Jestem tu nowa, ale muszę się gdzieś wygadać bo chyba oszaleję. W sierpniu u mojej mamy zdiagnozowano nowotwór trzonu macicy, mama przeszła na początku września operację usunięcia wszystkiego łącznie z węzłami chłonnymi, z racji jej wieku 71 lat i chorób współtowarzyszących (cukrzyca, nadciśnienie) bardzo baliśmy się że nie przeżyje operacji. Na szczęście zabiegł się udał, mama przeżyła, wynik histopatologii wskazał wprawdzie na rak typu II, ale IA, ucieszyliśmy się bardzo. Mama została zakwalifikowana na uzupełniającą chemię 4 cykle, w tej chwili jest po 2 cyklu. Niestety chemię znosi bardzo źle, towarzyszą jej straszne bóle nóg, osłabienie, wypadły jej wszystkie włosy, jest bardzo słaba, ale jesteśmy z cała rodziną pełni nadziei, że będzie wszystko ok.
Wtedy spadł na mnie kolejny cios, na początku października tata poszedł zrobić badania bo ostatnio, źle się czuł, kiedy odebrał wyniki krwi, zawalił mi się świat, okazało się, że wyniki są straszne, tata miał 147000 leukocytów, oczywiście od razu szpital i diagnoza ostra białaczka szpikowa. Aktualnie tata jest na oddziale hematologii, przeszedł cykl chemii 3 +7, na który zakwalifikował się dzięki temu, że jest zdrowy, ale jego wiek wg pani doktor z którą rozmawiałam dyskwalifikuje go do zrobienia przeszczepu szpiku, a rokowania nie są zbyt dobre. Tata leży już ponad 3 tygodnie w szpitalu, jest zmęczony psychicznie szpitalem, a przede wszystkim brakiem jakichkolwiek informacji od lekarzy,nadal nie wiemy czy doszło do remisji, ta niepewność jest straszna.
Mamą opiekuję się głównie ja, bo teraz u nas mieszka, ale ja czuję, że ta sytuacja mnie przerasta, skąd znaleźć siły do udawania przed chorą mamą, że z tatą będzie wszystko ok, a przed ojcem, że też z tego wyjdzie i niedługo wróci do domu i będzie jak dawniej?
skąd znaleźć siły do udawania przed chorą mamą, że z tatą będzie wszystko ok, a przed ojcem, że też z tego wyjdzie i niedługo wróci do domu i będzie jak dawniej?
Chyba nie należy udawać, będzie Wam wszystkim lepiej jak tą prawdę poznacie wszyscy. Może rodzice chcieli by coś pozałatwiać, o czymś porozmawiać a udawanie, że będzie dobrze może to wszystko utrudnić.
Nie możesz zapewnić mamy czy taty, że będzie dobrze, bo tego nie wiesz, na pewno tego chcesz ale jak oboje przejdą leczenie, jak będzie zachowywała się choroba tego nikt nie wie. Powinnaś być szczera wobec rodziców. Pewnie, że nie "walimy prawdy z grubej rury" bo może to załamać pacjenta ale trzeba mówić tyle ile wiemy, że Jego psychika udźwignie a jak oczekuje szczerej od nas odpowiedzi to należy ją udzielić.
To oczywiście jest moje podejście do tematu choroby, mówienia/ nie mówienia, Ty znasz najlepiej swoich rodziców i na pewno wiesz ile potrafią udźwignąć tej prawdy i jak do Nich dotrzeć.
Bardzo współczuję zaistniałej sytuacji, jeden chory na tak ciężką chorobę to już wyzwanie a dwoje najbliższych osób to już prawdziwy dramat.
Masz kogoś do pomocy, kto Cię wesprze, pomoże to wszystko organizować, opiekować się rodzicami?, bo samej będzie Ci ogromnie trudno to wszystko ogarnąć.
Hej. Strasznie Ci współczuję. Jednak zgadzam się z wpisem wyżej. Jeśli by (nie daj Boże) coś się z którymś stało to mogą mieć pretensje do ciebie ze nic nie powiedziałas.
I znajdź kogoś do pomocy ! Pielęgniarkę środowiskową, kogoś z rodziny, lub choćby przyjaciółkę. Musisz wyjść - odetchnąć. Bez szpitala, bez zamartwiania się. Chociaż godzinę dziennie - to cię wzmocni psychicznie.
Pozdrawiam. Trzymaj się .
_________________ Jest taka cierpienia granica, za która się uśmiech pogodny zaczyna...
Tata rozmawiał z lekarzem, jest dokładnie poinformowany o swoim stanie zdrowia, jest świadomy swojej choroby. A ja udaję przed nim, że będzie wszystko ok, choć w jego sytuacji rokowania są średnie, a ja też nie potrafię uwierzyć, że wyzdrowieje, choć istnieje na to szansa, ale statystyki są dołujące.
Jeśli chodzi o mamę to jest przez swoją chorobę w złym stanie psychicznym, uważam, że nic jej nie da świadomość jak ciężko choruje tato i jak złe są rokowania. Wie, że choroba taty jest ciężka, ale wierzy w to, że wyzdrowieje.
To prawda, że głównie mamą zajmuję się ja, ale na szczęście bardzo pomaga mi mąż i w miarę możliwości brat.
W chorobie rodziców najbardziej dobija mnie moja bezsilność, nie mogę sprawić, żeby zabrać od nich trochę bólu i cierpienia .
w chorobie rodziców najbardziej dobija mnie moja bezsilność, nie mogę sprawić, żeby zabrać od nich trochę bólu i cierpienia
Doskonale cię rozumiem. Uczucie bezsilności i niemożności odebrania bólu i cierpienia jest ciężkim doświadczeniem.
Niestety nasze życie juz takie jest że takie choroby i cierpienia musimy "przerobić " sami. Dziś nasi najbliżsi a w przyszłości my. Tak to się toczy i nic na to nie poradzimy.
Możesz tylko podbudowywac mamę i tatę psychicznie - na ile to możliwe.
Bez robienia falszywych nadziei, ale też bez "walenia z grubej rury" jak to ujęła Marzena.
Po prostu spokojnie, rzeczowo i nie za dużo. Nieraz to w nas tkwi ta chęć wykrzyczenia całej prawdy myśląc że będzie im ale i przede wszystkim nam samym lżej.
Nie bedzie. A możemy niechcący doprowadzić do pogorszenia sytuacji psychicznej choych bliskich.
Pozostaje niestety zacisnąć zęby i dalej....
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
W chorobie rodziców najbardziej dobija mnie moja bezsilność, nie mogę sprawić, żeby zabrać od nich trochę bólu i cierpienia
Choć wielokrotnie byśmy to chcieli a nawet zrobili to się niestety nie da. Możesz być tylko z Nimi jak najwięcej, wspierać, pomagać, jeździć po lekarzach, być przy badaniach, być przy rozmowach z lekarzami, trzymać za rękę, pocieszać, zajmować czas żeby choroba nie była w myślach na pierwszym miejscu, to już bardzo dużo, bo rodzice będą wiedzieli, że bólu Im nie zabierzesz ale jesteś córką na którą zawsze mogą liczyć, córką którą wychowali na dobrego człowieka, córką o dobrym sercu, córką która zawsze jest jak Jej potrzebują, córką, która wspiera,pomaga i kocha.
Trzymaj się, jesteś dzielna i dasz radę zrobić dla rodziców wiele a siły same do Ciebie przyjdą
Córka.,
Witamy na Forum
Załóż swój wątek dotyczący choroby Mamy, zamieść wyniki badań - wtedy będziemy mogli powiedzieć cokolwiek na temat rokowania i tym samym na temat tego, jak z Mamą rozmawiać.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum