Komentarze nie związane bezpośrednio z historią choroby znajdują się w => tym wątku <=.
Tak troszkę z "innej beczki". Przepraszam ale muszę
Jakie to życie jest pełne niespodzianek. Tylko dlaczego te niespodzianki są tak przykre, tak bolesne ? Chodzimy, jest ok. a po chwili lądujemy w szpitalu w ciężkim stanie
Dziś pojechałam na zakupy. Wysiadłam z auta i pomyślałam zadzwonię najpierw do mamy. Zazdwoniłam a mama miała strasznie zapłakany głos, ledwo mówiła, powiedziała tylko w jakim mieście jest i w którym miejscu. Powiedziała, że bardzo ją boli.
szybko zadzwoniłam po siostrę, która pracuje w mieście, w ktróym się znajdowałam powiedziałam aby natychmiast się zwolniła i przyszła.
Pojechałyśmy do miasta gdzie była mama. Zobaczyłam auto, podjechałam, patrze a mamcia skulona z bólu siedzi w środu a głowę miała opartą o kierownice
Wokół kilka osób się przyglądało
Podjechałam bliżej siostra poprosiła obcą kobietę o pomoc aby mamę przeprowadzić do mojego auta. Czym tchu pędziłam na pogotowie. Lekarze zeszli do mojego auta dali mamie Ketonal w zastrzyku i jakiś lek rozkurczowy. Mamę strasznie boli podbrzusze. Nie miała siły mówić , cała się trzęsła.
Poprosiłam aby zabrali mamę do karetki i zawiezli do szpitala.
Ja pojechałam po mamy ostatnie wyniki badań i prosto do szpitala.
Zabrali wózkiem na badania. Przywiezli mamę zapłakaną. Mama powiedziała, że natychmiast musi być operacja, usunięcia macicy, jajników
.
Rozmawiałam z doktorką, powiedziała, że muszą operować, usunąć to wszystko. Powiedziała, że lewy jajnik jest "poskręcany", powiększony (jak dobrze w nerwach zrozumiałam) dużo gorzej to wygląda niż w wynikach które przywiozłam, które były robione tydzień temu. Lewy jajnik jest ok. Ale to nie ma znaczenia, bo muszą usuwać. Coś na macicy, jakaś "duża? gruba? błona śluzowa? (też nie wiem czy zrozumiałam dobrze). Zabieg miał trwać około1,5 godziny. Po 15 minutach patrzę a już zabierają mamę spowrotem z zabiegowego do jej sali
.
Mama spała po narkozie. Zapytałam dlaczego tak szybko ?
Okazało się, że zrobili tylko łyżeczkowanie, bo mama zaczęła krwawić i boją się zrobić zabieg, bo nie wiadomo co to dokładnie jest. Pobrali jeszcze wycinek do badania histop. Dopiero po wyniku będzie wiadomo co dalej
Gdy siedziałam w korytarzu, słyszałam jak lekarka dzwoniła gdzieś i coś wspomniała, że może to być "rak"
prawie jestem pewna, że rozmawiała o mojej mamie.
Kochani cała zrobiłam się jak z waty
Poszłam do mamy, spała. Patrzałam tak na Nią nie wierzyłam
dalej nie wierzę. Mama jest na oddziale ginekologicznym.
Po godzince mama się wybudzała ale słaba jeszcze po narkozie, ledwo mówiła, zasypiała co chwilę
. Powiedziałam, że jutro wrócę, żeby się trzymała i nie martwiła. Zasnęła a ja wyszłam i teraz do domu wróciłam.
Jejku ja nie wierzę. Ja chyba śnię ?!
Co to może być ? Co dalej ? Co robić ?
Wiem, że nie powinnam tego tutaj opisywać ale strasznie mi zle i nie wiem gdzie napisać ale mam nadzieję, że to nie jest "to" i nie będę musiała nowego tematu zakładać
Jejkuuuuuu
[ Dodano: 2011-10-21, 20:51 ]
Bóle niby troszkę, minimalnie minęły ale w dalszym ciągu boli.
[ Dodano: 2011-10-21, 21:10 ]
Dostałam również kartkę ze szpitala z numerami tel.pod które mogę dzwonić.
Teraz zadzwoniłam, chciałam zapytać o stan mamy i co usłyszałam : "proszę Pani, ja nie wiem czy naprawdę jest Pani córką Pani M i nie udzielam żadnych informacji" ...rzuciła słuchawką nawet nie usłyszawszy mojego "rozumiem? dziękuję, dobranoc"