Witajcie,
Chciałem się z Wami podzielić moją myślą.
Po 3,5 letniej walce z chorobą przegrał ją mój Tato.
Jednak do końca wierzyliśmy, że ją pokonamy i walczyliśmy z nią.
To jest najważniejsze w życiu żeby się nie poddawać i nie załamywać.
Z perspektywy miesięcy wiem, że każda walka przedłuża życie (w naszym przypadku to aż 3,5 roku!)
Każdy dzień jest na wagę złota!
Wszyscy umrzemy i nie mamy na to wpływu - ale możemy umrzeć jak bohaterowie! - walcząc do końca!
W pewnym filmie główny bohater chciał uciec z pewnego miejsca. Wszyscy mu odradzali wiedząc, ze mu się nie uda. Byli jak żywe trupy - zrezygnowani, tak jak by nie żyli. On jeden podjął walkę. Nie udało mu się. Wtedy inni powiedzieli - a nie mówiliśmy ci.. A on na to mówiliście - ale ja przynajmniej spróbowałem...
To jest tylko przegrana walka...
Prawdziwa wojna toczy się o duszę!
Żyje teraz jak by mi zabrali część siebie ale wiem, że to nie koniec i że w końcu się spotkamy
PS. Walczcie, choćby inni przestali walczyć. "Wymagajcie od siebie, choćby inni przestali od Was wymagać"