Przepraszam, że tak długo nie pisałam ale musiałam dojść do siebie. W trakcie wizyty u onkologa okazało się że to nie przerzut. Bylo podejrzenie zmaiany metastatycznej ale na szczęście się nie potwierdziło. Fakt, że nigdy nie spotkałam się z przerzutem raka jelita do żołądka ale to co przeszłam przez ostatnie kilkanaście ostatnich miesięcy sprawiło że zaczęłam wierzyć w rzeczy ktòre wydają się absurdalne na pozór. Na przestrzeni niespełna 3 miesięcy dowiedziałam sie o chorobie taty i mamy. Tatę póki co udało się uratować, mamy niestety nie. To wszystko sprawiło, że jestem przewrażliwiona i czujna na każdym kroku. Wręcz chyba nabawiłam się cancerofobii. Koniec końców tata zdrowy.
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie tematem, życzę samych takich zakończeń jak moje.
Pozdrawiam
P.S. Dzień wcześniej (niedziela) znalazłam na plaży różaniec, może to był znak