Proszę napiszcie mi czy jest jeszcze szansa?? Boję się lekarzy pytać o rokowania.
Szansa na co? na dłuższe życie, na wyleczenie choroby? Leki ma mama wdrożone takie jakie obecnie się stosuje przy raku piersi kiedy następuje wznowa miejscowa czy przerzuty, u mamy nastąpiły przerzuty raka piersi. Co do wyleczenia choroby według mnie są małe szanse, zbyt zaawansowana choroba a na ile leki i ewentualna chemioterapia przedłuży mamie życie, trudno wyrokować. O rokowaniach również trudno mówić bo trzeba by było przywoływać statystyki a one bywają omylne.
Trzeba mieć zawsze nadzieję, że leczenie w jakiś sposób zatrzyma chorobę, tylko na jak długo, tego nikt Ci nie powie. U mamy przy tak zaawansowanej chorobie będzie leczenie paliatywne, czyli skierowane na poprawienie jakości życia a nie celem wyleczenia.
Przykro mi, że nic optymistycznego nie napisałam i bardzo chciałabym się mylić w swoich ocenach.
Dzień dobry. Minęły 2 tygodnie od mojego ostatniego postu. Chciałam napisać, że mama ma mieć jutro podaną chemię podskórną.Około tygodnia czekaliśmy na lek. Tak jak wcześniej pisałam ma mieć podany pertuzumab, docetaksel. Będzie tzw.królikiem doświadczalnym, bo w szpitalu nigdy takiej chemii nie podawali.(tak nas poinformowała Pani ordynator) Mama z tygodnia na tydzień czuje się gorzej.Schudła już 9 kg. Bardzo bolą ją plecy a przez liczne przerzuty do płuc ciężko jej oddychać i mówić. Każdy ruch to jęk mimo podawanej morfiny 70ug/h w plastrach, oxycortin 40mg i jeszcze paru innych przeciwbólowych kapsułek. 2 tyg temu miała urodziny, normalnie przeszła z pokoju do pokoju,wstała i zdmuchnęła świeczki a teraz...leży-boli, siedzi-boli...Nogi się uginają jak idzie do ubikacji i po paru krokach siada,bo ma nogi jak z waty i strasznie się trzęsą. Zmartwiłam się wczoraj, bo zobaczyłam jak drży jej lewa ręka :( Prześlę zrobione zdjęcie z wypisu ze szpitala- 16,08,2016. Znowu pisza o trzustce :( Mam pytanie do Was. Wiem, że samopoczucie po chemi w pierwszym tygodniu po podaniu jest straszne.Pamiętam 9 lat temu gdy mama była silna,sprawna (mimo mastektomii ) a wymiotowała,leżała i płakała. Czy podanie chemii tak słabej już osobie (mimo pozytywnych badań krwi, ekg..) może ją jeszcze bardziej osłabić i spowodować,że następnego cyklu juz nie dostanie ? Pani doktor mówiła nam o ryzyku podania, ale nie wiem czy miała na myśli to, że chemia może doprowadzić do śmierci ?!
[ Dodano: 2016-08-22, 17:46 ]
Informacje ze szpitala.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: marzena66: 2016-08-22, 20:44 ] Jeden z plików usunęłam, były wstawione podwójnie.
Czy podanie chemii tak słabej już osobie (mimo pozytywnych badań krwi, ekg..) może ją jeszcze bardziej osłabić i spowodować,że następnego cyklu juz nie dostanie ?
Niestety może. Każda chemioterapia daje przeważnie jakieś skutki uboczne, mniejsze/większe i wiadomo, że w jakimś stopniu osłabia organizm.
igokac napisał/a:
że chemia może doprowadzić do śmierci ?!
Skutki mogą być różne ale jeśli mama będzie słaba mimo dobrych wyników to lekarz może tej chemii nie podać, będzie mamę badał i jak coś wzbudzi lekarza niepokój to na pewno nie poda.
Czasami trzeba się zastanowić czy lepiej dać w spokoju dożyć tyle dni ile pacjentowi jest dane bez ciągania go po lekarzach i narażania na kolejne cierpienia, zwłaszcza jak stan jest słaby czy ratowanie na siłę, co nie daje żadnej pewności, że to życie się przedłuży. Przykre to co napisałam ale warte rozważenia, może trzeba o tym z mamą porozmawiać czy chce kolejnej walki.
Zapomniałam wczoraj zapytać. Co oznaczają tę znaki zapytania w opisie trzustki tu? meta? węzeł chłonny? Przecież miała już tyle badań !! Ust jamy brzusznej, rezonans magnetyczny.Czy tak ciężko jest określić? Nadal nie wiadomo czy mamy doczynienia z przerzutem. Czy wyniki zamieszczone wyżej są na prawdę beznadziejne? Pewnie tak...zresztą sama to widzę 😯 Nic, walczymy-dzisiaj pierwsza chemia.Pozdrawiam
[ Dodano: 2016-08-23, 10:01 ]
Przepraszam za błędy, ale piszę z telefonu i "genialny" słownik wkleja co chce 😤
Co oznaczają tę znaki zapytania w opisie trzustki tu? meta? węzeł chłonny?
Radiolog nie ma do końca pewności, czy to są : tu - tumor (guz złośliwy/niezłośliwy), meta - przerzut a może wygląd węzłów chłonnych, obraz jest nie do określenia, stąd znaki zapytania. Mogą to być zasugerowane przez Radiologa zmiany z uwago na chorobę nowotworową i to mocno rozsianą.
igokac napisał/a:
Czy wyniki zamieszczone wyżej są na prawdę beznadziejne?
No cóż, wygląda to bardzo źle.
Nie można się załamywać i póki są możliwości leczenia i stan mamy na to pozwala to trzeba próbować.
Wczoraj mama dostała chemię transtuzumab, pertuzumab, docetaksel. Bardzo się bała, że wróci cierpienie tak jak 9 lat temu (wymioty, zawroty głowy...) ale jak na razie samopoczucie dobre Ból pleców, rozpieranie w klatce piersiowej i senność nadal jest, ale nic poza tym. Oby tak dalej. Kiedy mogą pojawić się skutki uboczne chemii ? Czy może się tak zdarzyć, że w ogóle sie nie pojawią ? Pytam się o mdłości, wymioty, metaliczny smak w ustach...
Piszę do Was, żeby mi trochę ułożyło, żeby się "wygadać ". Obawiam się, ze niedługo będę potrzebowała opieki psychologa Mama dzisiaj ma pierwszy raz założonego pampersa. Nie może już dojść do toalety, nawet z nasza pomocą.Nic nie chce jeść, nic nie pije, nie może połknąc tabletek. Niedawno był lekarz, okazało się ze ma temperaturę.O 19 ma przyjsc pielęgniarka i podać mamie kroplówke. Czy to zbliża się koniec? Czy może to osłabienie po niedawno podanej chemii ? Z dnia na dzień jest coraz słabsza..
Czy to zbliża się koniec? Czy może to osłabienie po niedawno podanej chemii ?
Trudno powiedzieć, mamy choroba jest mocno zaawansowana, liczne przerzuty i może to być zły stan zmierzający ku najgorszemu a może być wynik chemii, silne osłabienie, temperatura, na prawdę przez internet nie da się tego powiedzieć. A co powiedział lekarz?
Bardzo bolą ją plecy a przez liczne przerzuty do płuc ciężko jej oddychać i mówić. Każdy ruch to jęk mimo podawanej morfiny 70ug/h w plastrach,
Nie ma morfiny w plastrach. Mama dostaje inny opioid - buprenorfinę, która ma słabsze działanie przeciwbólowe i nie ma działania zmniejszającego duszność. Poza tym buprenorfina rzadko jest skuteczna 4 dni i raczej powinno się zmieniać plaster co 3 doby. Morfinę Mama dostaje w preparacie Sevredol - tabletka działa 4 godziny.
Czy Wy jesteście pod opieką HD? Ktoś Wam powinien ustawić leczenie, potrzeby chorego w tym okresie zmieniają się szybko i trzeba zmodyfikować leki.
igokac napisał/a:
okazało się ze ma temperaturę.
To się niestety często zdarza i nie zawsze ma związek z infekcją.
igokac napisał/a:
Czy to zbliża się koniec?
Może tak być
_________________ "Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
Tak, mama jest pod opieką hospicjum domowego. Przyjeżdża lekarz i pielęgniarka, sami nie dalibyśmy rady. Mama po wczorajszej kroplówce czuje się ciut lepiej, na tyle lepiej, żeby trzymana pod rękę przejść pomału do łazienki. Lekarz mało nam mówi, wczoraj zapytany co może być powodem takiego osłabienia to odpowiedział tak jak marzena66. Zaawansowanie choroby lub skutki chemioterapii...Boję się, ale musimy dać radę [/i]
Nie było mnie od 29 sierpnia.Stan mamy się bardzo szybko pogarsza. Od 2 tyg jest w hospicjum kilometr od swojego domu. Lekarz z HD zaproponował jej kilkudniowy pobyt,żeby podać jej leki w kroplowce, bo tabletek nie chciała i nie moze przełknąć.Opieka,warunki,pokój 1 osobowy i możliwość przebywania bliskich 24h przekonal nie tylko mamę,ale i nas...13 sierpnia miala dostać 2 chemię,ale nie dostała i nie będzie nastepnej..Wiemy już, ze mama umiera Dostaje tylko morfine i leki uspokajające.Bardzo schudła,NIC nie je i nic nie pije !! Ciagle spi.Otoczona jest bliskimi dzień i noc. Smutno mi, straszne to i niesprawiedliwe
Mama nie je już od ponad 2 dni. Przez cały dzień zrobi parę łyków kompotu.Jest też od 2 dni pod tlenem dzień i noc. Jak długo organizm może jeszcze wytrzymać ??? Boję się...
Na prawdę trudno to określić, czasami taki stan trwa tydzień/dwa a czasami może to nastąpić już/zaraz.
igokac napisał/a:
Boję się.
Musisz się liczyć ze wszystkim, wiesz że już mamy nie da się wyleczyć i zbliża się koniec, tylko kiedy, tego nawet lekarz Ci nie powie. Najważniejsze, że mama nie cierpi, jest na pewno pod dobrą opieką hospicyjną i Oni mamie nie pozwolą cierpieć o to możesz być pewna. Mama mimo, że nie je, nie pije, jest pod tlenem to raczej nie jest tego świadoma jak i nie odczuwa bólu o to się nie martw, to tylko tak strasznie wygląda, jak się patrzy na kochaną osobę. Bycie z mamą to dla Niej i dla Was jest teraz najważniejsze.
Mocno przytulam i sił Ci życzę w tym trudnym czasie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum