chciałabym przedstawić się na forum i poprosić o poradę. Mam 29 lat, w lipcu zdiagnozowano u mnie nowotwór ślinianki przyusznej lewej.
Wylosowałam ACINIC CELL CARCINOMA.
Tydzień temu przeszłam zabieg usunięcia ślinianki i limfadenektomię selektywną po stronie lewej I-II-III.
Leczenie farmakologiczne objęło: Cefazolin, Dexaven, Cyclonamine, Paracetamol, Pyralginę i Tramal.
Po zabiegu tydzień spędziłam w szpitalu przyjmując antybiotyk i leki przeciwobrzękowe.
3 dni temu zdjęto mi dren, a 2 dni temu usunięto szwy i wypuszczono do domu.
W tym momencie zaczęły się schody. Po dniu spędzonym w domu-spuchłam.
Ranę przemywam zgodnie z zaleceniami.
Spuchła mi szczęka w lewym kącie żuchwy, to miejsce jest ewidentnie cieplejsze i bardziej tkliwe.
Na razie biorę ibuprofen i czekam. Czy to możliwe, że zwyczajnie nadwyrężyłam coś w środku?
W szpitalu prawie nic nie jadłam, głównie kefiry.
Teraz w domu nie szaleję z jedzeniem, ale zjadłam np. miękkie śliwki i żuchwa jednak trochę pracowała.
Mieszkam na wsi, szykuje się długi weekend i mam dość ograniczone opcje.
Najprawdopodobniej najbliższy SOR.
Nie chciałabym podnosić niepotrzebnie larum. Bardzo proszę o jakieś porady.
Chwilowo nie mogę zeskanować epikryzy, ale wyniki morfologii i biochemii były w normie.
Będę wdzięczna za podpowiedzi.
Obrzęk powstał wczoraj wieczorem. Przez noc się powiększył. W ciągu dnia pozostaje niezmieniony, ani się nie powiększył, ani nie zmniejszył. Ewidentnie boli mnie kość żuchwy. Ibuprofen nie pomógł, zastanawiam się jeszcze nad Nimeslilem. Czy jest szansa, że sam ustąpi i czy warto czekać?
Hmm, jako pacjent nie wyrobiłam w sobie jeszcze nawyku pytania o wszystko, ale podzielę się tym, co wiem Jest to standardowa procedura w tym szpitalu przy zmianach złośliwych. Tak to zrozumiałam. W czerwcu miałam pierwszą operację, wycięto samego guza, który potem przebadano. Potwierdziła się wstępna wersja z biopsji. Czyli zmiana nowotworowa typu ACINIC CELL CARCINOMA. Po konsylium usłyszałam, że trzeba usunąć śliniankę i część węzłów chłonnych na wszelki wypadek. Tyla wiem.
Cześć, to znowu Ja. Widziałam się z moim lekarzem prowadzącym, dalej nie wiedzą skąd obrzęk. Cały czas się utrzymuje. Żuchwa boli przy dotknięciu. Dostałam antybiotyk i biorę lek przeciwzapalny. W środę mam jeszcze raz przyjechać na kontrolę, może skierują mnie na tomografię szczęki. Tyle jeśli chodzi o smęcenie.
Wczoraj dostałam wyniki histopatologiczne ślinianki i węzłów chłonnych. Nigdzie nie ma utkania nowotworowego, węzły są niezmienione to podobno bardzo dla mnie dobra wiadomość, więc pozwoliłam sobie na maleńką radość. Ale czy nie za wcześnie? Jeszcze nie widziałam się z moją onkolog-jest na urlopie. Czy jest szansa, że gadzina się rozpełzła i nie zostawiła śladu w węzłach? Będę bardzo wdzięczna, jeśli ktoś zechce mi coś podpowiedzieć. A na razie chucham i dmucham na moją radość
Wczoraj dostałam wyniki histopatologiczne ślinianki i węzłów chłonnych. Nigdzie nie ma utkania nowotworowego, węzły są niezmienione
Katarynka napisał/a:
Czy jest szansa, że gadzina się rozpełzła i nie zostawiła śladu w węzłach?
Owszem, jest to możliwe, chociaż raczej dość mało prawdopodobne.
Zazwyczaj lokalne węzły chłonne są pierwszym miejscem do którego przerzutuje nowotwór,
stąd brak przerzutów do nich oznacza z dużym prawdopodobieństwem, że
Katarynka napisał/a:
to podobno bardzo dla mnie dobra wiadomość
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Cześć! To znowu ja. Mam pytania tylko częściowo związane ze zdrowiem. Ale bardzo dla mnie ważne i serdecznie proszę Was o pomoc (nie o bana) Po radioterapii, dosyć ciężkiej dla mnie. Poparzyłam się i łuszczyłam na mokro przyszedł czas względnej stabilizacji. Znalazłam pracę w małej firmie, w biurze, ale w tym roku z przyczyn niezależnych musiałam się z pracodawcą rozstać. Ponieważ jestem dodatkowo w programie aktywizacyjnym (zawodowo) dla osób niepełnosprawnych musiałam się zaktywizować w ciągu miesiąca, żeby wskaźniki się zgadzały w projekcie Przyjęłam jedną z pierwszych propozycji. Przyznam się, że w rozmowach wstępnych zakres obowiązków przedstawiał się jednak inaczej. Praca zdalna. Przy komputerze. Mam obdzwaniać różnych klientów (na szczęście nie jako handlowiec), tylko upewniać się czy są zadowoleni z pewnych rozwiązań. Druga czynność to szperanie w sieci, czyli wyszukiwanie potrzebnych pracodawcy informacji. Nagle okazało się, że muszę też robić to telefonicznie i z paru telefonów dziennie mam dobić do kilkudziesięciu. Pracuję ze słuchawkami z mikrofonem. Nie z telefonem. Czy jest to w jakiś sposób niekorzystne dla zdrowia, zwłaszcza dla ślinianek? Proszę o radę! Pozdrawiam serdecznie.
Cześć! I jeszcze więcej pytań Czy oprócz opieki otolaryngologa, mimo, że guz jest wycięty a ja po radioterapii, powinnam być jeszcze pod opieką onkologa? Kłopot kolejny. Muszę usunąć ósemki od strony, w której były naświetlania. Czy wystarczy zwykły chirurg dentysta, którego poinformuję o problemie, czy dentysta zajmujący się specjalnie pacjentami po radioterapii? I kłopot 3, chyba ostatni na dziś Od 6 miesięcy mam skurcze w szyi, doktor laryngolog, który mnie prowadzi jest bezradny, nie zlecił nawet morfologii. Czy powinnam ją sobie zrobić i do kogo udać się z wynikami? Do laryngologa, lekarza rodzinnego, lekarza rehabilitacji medycznej? Pozdrawiam i dziękuję!
Miałam usuwane zęby po radioterapii, wystarczył zwykły chirurg szczękowy, którego poinformowałam o problemie. Poradził sobie bez problemu. Leczenie zniszczonych zębów prowadził już zwykły stomatolog- trzeba tylko znaleźć takiego, który się tego podejmie bo większość najchętniej usuwa spalone naświetlaniami zęby zamiast je leczyć. U mnie dodatkowo przeszkadza znaczny szczękościsk ale mój dentysta dał sobie radę
Jeśli chodzi o opiekę onkologa to ja właśnie do takiego lekarza chodzę, do laryngologa onkologicznego, nie zwykłego otolaryngologa. Nie wiem czy to jest konieczne ale od początku tak mnie lekarze prowadzą.
Co do skurczy szyi nie bardzo pomogę bo nie wiem jakiego rodzaju masz te skurcze. Miałam bóle szyi i barku i mój lekarz zalecił mi masaże u fizjoterapeuty, z zaznaczeniem, że masaże nie powinny być rozgrzewające. Bardzo mi to pomogło.
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Bardzo dziękuję za odpowiedź. W morfologii nic nie wyszło, a skurcze szyi dalej są. Opisując je dokładniej: zupełnie jak w nodze, tylko w szyi Ból/skurcz łapie w jednym miejscu a potem się rozprzestrzenia. Własne pomysły typu- branie magnezu, witamin itp. nie pomagają. Jeszcze trochę posmęcę o innej kwestii. Od radioterapii minie w grudniu trzy lata. A ja wciąż borykam się z osłabieniem. Czasem jest lepiej, częściej gorzej. Mam problemy z czynnościami, które wcześniej nie stanowiły kłopotu. Noszenie nawet lekkich zakupów, zdejmowanie segregatorów w pracy, pochylanie się dłuższe nad czymś, zaraz oblewa mnie zimny pot, serce wali w piersiach jak po biegu. Staram się dojeżdżać do pracy rowerem, znaczy wsiadam i jadę, choć czuję się jakbym ścigała się w Tour de France. To tylko 4 kilometry w jedną stronę, przed leczeniem nie miałam kłopotu. Nie gorączkuję nawet jak jestem chora, generalnie temp. ciała waha się od 35,1 do 35,9 i tak osłabienie i zmęczenie razem dają mi w kość. Bardzo przepraszam, że zawracam Wam głowę takimi drobiazgami, ale lekarze rozkładają ręce i "odsyłają od Annasza do Kajfasza". O co mogę poprosić lekarza pierwszego kontaktu? Jaką zrobić morfologię, by może dostarczyła jakiejś odpowiedzi? Będę wdzięczna za pomoc.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum