Bonaj, myślę, że powinieneś się skupić na leczeniu objawowym, czyli odpowiednich relacjach z lekarzami i pielęgniarkami z HD. Staraj się obserwować samopoczucie mamy i zgłaszać wszystkie objawy, które uznasz za nowe (istotne), to ułatwi odpowiednie ustawienie leczenia. Mówimy tutaj o leczeniu przeciwbólowym, leczeniu duszności oraz odpowiednim ustawieniu leków przeciwdepresyjnych/przeciwlękowych.
Z własnego doświadczenia mogę zasugerować, że przy POChP pomagają czasem ćwiczenia oddechowe (choć trudno przekonać bliskich do ich wykonywania), np takie: https://www.youtube.com/watch?v=eBZPxp32Nmw
Pozdrawiam serdecznie.
Bonaj organizm Twojej mamy jest wyniszczony nie tylko rakiem ale i chorobami współistniejącymi i najwyraźniej zaczyna nie mieć sił na walkę i prawdopodobnie lepiej już nie będzie. Musisz zadbać o odpowiednie zabezpieczenie przeciwbólowe i wyposażenie właśnie typu koncentrator tlenu, być może odpowiedni materac czy łóżko. No i potrzeba Ci będzie wiele sił i cierpliwości ... i ktoś na zmianę, żebyś choć chwilę mógł odsapnąć, bo na razie jeszcze jest w miarę, ale nikt Ci nie powie jak długo potrwa taki stan rzeczy ... miesiąc, dwa czy może tylko tydzień ...
Wielu sił życzę, trzymaj się.
_________________ Tatuś walczył 3 tygodnie - diagnoza DRP z przerzutami do kręgosłupa i wątroby 05.12.2014r. - 26.12.2014r. (*)
Koncentrator najlepiej z nawilżaczem. Korzystasz tyle ile trzeba. Brzmi to strasznie ale u naszych mam leczymy objawy a nie chorobę nikt nie patrzy na skutki uboczne. Ważne to co tu i teraz. Moja mama wolała tą końcówkę do nosa maseczka jej nie odpowiadała.
U nas tlen okazał się niepomocny. Mama miała uczucie duszności które przeszło po haloperidolu. Duszność może być spowodowana i zajęciem płuc i niewydolnością krążenia i całą masą różnych innych przyczyn. Ja starałam się mamie wciskać tlen a ta twierdziła że jej nie pomaga . Byłam przerażona koncentrator na 5 a tu nic lepiej. Trzeba było się zająć głową pomogło.
Drogi Bonaj gdy mój tata chorował do samego końca chcieliśmy go leczyć, badać, konsultować a teraz wiem że na pewnym etapie choroby trzeba się skupić na czym innym. Każda kolejna wizyta w szpitalu czy na badaniach to dodatkowy stres dla mamy nie mówiąc już o ogromnym wysiłku fizycznym. Jeśli mogę coś doradzić skup się teraz na BYCIU Z MAMĄ łagodzeniu objawów choroby które się pojawiają. Ja żałuję bardzo że nie oponowalam gdy tydzień przed śmiercią wieźliśmy tatę na TK głowy w celu-chyba tylko dodatkowego wysiłku z jego strony. Pozdrawiam serdecznie i dużo siły i wytrwałości życzę.
_________________ Zbyt szybko się to potoczyło 08.12.14 -18.02.15
Bonaj,
Przepływ tlenu ustaw na 3,5 l/min i używajcie tyle, ile Mama potrzebuje.
Obrzęk to prawdopodobnie objaw zespołu żyły głównej górnej.
Moim zdaniem trzeba zwiększyć sterydy. Konieczne wizyta lekarza z HD.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Przedwczoraj wieczorem mama miała puls 120
Nocki nie przespała, miała lęki i była bardzo roztrzęsiona.
Rano puls wynosił 145.
Tydzień temu byliśmy u kardiologa, który zlecił isoptin sr 120
Wczoraj w związku z tym galopującym tętnem podałem mamie aż 360.
Potem cały dzień drżałem czy nie przesadziłem, czy nie zatrzymam mamy serca.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a ja sam już nie będę decydował o zmianie , zwiększeniu dawek.
Nie wiem, czym to było spowodowane (wysokie tętno). Być może tym , że wczoraj mieliśmy wizytę na onkologii. Pani doktor nie zakwalifikowała mamy na radioterapię płuc. Stwierdziła, że naświetlania mogą narobić więcej szkód niż dać korzyści.
Zleciła TK kręgosłupa, żeby pogłębić diagnostykę (na RTG podejrzenie meta)
Jeśli potwierdzi się meta to zleci naświetlania.
Podczas spoczynku jest ok.
Po kilku krokach bądź innym wysiłku serce wali jak szalone, mama nie może złapać powietrza, co skutkuje tym, że ma wrażenie, że właśnie umiera. Wpada w panikę i to potęguje jeszcze szybsze bicie serca i większą duszność.
Wczoraj wołała o pomoc. Przybiegłem. Przytuliła się do mnie i oznajmiła, że to już koniec.
Potem w końcu się wyciszyła i zasnęła.
Wczorajsza morfologia wyszła zadowalająco.
Dzisiaj przyjdzie pielęgniarka z hd pobrać krew, żeby zbadać poziom potasu.
Mówi, że taka akcja serca może być związana z niskim jego poziomem.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Bonaj, potas-potasem, jest to jakaś hipoteza, którą można potwierdzić bądź wykluczyć. W POChP ważne jest odpowiednie ustawienie leków sterydowych i leków rozszerzających oskrzela. Macie planowaną wizytę lekarza z hd?
Potas w normie. Skurczu oskrzeli jako takich nie ma.
Pojawia się duszność wysiłkowa. Tak jakby brakowało tchu.
Podczas spoczynku jest w porządku. Ale wystarczy wizyta w toalecie i powrót i jest brak sił.
Ten brak sił powoduje brak oddechu i panikę (zaraz umrę-uduszę się).
Zaproszę w takim razie lekarza.
Pielęgniarka zasugerowała, że tętno podwyższone może być przyczyną bardzo dużego ograniczenia nikotyny. Mama paliła bardzo dużo, a teraz bardzo mało.
Nie wiem czy to można z tym wiązać zwiększony puls czy radosna twórczość pielęgniarki.
_________________ Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. – (Aureliusz Augustyn z Hippony)
Bonaj,
Wcześniej w badaniach laboratoryjnych znalazłeś znacznie przekroczoną normę NtpBNP i sam podpytywałeś o związek z problemami sercowymi. To jest też na pewno jeden z powodów tej duszności wysiłkowej:
http://www.mp.pl/artykuly/27135
Do tego Mama miała, i na pewno nadal ma, anemię. Od ostatnich badań lab. mogła się pogłębić, wówczas wysiłek prowokujący zapotrzebowanie na tlen daje w efekcie mocno podwyższone tętno.
Przyczyn jest kilka, choroba podstawowa plus towarzyszące, to razem daje takie objawy.
Bardzo mi przykro...
Powodem przyspieszonego rytmu serca jest najprawdopodobniej naciek nerwu w klatce piersiowej, który odpowiada za zwolnienie rytmu. Niewiele da się z tym zrobić. Można próbować zwalniać rytm serca lekami.
Nie pobierajcie Mamie co chwilę krwi, bo jej organizm całe tygodnie pracuje nad wyprodukowaniem tych kilku mililitrów (dziękuję, missy, za adekwatną reakcję w temacie), w tym stanie Mama będzie miała prędzej sód obniżony niż potas.
Trzeba by rozważyć podanie morfiny w celu zmniejszenia uczucia duszności.
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Bonaj, Ja bym nie była od razu za podaniem morfiny= sie to w zasadzie z odchodzeniem, brakiem kontaktu.Właśnie tak to wpływa na chorych, szybko po tym tracą świadomość. Ale tak radzą lekarze, ciekawe czemu? Czytałam już multum wątków i zawsze po podawaniu systematycznie morfiny lub innych leków z tej dziedziny ludzie odpływają. To prawda, można temu zapobiegać jak długo się da. Liczę, że u Was, jest to jeszcze możliwe i nie należy się do tego posuwać. Życzę dużo sil i jak najmniej korzystania z takich środków, by w pełni chora była wszystkiego świadoma, a nie spała dzień i noc.
Pozdrawiam.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: majkelek: 2015-10-01, 08:05 ] Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę jaką kompletną bzdurę udało Ci się napisać!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2015-10-02, 08:50 ] Mam pacjentów, którzy "na morfinie" żyją całe lata i funkcjonują normalnie - łącznie z prowadzeniem samochodu.
Wysnuwasz daleko idące wnioski, na podstawie pobieżnego poczytania kilku wątków, dotyczących chorych umierających. Polecam więcej pokory i więcej rzetelnej wiedzy, zanim znowu coś napiszesz.
Ostrzeżenie za wprowadzanie w błąd użytkowników - pamiętaj, że takie słowa mogą zabrać komuś życie - to nie jest zabawa. Naprawdę chcesz brać na siebie taką odpowiedzialność?
Ja bym nie była od razu za podaniem morfiny= sie to w zasadzie z odchodzeniem,
Chyba jednak nie masz racji. Dawki morfiny nie są podawane od razu w jakiś maksymalnych dawkach to po pierwsze. Po drugie według Ciebie lepiej jak pacjent cierpi, niż podać właściwy lek? bo co będzie spał, będzie skołowany?. Lepiej być trochę otumanionym niż cierpieć z bólu, podupadać psychicznie i nie móc oddychać. Trzeba zawsze rozważyć co jest korzystniejsze a na pewno korzystniejszą opcją jest brak bólu, brak duszności. Pacjent cierpiący to cierpienie wszystkich. Co za myślenie, że morfina = odchodzenie, dla mnie to bzdura.
Pozdrawiam.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: Madzia70: 2015-10-02, 08:44 ] Brawo, Marzenko. Z jedną uwagą - nie ma czegoś takiego, jak "maksymalne dawki morfiny".
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum