Witam wszystkich, pisze tu żeby rozjaśnić sobie obraz sytuacji bo wizyta u onkologa za parę dni. Teściowa po wykonanej tomografii, laparotomii zwiadowczej (wodobrzusze założono dren) pobrano wycinki do badania i w końcu dotarły błagam niech ktoś mi go zinterpretuje bo nie wiem co jej mówić to że rakto wiem ale czy z przerzutami, złośliwy, czy ten w otrzewnej to pierwotny czy to przerzut z wątroby...?pomóżcie coś, doradźcie co robić, na co zwrócić uwagę przy rozmowie z onkologiem o co pytać, sama już nie wiem a oto treść wyniku
1 wycinek. fragmenty włóknistej tkanki z naciekiem raka odczyn CKPAN +
2 wycienk. fragment włóknisto-tłuszczowej tkanki z naciekiem raka gruczołowego o immunofenotypie CK7+, CK19+, CK20(+; ekspresja słabsza niż CK7).
Morfologia nowotworu oraz immunofenotyp sugerują jako punkt wyjścia trzustkę lud drogi żółciowe (zarówno wewnątrz jak i zewnątrzwątrobowe). Immunofenotyp nie pozwala na jednoznaczne wykluczenie raka gruczołowego śluzowego jajnika.
[ Dodano: 2016-08-19, 21:22 ]
Nikt nie jest w stanie mi pomóc czy jest tak źle że nikt nie chce tego napisać?
20160819_171401-1.jpg Wynik tomografii komputerowej
To nie ma nic do rzeczy, po prostu mało nas i może nie być na forum osoby, która ma wiedzę w tym temacie, więc musisz uzbroić się w cierpliwość.
kaktus.f napisał/a:
że rakto wiem ale czy z przerzutami, złośliwy,
Rak jest zawsze złośliwy.
U teściowej są najprawdopodobniej przerzuty w wątrobie, nie jest to guz pierwotny.
Jest rozsiany proces nowotworowy w otrzewnej i sieci.
Choroba jest mocno zaawansowana, bo mamy niestety mocno zaatakowana jamę brzuszną, do tego zbiera się płyn, są przerzuty to wszystko świadczy o zaawansowaniu choroby.
Macie do czynienia z rakiem gruczołowym, co już wiesz, nie znaleziona źródła głównego są na razie sugestie trzustki lub dróg żółciowych a może jajnika.
Może warto zrobić badanie PET to łatwiej będzie znaleźć winowajce, podpytajcie lekarza.
Czy lekarz zaproponował co dalej, jakie leczenie? czy dopiero będzie pierwsza wizyta u onkologa?
To będzie druga wizyta. Ale można traktować jako pierwsza bo na tej pierwszej miałam tylko wynik tk. Usg jamy brzusznej które wykazało owy płyn, kolonoskopię która nie wykazała niczego niepokojącego oraz wyniki badania ginekologicznego które również nie budziło żadnych zastrzeżeń. I Pani doktor kazała czekać właśnie ten wynik. Najgorsze jest to czekanie teściowa jest w domu nie w szpitalu.
Jest już u Was diagnoza to podejrzewam, że lekarz zaproponuje już jakieś leczenie ale na wielkie sukcesy niestety bym nie liczyła bo jest zaawansowana choroba, obym się myliła.
A jak obecnie teściowa się czuje, jakieś dolegliwości?
Jest w kiepskiej formie. Najpierw walczyliśmy z mdłościami, wymiotami to chyba po lekach przeciwbólowych zmieniliśmy na plastry i te dolegliwości jak narazie minęły i ból również ale pojawily sie problemy ze tak okresle z wypróżnianiem. Myślę że poprostu żołądek i jelita nie pracują już jak powinny i ten pokarm nie jest trafiony jak być powinien. Czy można jej jakoś z tym pomóc? Bierze leki na te dolegliwości ale nic to nie pomaga.
A macie obecnie jakiegoś lekarza, który teściowej pomaga łagodzić dolegliwości? No tak, przy żołądku gromadzi się płyn, nowotwór uciska zapewne żołądek, wokół jelit też miejsca chorobowe i to wszystko powoduje niestety takie dolegliwości. Rozsiew choroby w otrzewnej powoduje, że poszczególne narządy źle funkcjonują co również ma wpływ na teściowej samopoczucie.
Jakie to są leki przeciwbólowe? bo niektóre również powodują zaparcia, bo rozumiem, że teściowa ma z tym problem. Próbujcie różnych leków na wypróżnianie, jest tego sporo, nawet bez recepty, podpytajcie w aptece, może czopki coś pomogą.
Obecnie używa plastrów Transtec. Tak mamy lekarza . Przepis al rozne zawiesiny i tabletki na poprawę tych dolegliwości. Używa też czopkow glicerynowych.
Czy myślicie że to badania PET będzie można zastosować w jej przypadku czytałam że są pewne ograniczenia? I czuję iecie ile to trwa w sensie ile się czeka na wynik?
To lek opioidowy i powoduje często zaparcia. Próbowaliście Xenny, Bisacodyl z leków bez recepty a w ostateczności nieprzyjemne ale dające rezultaty wlewy doodbytnicze?
Przy przerzutach w otrzewnej bardzo często przestają poprawnie działać jelita. Nowotwór po prostu je obrasta i powoduje niedrożnośc. Moja mam przy raku żołądka miała wzowę właśnie w otzrewnej. Niesamowite cierpienie,ciągłe wymioty trescią kałową i skrzepłą krwią,o bardzo nieprzyjemnym zapachu do samego konca. bardzo się biedna krępowała,a nic nie mogliśmy na to poradzić. żadne czopki przeciwwymiotne,zastrzyki czy plastry tego nie powstrzymałay. Mimo,że przez ostatni miesiąc nic nie jadła i nie piła kilkanascie razy dziennie pojawialy się wymioty. Po laparotomii zwiadowczej założono jej dren do płynu z brzucha i wymienialiśmy worki. Nie trzeba było takiej cierpiącej nigdzie wozić. Choroba potworna,zabierała ją nam na naszych oczach. Gasła przez miesiąc ogromnie cierpiąc i tracąc siły. Jama ustna cała w owrzodzeniach,bol przy każym ruchu,a ona wcale się nie skarżyła. Lekarze przepisywali tylko przeciwbólowe leki i nie kazali dokarmiać żeby pozwolić jej odejść szybciej i nie przedłużać cierpienia. nawadniałam ją podskórnie,bo nie mogła wypić nawet łyka wody. Nikomu nie życzę opieki nad ukochaną,tak chorą osobą,bo cierpi się razem z nią. Miała świadomość do konca,wiedziała,że odejdzie,prosiła nas żebyśmy nie płakali,bo było jej jeszcze trudniej. Myślała pewnie i czuła to samo co my,a pocieszała nas i tłumaczyła,że każdy musi odejśc. Jej dane było w ogromnych cierpieniach. Ciągle dziękowała za opiekę i błagała żeby nie oddawać jej do szpitala czy hospicjum,bo to długo nie potrwa. Płakałam gdy prosiła o pawulon albo tabletki nasenne żeby nie cierpieć i szybciej odejść. Nic nie mogliśmy robić żeby jej pomóc. mogliśmy tylko z nią być,a ona i tak miała wyruty,że narobiła nam tyle kłopotu i musimy brać wolne z pracy. Przeczytałam wszystko co możliwe o tym typie raka,robiąm wszystkie badania co miesiąc,a to i tak rosło. Chemia nie pomogła,wyniki w normie,a cała otrzewna zajęta. Moze gdyby po usunięciu żołądka zastosowano płukanie chemią jamy brzusznej to by coś dało. Czytałam,że chemia nie działa na otrzewną,mama miała az 8 cykli chemii która zniszczyła jej żyły i bardzo osłąbiła. Niestety nie pokonała raka. Od operacji minęło tylko 17 mieięcy. Wszystko było w normie,badania ok,usg,gastro też. Nagle niedrożnośc i wymioty. Otwarcie brzucha i wyrok. 1,5 miesiąca umierania,bo inaczej nazwać tego nie potrafię.Nie wierzcie jednemu lekarzowi,kosultujcie u wielu,bo tak naprawdę kady ma inny sposób leczenia. My wybraliśmy chyba ten niewałaściwy,bo mama chciała jak najbliej domu. Dziś nie zgodziąłbym się na to,ale już czasu nie cofnę. walczcie i pytajcie wszystkich lekarzy o nowatorskie metody leczenia.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-08-21, 16:53 ] Alu proszę nie opisywać własnych historii w cudzym wątku, bo zaburza to obraz choroby "właściciela" wątku, można się pomylić co jest co. Jeżeli chcesz pomóc to ma to wyglądać w formie doradztwa, co robić i jak robić bez wdawania się w opowieści, są to zasady tego forum.
Witam. Teściowa jest juz po pierwszej chemii.Chciałabym skonsultowac wyniki z jeszcze innym onkologiem czy ktos zna konrektnego lekarza z Wrocławia?
[ Dodano: 2016-08-29, 14:56 ]
Teściowa już od piątku nie ma drenu. Byłyśmy dzisiaj na kontroli czy przez weekend nie przybyło i nie ma. Mamy kontrolować brzuch. Czy to możliwe że po jednym cyklu woda "wyparowała"?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum