Dzisiaj drugi tydzień od podania chemii. Nie mam niestety dobrych informacji. Na 23 sierpnia mama ma wyznaczoną kolejną sesję chemioterapii, ale pewnie nie pojedzie.
Wszystko zaczęło się od tego, że jeszcze przed wyjściem do domu po chemii mama dostawała żelazo w szpitalu w zastrzykach z powodu bardzo dużego spadku. Do domu jednak mama dostała żelazo w tabletkach, którego jej żołądek nijak nie chciał przyswoić. Miała straszne nudności, wymioty i biegunkę ze ściskami, aż do omdlenia. Lekarz z hospicjum po kilku dniach i kilku próbach podania mamie żelaza kazał je odstawić. W tym czasie mama nie jadła nic prawie bo ciągle wymiotowała, tylko dużo piła. Przez tych kilka dni morfologia mamy uległa strasznemu pogorszeniu, ale o dziwo żelazo ma na bardzo wysokim poziomie.
Co do bólu, to jesteśmy już na Duragesicu 75 i jak trzeba bierzemy Morfinkę 20 mg. Mama leży, nie ma siły wstać, a ból jaki temu towarzyszy jest straszny. Ciągle śpi i nawet jak usiądzie po trudnej i bolesnej przeprawie to oczy jej uciekają i zasypia. Czasem jakby traciła świadomość, ale za chwilkę jest bardzo świadoma tego co mówi i sprawdza np. czy wszystkie leki jej dajemy. Cały czas korzysta z koncentratora tlenu, bez tego mogłoby być źle. Je jak na swoje możliwości nieźle, ale w sumie tylko nutridrink z bułką i rosołek czy jabłuszko tarte lub pieczone. Wczoraj miała straszną ochotę na makrelę wędzoną więc szukałam gdzie tylko mogłam, żeby tylko zjadła.
W związku z kiepską morfologią lekarz z hospicjum kazał jechać na przetaczanie krwi, ale mama się nie zgodziła. Nie wiem co dalej z nami będzie. Mama prawie wcale z nami nie rozmawia, a jak o coś pytamy to woła ciii, albo nam karze się wynosić. Nie jest sielankowo, wiemy, że musimy to przetrwać. Ale coraz częściej dopada mnie myśl, że już dobrze nie będzie... sama nie wiem co robić. Pozdrawiam Was, Ania
P.S. Załączam wyniki z morfologii.
[ Dodano: 2013-08-17, 17:26 ]
załącznik