Moje przemyślenia na temat choroby męża,podstawowa obserwacja-ukrywa strach .
Widzę że słabnie ,ale zaprzecza,"kozakuje".
Chce jechać w każde miejsce które lubił odwiedzać.
Ale nie ma odwagi wyjśc z auta,sama podróż daje mu radość.
Chlopcom,nawet tak starszym jak jest Twoj maz i byl moj nie wypada okazywac strachu i plakac. Tak uczono ich z dziecinstwa ze to dziewczynkom tylko wolno okazywac uczucia. Wiec nie dziw sie ze maz ukrywa strach. Moj rowniez "kozakowal' ale pozniej juz przestal i czasami wiedzialam w Jego oczach lzy i smutek. No i powracaja wspomnienia. Trzymaj sie,Mario!
Cóż ,chyba nie mam wyboru.
Dodam że nie tylko mężowi ,ale także jego dzieciom, za oceanem niosę wsparcie.
Tak w porywach mam ciężkiego doła,ale jak to momusowi przystoi ,
mimo wszystko uśmiecham się.
Moje dzieci wspieraja mnie tutaj,często rozmawiamy o problemach jakie nas dotykają.
A Wisła płynie....
Dopadła mnie ,wredna ,zagłuszana,obawa .....
Po morfinie mąż śpi,w domu jest głucha cisza.
Matko kochana ,jak w kościele, dzwoni w uszach.
Przy obiedzie ,z wdzięczności że nie boli,mąż wylewnie dziękował.
A ja w kątku spłakałam się jak bóbr.
Momus7
Jestem pod wrażeniem Twojej niezwykłej walki, ogromnego serca i siły miłości...
Przykro mi bardzo jak czytam, że jest gorzej...:(
walczcie dalej, razem... Tak długo jak się da.
Dużo siły KOchana Momus...
ściskam mocno
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum