Nie smiem bron Boze niczego doradzac, ale w tej chorobie wszystko moze sie wydarzyc z dnia na dzien, z godziny na godzine. Wiec jesli tesciowa chce sie zobaczyc z ksiedzem, proponuje udac sie do ksiedza jak najszybciej. Okres temu nie sprzyja, ale mam nadzieje, ze ksiadz zgodzi sie przyjsc jak najszybciej.
Pozdrawiam i zycze duzo sil.
Ręce już opadają . Brakuje mi sił . Od wczoraj znowu gorzej , krew z nosa dwa razy leciała . Pytałam czy coś ruszała w nosie , czy dłubała . Mówi ,że tak ale na wszystko przytakuje to nie wiem czy się przyczyniła. Najgorsze te pieluchy . Ciągle ściąga ,myśli ,że to majtki . Siedzimy pytamy czy chce siku ,mówi ,że nie , przypominamy ze ma pieluche . Wychodzimy zająć się sobą w tym czasie , wstaje ściąga pieluchę próbuje dojść do tego krzesełka ale nigdy jeszcze nie zdążyła ( stoi metro od łóżka ). Sika na podłogę . Tłumaczymy ,że robi nam tym większy problem i żeby sikała w pieluchę . Przytakuje i wszystko od nowa. już sto razy to wałkowaliśmy . Wyrzucamy suche pieluchy , zakładamy a ona ściąga . My już naprawdę nie mamy sił . W nocy wstajemy , myjemy podłogę ,w dzień myjemy i już śmierdzi . Zabrania otwierać okno bo jej zimno a w pokoju gorąco ,że umrzeć można . Czaimy się jak zasypia to otwieramy ale czuć wszystko moczem.
Modlę się ,żeby się hospicjum odezwało jak najszybciej bo do tej pory czułam jakąś litość , nie wiem jak to nazwać , byłam cierpliwa . Chociaż się gotowałam to mówiłam jak najbardziej łagodnym głosem, tłumaczyłam jak dziecku , powoli wyraźnie ,bez nerwów . A dzisiaj już ochotę zabić , sama sobie mówię ,że mam się uspokoić ale jestem rozdygotana . Przerażenie , strach zaczyna się zmieniać w nerwy i złość
To bardzo dobrze, że potrafisz przyznać się do tych złych emocji, nazwać je. Bezsilność przeradza się w złość, cierpliwość w nerwowa atmtosferę. Oczywiście wiesz, że nie wolno Ci podnieść głosu na teściową - pomyśl, jakie miałabyś później wyrzuty sumienia.
Zapach moczu, ropy, starości, to zapach odchodzenia. Nie lubimy go, w naszym sterylnym świecie, bo przypomina nam to, o czymm chcemy zapomnieć.
Oczywiscie w takiej sytuacji najlepiej, by teściowa znalazła się w hospicjum stacjonarnym. Do tego czasu spróbujcie podejść do sytuacji zadaniowo - może jakaś doświadczona pielęgniarka poradzi Wam co robić z tymi pieluchami, może zna jakiś sprytny sposób zawiązywania pieluch, by chora ich nie ściągała (tłumaczenie jak sama widzisz nic nie da).
Jesteście w tym wszystkim bardzo dzielni. I odważni, nie każdy potrafiłby sę przyznać do tych gorszych emocji i myśli.
Wyobrażam sobie, że bardzo Wam ciężko, trzymajcie się.
W kwestii praktycznej - spróbujcie takich specjalistycznych środków do usuwania nieprzyjemnych zapachów, np. Vitopar[url=http://www.vitopar.pl/produkty.html]
31
(none)
[/url], naprawdę są o wiele bardziej skuteczne niż takie standardowe środki czystości.
izabelaxl,
Taki sposób jaki ja dostałam od pielęgniarek z hospicjum bo też moja chora zrywała. Zakładasz dłuższą koszulę nocną i wiążesz jej końce w supeł w kroku, tak żeby powstały spodenki, tylko nie ściskaj muszą być nogi swobodne ale nie ma opcji żeby chora rozwiązała ten supeł i zdjęła pieluchę.
Trzymaj się, wiem, że jest ciężko, wytrzymaj, nie jest to łatwe zadanie ale tłumacz sobie, że bez Ciebie taka chora osoba jest zupełnie bezbronna.
Można też pampersa założyć odwrotnie i zapiąć z tyłu.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Nie ogarniam juz tego . Są dni ,że jest super . Ma apetyt , usmiecha się pomaga przy myciu . Wczoraj zażyczyła sobie grochówkę . Miałam wątpliwości ale zrobiłam, zmiksowałam , zjadła cała miseczkę A na drugi dzień - dramat. Dzisiaj tak było . Nie chce jeść , w końcu zgodziła się na kaszkę na mleku. Bierze do ust , trzyma po czym wszystko wypluwa. Chce łyżkę i znowu wypluwa . Chciała jabłuszko i wszystko wypluła. Nigdy nie tracę cierpliwości , uśmiecham się nawet jak jest mi ciężko.
Ciągle leży na prawym boku i ręka prawa zaczyna się robić bordowa ,natomiast lewa ręka jest bardzo spuchnięta. Dzwoniłam po pielęgniarkę , obejrzała i zgłosiła do lekarza ma przyjechać .
Kiedy nastąpiło takie pogorszenie ( dokładnie 2 tyg temu ) onkolog powiedział mi ,że to jest stan terminalny ,który trwa najczęściej do 6 tyg . Ciągle o tym myślę ......
Zadzwonili z hospicjum stacjonarnego ,że na 8go stycznia mogą organizować transport bo będzie miejsce . Odmówiłam Wytłumaczyłam ,że jest lepiej ,że teściowa jest świadoma i nie chcę jej nigdzie oddawać póki mamy siły się zajmować . Bardzo miła lekarka mówiła ,że bardzo się cieszy ,że jest lepiej
i skoro sobie radzimy to żeby była z nami. Ona przyjmie kogoś, kto potrzebuje już pomocy a jak tylko sie pogorszy to żebym zadzwoniła i będzie przyjęta . Ciągle trafiam na samych życzliwych ludzi to bardzo dodaje sił .
izabelaxl,
To nie jakaś złośliwość teściowej, że wypluwa, że nie współpracuje, że jest złośliwa, to wszystko choroba, robiąc Tobie na przekór, tak to nazwijmy teściowa jest tego nieświadoma, chce coś a za chwile Jej się odwidzi i robi to nieświadomie, nie chce, nie może i zachowuje się tak a nie inaczej. Niestety w tej chorobie tak jest, są dni lepsze, bardziej świadome, prawie normalne a na drugi dzień/za chwilę wszystko się zmienia diametralnie i jest źle, trudno aż wywołuje to w nas i płacz i złość. To normalne, że będziesz wiele razy miała zmiany nastrojów, będziesz zła na teściową, będziesz płakała, będziesz gotowa Ją "udusić", to nasza bezsilność, nasze osłabienie sytuacją, nasza niemoc, wyczerpanie powodują takie zmiany nastrojów. Nie rób sobie z tego powodu wyrzutów, to jest normalny stan, wszyscy przez to przechodziliśmy/przechodzimy, czasami cierpliwość się kończy żeby za chwilę znowu powróciła.
izabelaxl napisał/a:
i skoro sobie radzimy to żeby była z nami.
Oczywiście, że chory woli być w znanym dla siebie miejscu, wśród swoich bliskich, czuje się wtedy bezpiecznie i dlatego tak Ci to pielęgniarka powiedziała ale nie zawsze mamy siły i możliwości opiekowania się chorym więc jeśli oddajemy do hospicjum stacjonarnego też nie należy za to nikogo winić. Nikt nie ma prawa oceniać postępowania innych bo nie jest w danej sytuacji i nie należy przejmować się opiniami innych to nasze osobiste wybory i zawsze są one trudne.
Dzisiaj jest jeszcze gorzej. Nie chce jeść a właściwie to chce ale nie je. Chciała kaszke , próbowała otwierać usta ale zęby zaciśniete. Udało się tak po troszkę wlewać . Później chciała chleba z masłem już się nie udało , nie chce otworzyć buzi . Robi takie miny jakby otwierała ale nie można nawet łyżeczki wsadzić . Wpadłam na pomysł ,że umyje zęby bo wtedy ładnie otwiera. Udało się umyć , dałam jej trochę wody do płukania i połkneła ją . Mówiłam ,żeby wypluła do miseczki a ona się zachowywała jakby myślała ,że jej pic daje i znowu połknęła. Dałam spokój ,zaczęlam karmić i znowu zacisnęła zęby a czeka na łyżeczkę . Wkońcu się zdenerwowała i powiedziała " puśćcie mnie " i się położyła i już nie chciała siadać .
izabelaxl,
Musisz się nastawić, że takie zachowania bardzo często mają miejsce w tej chorobie, trzeba mieć dużo cierpliwości żeby opiekować się tak ciężko chorymi ale idzie Ci dobrze choć wiem ile Cię to kosztuje zdrowia psychicznego.
Mam wrażenie ,że już z każdą godziną coraz gorzej .Kilka łyżeczek rosołu zjadła , zmiksowany bo makaron wypluwa. Siedziała na łóżku i mówiła " daj mi łóżko" tłumaczyłam ,że siedzi na łóżku to chyba nie wiedziała , ruszała ręką i dalej chciała łóżko . Miała gości , brat z żona . Całą wizytę właściwie przespała . Raz sie przebudziła i strasznie zaczęła się kręcić na łóżku. Z boku na bok , co dziwne bo się nie rusza zupełnie , zaczeła mówić ,że chce do szpitala , pobudzona była , nagle stwierdziła ,ze chce siku .Z naszą pomocą wstała na krzesełko-wc załatwiła i położyła. W tym czasie gości wyprosiliśmy. Wrócili mówie jej ze ma gości , patrzyła na nich i mówi " tak ?poszli już?". Chyba ich nie widziała i zasnęła.
Dzisiaj był ksiądz .
Jutro dzwonię do hospicjum, nie chcę żeby umarła w domu
izabelaxl,
Zastanów się jeszcze, to może być kwestia krótkiego czasu. Są takie przypadki, że chory umiera w transporcie... Czy nie lepiej zapewnić jej teraz spokój, ciszę zamiast szamotaniny?
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Dzisiaj był znacznie lepszy dzień , była bardzo świadoma . Rano przy karmieniu ( nie je ale próbujemy dawać) zapytała czy to już jej koniec . My oczywiście ,że nie ,że przecież czekamy na karetkę itp. Cały czas pytała kiedy ją wezmą do szpitala. Przyjechali, zabrali a ja za nimi autem. Bardzo szybkie przyjęcie do hospicjum , jak dojechałam już leżala sobie na łóżku. Prosiła pielęgniarkę o cewnik bo nie może robić siku w pieluchę i cały czas trzyma , a do ubikacji nie dojdzie. Będzie miała założony. Patrzyła na obraz ze ŚW Janem Pawłem . Mówiła ,że patrzy na nią i będzie się modliła o zdrowie . Co chwilę zasypiała a na koniec powiedziała ,że dziękuje że jest już w szpitalu i ,że teraz będziemy mieli spokój w domu i nie będziemy musieli do niej chodzić . Teraz mamy straszne wyrzuty sumienia . Codziennie po kilka godzin i tak będziemy u niej , ciągle myślami jesteśmy tam . Baliśmy się chodzić do jej pokoju bo nie wiedzielismy co zastaniemy , teraz będziemy się bać telefonów.
Czy w hospicjum dadzą jej pić np. w nocy ?Czy tylko śniadanie , obiad , kolacja? Przy nas nie chciała nic, od rana nie jadła i nie piła , nawet kisielu nie chciała a zawsze zjada
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Śledzę to forum od dawna .... już jestem po tych najgorszych przeżyciach ... żałoba .... nie rejestrowałem się wcześniej bo jakoś nie było i sił i ochoty ... ale jak czytam od lekarza hospicyjnego post - " że jak zgłosi w nocy, że chce się pić to dostanie " to brak mi słów ... z całym szacunkiem ....pacjent hospicyjny w nocy ... czy w dzień ma zgłosić, ze chce mu się pic .... najlepiej niech jeszcze do okienka podejdzie z dowodem osobistym .... to nie jest moja złośliwość, tylko obserwacja rzeczywistości ....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum