-05-27, 21:03  


Uważam, że myślenie "dlaczego ja, dlaczego mnie dopadła ta choroba" jest destrukcyjne. Wyszukiwanie winy u kogokolwiek albo czegokolwiek wtedy jak już sie stało nie pomaga a wręcz przeciwnie - obniża samoocenę, obniża nastrój, być może prowadzi do deprechy a to nam przecież niepotrzebne. Choćby nie wiem co walczyć trzeba do końca, iśc do przodu a nie oglądać sie wstecz. Wiem, łatwo powiedzieć bo dziś akurat mam niezły humor i spokój. Nie mam na karku męża i dzieci. Z natury jestem samotnikiem.
"Czepiam się" przykładów wyleczenia albo choć poprawy życia wśród onkologicznych. mam nadzieję że ja też z tego wyjdę a jednocześnie jakoś podświadomie robię wszystko by nie zostawic po sobie złych wspomnień jakby miało sie jednak nie udać. (z wyprzedzeniem płacę rachunki :lol: )
Każdy z nas przeżywa inaczej. Myślę że ważne jest żeby wyrzucic z siebie żale, czasem wykrzyczeć ale mieć osobę która zrozumie zły nastrój, osobę która umie słuchać.
_________________
Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
 
elab 



Dołączyła: 03 Lut 2009
Posty: 26
Skąd: Szczecin
Pomogła: 7 razy

 #7  Wysłany: 2009-05-28, 20:21  Witam


Moim zdaniem zastanawianie się,dlaczego ja,nie ma sensu,bo gdyby odwrócić pytanie,a jeżeli nie ja to kto? Potrafiłbys wówczas odpowiedzieć?Po prostu czasami tak bywa, że kogos dopada straszna choroba.Ja nie ukrywam,że na wieśc o raku pierwszym pytaniem,które mi sie nasunęło było, dlaczego?co zrobiłam złego?Później to juz tylko targowałam sie z Bogiem-jeszcze rok,chcę zobaczyc jak córcepójdzie matura,później,no przecież chcę wiedzieć jak studia?teraz proszę,żeby doczekać może wnuka?zobaczyć jak sie jej ułozy?3 lata tak sie targuję,zobaczymy co mi sie uda.Dzis w każdym razie nie zadaje sobie pytan typu:dlaczego ja?
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #8  Wysłany: 2009-05-28, 20:58  


Witam
i ja po zadaniu sobie pytania jak nie ja to kto,dziękowałem Bogu ,że to ja a nie ktoś z mojej najbliższej rodziny.
W 2000 roku kiedy zachorowałem syn miał 16 lat.A co to znaczy to wiedzą rodzice którzy mają synów w tym wieku.Bałem się że żona sobie z nim nie poradzi.Ale dzięki Bogu mogłem go przeprowadzić przez ten głupi wiek.Jakoś wyszedł na prostą.
Teraz to już wszystko w rękach Boga.Już tylko dziękuje a nie proszę.Dziękuje za każdy dzień ,tydzień, miesiąc i rok.
Ale dobrze, że wypowiadacie się w tym temacie.Może to pomoże innym,rozpoczynającym walkę, w odpowiedzi na to pytanie,bo każdy takie pytanie sobie zadaje.
 
jogi45 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 618
Skąd: Szczecin
Pomogła: 110 razy

 #9  Wysłany: 2009-05-28, 22:03  


Ja teraz coraz częściej myślę jakim spadkiem obciążam dzieci. W rodzinie ich ojca wielu odchodzi na nowotwory, ostatnio 32 letni kuzyn a 38 letnia dziewczyna właśnie się intensywnie leczy.To krewni babci i dziadka a teraz jeszcze ja. to mi bardziej dokucza niż to że ja jestem chora. Zresztą może nie jestem, wciąż uparcie szukam dowodu że to pomyłka. Może dlatego nie przeżywam tego tak tragicznie. Dokucza mi tylko zmienność nastroju. Z jednej strony trzymam sie kurczowo tego że może to pomyłka a z drugiej strony widzę że chyba zaczynają mi się "objawy" Ksztusze się coraz częściej, jedzenie stoi mi w gardle i chyba puchnie mi nasada języka. I znów czekam na badania, na wyniki bo tym razem sama tego chciałam. Dołują mnie też inne sprawy nie związane z chorobą ale stres ma na nia wpływ mam wrażenie.
_________________
Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
 
AndrzejS 


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 200
Skąd: Bielsko-Biała
Pomógł: 29 razy

 #10  Wysłany: 2009-05-29, 07:08  


Pytanie dlaczego to ja ,dlaczego to mnie dopadło nasuwa się zaraz po zdiagnozowaniu i po potwierdzeniu ,ze to jednak rak,że to wyrok.
W tym czasie człowiekowi nasuwają się różne odpowiedzi na to pytanie,czasami nie najmądrzejsze.
Ale jednak trzeba sobie na to pytanie odpowiedzieć,to pomoże w "niemaniu"pretensji do Boga do całego świata i do wszystkich.
Pozdrawiam i oby jak najmniej osób dręczyło to pytanie.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę.
 
jogi45 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 618
Skąd: Szczecin
Pomogła: 110 razy

 #11  Wysłany: 2009-05-31, 23:59  


Czy uważacie, że problemy psychiczne zaczynają się juz przed zdiagnozowaniem choroby? Czy ktoś pamieta jakieś zmiany u siebie zanim jakikolwiek lekarz powiedział "a może to nowotwór"? Może zmienność nastrojów, złośliwość, brak ochoty na kontakt z ludźmi, ospałość, nadmierny apetyt albo niechęć do jedzenia? I nie była to wiosna albo przedwiosnie i nie u kobiety w wieku wskazującym na przekwitanie. Słyszałam taki pogląd że choroba nowotworowa wpływa na nastrój już wcześniej zanim zostanie rozpoznana.
_________________
Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
 
rakar 



Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 119
Skąd: OLSZTYN
Pomógł: 11 razy

 #12  Wysłany: 2009-06-01, 02:01  


Dlaczego ja, dlaczego to mnie,etc - częste pytania. Takie pytania zadawała moja mama, chora m.in. na parkinsona, nie poruszająca się samodzielnie. Odpowiedź z moja była dość prosta. Równolegle z mamą na parkinsona cierpiał też papież JP II. Skoro on nie mógł znaleźć pomocy (potem znalazł i wiem jakim sposobem), to kto i jak mamie miał pomóc? I mniej więcej w podobnym czasie zmarli. Muszę dodać, że z powodu raka, 14 lat przedtem odjęto mamie pierś.
Tata strasznie cierpiał bardziej z powodu tego, że opuszczały go siły. Odszedł trzy miesiące przed mamą. A siedem miesięcy po nich starszy brat.
Wszyscy, od czasu do czasu, w napadach boleści wypowiadali, dajcie mi coś, niech się nie męczę. JEST TO COŚ NIEWYOBRAŻALNIE CIĘŻKIEGO SŁYSZEĆ TAKIE PROŚBY. JEST OKROPNE. CO ZROBIĆ, JAK POMÓC? Wychodziłem gdzieś na zewnątrz, w pole, do lasu, by nie widzieli moich łez. Wydawało się, że rodzice są wieczni, że to niemożliwe. Cóż...

Minęło kilka lat i w marcu 2007 roku dowiaduję się, że mam raka prostaty. Wiadomość jak uderzenie z piąchy w ucho. Oszołomienie. Niby człowiek obserwował cierpienie bliskich ale zaskoczenie totalne. Przecież 4 lata przedtem badałem się, e...,nie, niemożliwe, ja?
Jednak trwało to dość krótko. Mam taki styl życi. Jak już robię, to robię, jak działać, to działać. I to bez fuszerki, bo najgorsze są reklamacje i niedoróbki. Szkoda czasu. Niestety, z moim leczeniem nie jest najlepiej, ale o tym nie teraz. Na stół operacyjny trafiłem dość szybko, bo w maju i jak wspomniałem leczę się dalej.

Co mi dała walka z rakiem?

Przede wszystkim zadałem sobie pytanie, co ja mogę zrobić, a co lekarze. Wniosek, trzeba razem współpracować. Doszedłem do wniosku, że jeśli mam się leczyć, to muszę jak najwięcej wiedzieć o swojej chorobie. Włączyłem zasadę ograniczonego zaufania. Przecież miałem doświadczenie z wieloletniej opieki nad najbliższymi. Nigdy przedtem nie przywiązywałem wagi do komputera. Czasami coś w internecie poszukałem. Ktoś za mnie na nim pracował. W lipcu 2007 r. kupiłem laptopa, założyłem internet i zacząłem zdobywać wiadomości. Zarejestrowałem się na forum rak-prostaty, potem inne i zacząłem "coś tam, coś tam'' skrobać. Uczestnictwo na forach bardzo dużo mi dało. Wyedukowałem się na tyle, że swobodnie rozmawiam o swoich leczeniu ze specjalistami. Wiem jakie pytania mam zadać i wiem kiedy lekarz "blefuje". Przynajmniej tak mi się wydaje, ale w zarozumialstwo nie wpadam. No i może to, ze nie pozwalam sobą pomiatać, ale też mam szacunek dla tych, którzy mi okazują choćby umiarkowaną grzeczność i nie olewają mnie.

Nabrałem więcej pokory. Szkoda upływającego czasu. Nie wchodzę już w bezsensowne spory. Z żoną, jak nigdy dotąd rozumiemy się. O swojej chorobie nie rozmawiam. W rodzinie jest tak, jak bym był zdrowy. W ubiegłym roku zapisałem się do Stowarzyszenia Mężczyzn z Chorobami Prostaty "Gladiator' i w miarę moich możliwości "coś tam, coś tam" działam. Zapisałem się na kurs grafiki i tworzenia stron www., bo mam plany w tym temacie. Wykonuję wolny zawód i myślę optymistycznie.

Rak i reakcja innych na taką wiadomość.

Reakcja zupełnie obcych ludzi jest mi obojętna. Ale znajomych, w znacznej części jest często przyjmowana jak coś "zaraźliwego". Z czasem "zapominają'', że znamy się. Co tu dużo mówić. Na kursie, o który wspomniałem, uczestniczą ludzie po 50-tce , wykształceni, m.in. wykładowcy uczelniani. Większość to mężczyźni. Gladiator wydał dobrze,przystępne opracowanie w formie broszury o chorobach układu płciowo-moczowego, szczególnie o raku prostaty. Rozdawałem te broszury panom ale reakcja jednego z nich, właśnie wykładowcy była zadziwiająca. Wyglądało to, jakbym mu g**no wręczał. Ostatnio mówiło się o żenującym poziomie wiedzy maturzystów i sześcioklasistów. Jak widać cymbałów można też spotkać wśród profesorów.

Czy Życie jest najcenniejsze?

Czy przedstawia najwyższą wartość? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie. Myślę, że zależy z jakiej perspektywy i z jakiej pozycji na to spojrzeć. W tym miesiącu skończę 60 lat. Sprawy życiowe mam ustabilizowane. Liczę siły na zamiary. Nic na siłę, bo "szczęście nie polega na tym czego chcesz, ale na zaakceptowaniu tego co już masz" (R. Shateld). Jeśli przyjdzie ten czas, to cóż, przyjdzie. Dodam jeszcze, że eutanazja powinna być w określonych okolicznościach usankcjonowana.

Na koniec, człowiek jest stworzeniem stadnym (jak wszyscy wiedzą), więc musimy sobie pomagać, przede wszystkim słabszym.

Pozdrawiam
_________________
www.rak-prostaty.pl
 
jaga-bz 


Dołączyła: 08 Lut 2009
Posty: 26
Pomogła: 16 razy

 #13  Wysłany: 2009-06-01, 10:36  


jogi45 napisał/a:
Słyszałam taki pogląd że choroba nowotworowa wpływa na nastrój już wcześniej zanim zostanie rozpoznana.


Jogi, myślę, że jest coś prawdziwego w tym poglądzie.
W moim przypadku, może nie tyle nastrój, co ogólne złe samopoczucie (może objawy lekkiej depresji) bezpodstawny spadek formy mimo, że nie było ku temu żadnych realnych przesłanek. Uważam, że organizm sam sygnalizuje jeżeli zaczyna dziać się coś niedobrego. Mnie intuicja zawsze podszeptywała, że zaczyna 'cosik mnie żreć'.
Tak na marginesie - od 14 lat jestem tzw. onkologiczna (trzy niezależne nowotwory). Lekarka, która zna mnie doskonale na hasło 'coś żre' zawsze wierzyła mi i zarządzała kompleksowe badania. W efekcie okazywało się, że rzeczywiscie zaczęło 'żreć'.
Myślę, że to właśnie dzięki tej mojej intuicji jeszcze żyję, choć niektórzy twierdzą, że to zasługa mej wewnętrznej siły i innych przymiotów.
Reasumując: jeżeli nie można racjonalnie wytłumaczyć swego 'dziwnego' samopoczucia, warto wsłuchać się w swój organizm i po prostu przebadać się.
 
soja 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 04 Lut 2009
Posty: 1263
Pomogła: 194 razy

 #14  Wysłany: 2009-06-01, 10:45  


Witaj Jaga :) . Aż trzy niezależne nowotwory :?ale?: . Jestem w szoku :shock: . Dzielna babka z ciebie. Nacierpiałaś sie w życiu wiele. Jeśli możesz napisz coś więcej o sobie. Pozdrawiam
 
mral 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 30 Sty 2009
Posty: 466
Pomogła: 75 razy

 #15  Wysłany: 2009-06-01, 17:07  Re: Pytanie do onkologicznych.


AndrzejS napisał/a:
jak odpowiedzieliście sobie na najważniejsze pytanie
dlaczego to ja,dlaczego to mnie dopadło to choróbsko?


Oceniając swoją sytuację myślę, że w tej chorobie (rak piersi) jak dotąd sprzyja mi duże szczęście. Szczęściem jest to, że guz wyczułam w początkowym stadium zaawansowania choroby, że stopień złośliwości raka jest umiarkowany, że spotkałam lekarza który potrafił nakłonić mnie do leczenia, że obyło się bez amputacji piersi, że nie odczuwam negatywnych skutków leczenia, itd. To wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej. Zdając sobie z tego sprawę, nie śmiem narzekać.
Wdzięczna jestem losowi za to, że dostaję od niego realną szansę na wygraną.
_________________
Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu.

Ks. prof. Józef Tischner
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group