Przykro mi, u nas też błędnie odczytywaliśmy sygnały, które pojawiały się u Mamy. Mam nadzieje, że te Święta miną Tobie i Twojemu Tacie jak najszybciej. Z dnia na dzień nastąpiła gwałtowna zmiana u Mamy?
Może nie z dnia na dzień gwałtownie, ale z dnia na dzień było stopniowo coraz gorzej. Jednego dnia z nią rozmawiałam przez telefon i było dobrze, a drugiego już np. ciężej jej się wstawało samej z łóżka itd., aż w końcu np. po paru dniach było tak, że znowu nie mogła sama wstawać, ktoś musiał jej pomóc. Także teraz jak na to patrzę i sobie przypominam..to straszna huśtawka. I potem jak już było gorzej, to tak naprawdę z dnia na dzień tylko się to pogłębiało. Patrzeć na kochaną osobę i widzieć, że tak cierpi to naprawdę najgorsze co się może w życiu przydarzyć. Wielokrotnie sobie myślałam, że wolałabym wziąć to na siebie gdyby się dało, ale niestety..
_________________ Jest taki ból o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie... 23/06/2015 [*]
Martwią mnie różne sygnały, typu opuchnięte kostki, plamki na buzi się jakieś pojawiają. nie wiem czy to jakieś grożne rzeczy czy nie, Mama bardzo dużo zapomina, myli.
Nie odpowiem Ci na to pytanie jakoś tak jednym słowem..Pomogło mi to, że po śmierci mamy (czyli od końcówki czerwca) siedziałam z tatą w domu i gdzieś tam ciągle obok siebie miałam ludzi. Tak naprawdę dopiero od początku tego miesiąca zaczęłam pracować, wróciłam do studiowania, więc parę miesięcy zajęło mi takie "powrócenie" do swojego normalnego toku życia. Miałam też w tym czasie takie gorsze okresy i mam nadal, bo inaczej się zachowuję przy ludziach, a inaczej jak siedzę sama i wspominam. Niby minie jutro pół roku, ale co to jest. Ja pamiętam wszystko jakby to było wczoraj. A jak myślę o ostatniej naszej wspólnej wigilii to nawet pamiętam jak mama ubrana była i co robiłyśmy dokładnie. Niby pół roku, ale nie ma jakiejś ulgi, nie jest łatwiej, więc w zasadzie odpowiedź na Twoje pytanie może powinna brzmieć- radzę sobie, bo muszę. Bo co innego? Mama była bardzo silna, ja też muszę. Chociaż jeszcze nie ma takiej chwili, żebym o niej pomyślała i nie poczuła ukłucia w sercu i łez zbierających się w oczach. Taki optymistyczny wpis przed świętami, ehh
Piszesz, że mamie się dużo rzeczy myli, że zapomina- moja też tak miała przez ten przerzut, ale też bywało tak, że byla bardziej świadoma. Przypominaj jej rzeczy, jak zapomina. Ja mamuśkę moją pytałam po kilka razy dziennie czy pamięta jaki mamy dzień i starałam się tak z nią gadać, żeby jednak rozróżniała dni czy tam sytuacje, chociaż wiadomo, że to się pogłębiało. Tak sobie czasem myślałam, że to nieistotne też, niech sobie myśli, że jest środa, jak był czwartek, ale ważne, że się np. dobrze czuła tego dnia, że się uśmiechała itd. Nie chcę Ci pisać, że Ty też tego nie unikniesz itd., ale wiesz, chciałabym żeby przesłanie było takie, że naprawdę trzeba i można się cieszyć z małych rzeczy, z drobnych przebłysków, bo tak jest po prostu lżej przez to przejść. Wiadomo, że czujesz gorycz, że Cię to wkurza, że myślisz sobie "kurde, czemu mam się cieszyć z mniejszego zła, skoro mniejsze zło to dalej zło, co za różnica", bo ja też tak miałam i za każdym razem myślałam, że więcej nie udźwignę, ale..czerp siłę od swojej mamy. Ona walczy, więc Ty też musisz.
Opuchnięte stopy też stanowiły problem, ale to lekarz nam przepisał jakieś tabletki moczopędne bodajże i potas do uzupełnienia, no i też zalecenie było takie, żeby siedzieć z nogami wyżej, albo odpoczywać na leżąco w ciągu dnia i jakoś tak po jakimś czasie było lepiej.
Przepraszam jeśli moje posty brzmią tak trochę nachalnie, absolutnie nie chcę nikomu narzucać w jaki sposób ma przechodzić przez swoje cierpienie. Chciałam się tylko podzielić tym co ja osobiście czułam w trakcie tej całej walki i jakie wnioski wysuwałam. Pozdrawiam Cię serdecznie Paulinko i życzę duuuuużo siły
Dziękuje Buuka, wiesz ile to dla mnie znaczy? Wybacz, że cpytam o tak bolesne sprawy ale jak tylko mogę chce się przygotować, choć wiem, że nigdy nie zaakceptuje i nie pogodzę się, że to akurat moja Ukochana Mama. Często mama śpi, męczy się, zapomina. Jak długo trwało to u Twojej Mamy, co się potem zaczęło dziać>
bardzo dziękuje, i ściskam mocno
[ Dodano: 2015-12-23, 07:10 ]
Nawet nie wiem, czy moja Mama jest do końca świadoma. wydaje się, że nie. Dręczy mnie tyle rzeczy, tyle pytań, wspomnień. Ile od tego momentu co opisywałaś, trwało to u Twojej Mamy? Czy była z Wami w domu? Jesteś bardzo dzielna
Wiem, że targają Tobą różne emocje a strach nad tym wszystkim góruje ale musisz trzymać się w ryzach, jesteś mamie bardzo potrzebna, Twoja siła pomoże Jej przejść tą trudną drogę, tą chyba ostatnią. Na prawdę u każdego to inaczej wygląda, każdy organizm jest inny, każdy inaczej znosi tą swoją "drogę przez mękę", nie ma gotowego scenariusza na odchodzenie. Niech mama śpi jak najwięcej, jest nieświadoma tym lepiej dla Niej nie boi się , nie ma lęków, nie cierpi, to chyba lepsze niż pełna świadomość odchodzenia, bólu i cierpienia. Jakby była mama świadoma wiedziałaby co się wokół Niej dzieje, czuła by strach. Pytasz co się później dzieje, człowiek coraz bardziej słabnie, poszczególne organy kolejno odmawiają posłuszeństwa, szaleje ciśnienie, zmienia się puls, są kłopoty z oddechem, z wydalaniem ale tak nie musi być. Tak jak napisałam proces odchodzenia jest różny. Mama słabnie a Wy powinniście Ją kochać, wspierać, spełniać Jej zachcianki, cieszyć się każdą chwilą z Nią razem, dbać żeby nie bolało, nie myśleć o jutrze. Wiem, że to wszystko robicie i róbcie dalej.
Przykro mi Paulinko, że tak cierpicie i jestem całym sercem z Wami, mocno Cię przytulam i bądź silna dla mamy.
Paula, u nas to było tak, że mama się gorzej zaczęła czuć tak naprawdę w listopadzie, a zmarła 23 czerwca. W międzyczasie w styczniu postawiono diagnozę, ze to przerzuty (wszystko naraz: macica, mózg, płuca, na końcu też podbrzusze), w lutym była radioterapia i mama zaczęła wracać do formy, ale już z końcem marca znowu szala się odwróciła i było coraz gorzej do samego końca. Niby niedługo..ale z drugiej strony zdążyliśmy otoczyć ją opieką, miłością, a ja jej powiedziałam tyle razy, że ją kocham, że w całym życiu wcześniej tyle nie powiedziałam. To nie znaczy, że u Was też się tak potoczy, bo tak jak Marzena pisze- u każdego jest inaczej. Można sobie porównywać, ale wiadomo, że nie ma takich samych przypadków. A u Was przepraszam, że zapytam, ale chyba nie doczytałam w głównym wątku- mama jest po radioterapii?
_________________ Jest taki ból o którym lepiej nie mówić, bowiem najlepiej wyraża go milczenie... 23/06/2015 [*]
Moja Mama jest po radioterapii stereotaktycznej, po naświetlaniach stan się bardzo pogorszył, potem się podniosła. Teraz widze, że słabnie, mało chodzi dużo leży, nie ma sił. Często jak wstaje to zasłabnie, robi się czerwona jak piwonia. Boje się, że jest coraz gorzej a wmawiam sobie, że nie jest gorzej.
[ Dodano: 2015-12-23, 13:28 ]
co oznacza, że w wynikach C79.3 wtórny nowotwór złośliwy mózgu i opon mózgowych. co oznacza C79.3?
Dokładnie znaczy to: C79.3 Wtórny nowotwór złośliwy mózgu i opon mózgowych", Wg "(REJESTRACJA NOWOTOWRÓW ZŁOŚLIWYCH) X rew. Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych".
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum