Witam i błagam o jakąkolwiek wskazówkę i pomoc. Mojej mamie w październiku 2009 zdiagnozowano drobnokomórkowego raka płuca prawego. Jest po leczeniu chemicznym stan LD, po radioterapii, skończona w marcu 2010, mama wyszła ze szpitala z informacją, że guz w śródpiersiu został wypalony. 3 tygodnie temu zaczęła mocno wymiotować, straciła najpierw świadomość, potem przytomność, trafiła na oddział paliatywny, tam sterydami w kropłówkach i nie wiem czym jeszcze doprowadzono Ją do w miare normalnego stanu, 2 dni temu zrobiono tomograf mózgu. Wczoraj dostaliśmy wynik tomografii mózgu: badanie jednofazowe z użyciem środka kontrastowego, wykazuje meta przeżuty do lewej półkuli móżdżku z uciskiem komory IV i zaczątkami wodogłowia nadnamiotowego, meta do prawego wzgórza oraz lewego zakrętu przedśrodkowego. Zmniejszona rezerwa płynowa w przestrzeni podnamiotowej.
Moje pytanie: co robić, jak pomóc Mamie, czy teraz ma być znowu chemia i naświetlania, czy nie ma szans? Błagam o odpowiedź!!!
Witam, przykro mi, że i Ciebie oraz Twoją rodzinę to spotyka.
Napewno narzędziami jest tu chemioterapia oraz radioterapia mózgu.
Należy pamiętać, iż jest to wznowa, gdzie komórki nowotworowe nie są już tak wrażliwe na działanie chemioterapii:(
Mój Tata po wykryciu przerzutów do mózgu oraz ogniska pierwotnego w płucach miał najpierw zastosowane naświetlania mózgu. Podobno był to błąg lekarski,, że od tego zaczęto - ja nie znam się na tyle, żeby to oceniać. Po tych naświetlaniach "wrócił do nas" z cięzkiego stanu - można z nim rozmawiać, wszsytko rozumie - gdzie na początku kontakt był już słabszy i się osłabiał.
Walcz o radioterapię oraz chemiotarapię, o ile stan mamy pozwoli na zastosowanie leczenia chemicznego.
Ściskam mocno, życzę dużo siły, wiem jak jest ciężko - sama czasem nie wiem co z sobą zrobić. Trzymaj się mocno
Dziękuję CI Kubanetko! Właśnie skończyłam czytać Twoje wszystkie wpisy i dzwoniłam do Mamy, żeby opowiedzieć o Twoim Tacie. Moja Mama po naświetlaniach w marcu przestała chodzić, od tamtego momentu była w domu, w miarę dobrym stanie, tylko że leżała cały czas lub woziliśmy ja na dwór na wózku inwalidzkim. Bo nie napisałam wcześniej, że miała naświetlaną głowę, lekarze znaleźli "jamę martwą" w części potylicy, doszli do wniosku że to mógł być przerzut, który zareagował na wcześniejszą chemię i jak nam powiedzieli, naświetlali to miejsce profilaktycznie. Ja już wtedy pytałam, czy są pewni, że to był przerzut, to 3 lekarzy mówiło, ze obraz tomografii nie był jednoznaczny, nie mogli się zdecydować czy to był przerzut czy jakieś uszkodzenia po wcześniejszym udarze (choć mama nigdy udaru nie miała)więc zdecydowali się naświetlać Może nie jestem precyzyjna,ale nie mieszkam z Rodzicami i sama nie widziałam wyniku tomografii z leczenia w marcu, piszę, co lekarz Tacie wtedy mówił, bo byłam z nim w szpitalu. Od połowy lipca dostała niedowładu lewej ręki, bardzo podobnie jak u Twojego Taty, więc opowiedziałam Jej, że Twój Tato po naświetlaniach mózgu zaczął chodzić i to Jej chyba dodało nadziei. Mama jest w szpitalu na oddziale paliatywnym, jutro mają Ją wypisać a ja od rana wiszę na telefonie ze szpitalem im. Kopernika w Łodzi, staram się złapać Jej lekaerza prowadzącego i będę walczyć, bo natychmiast przyjęli Ją na onkologię i zaczęli albo chemię albo naświetlania. Na razie tego lekarza nie ma, a przez izbę przyjęć raczej nie wcześniej niż za 3 miesiące będzie dla Mamy miejsce, tak mi powiedzieli. Musi mi się udać.
Maja Mama też nie jest obecnie sobą, zrobiła się bardzo nerwowa, ma huśtawki nastrojów, chyba depresję, dziś załatwiłam jej prywatną wizytę psychologa, ma do Niej przyjść do szpitala. Mój Tato też do Niej pojechał, ma jej jeszcze raz opowiezieć o Twoim Tacie, że zawsze jest nadzieja i nie mozna się poddawać. Tobie też życzę mnóstwo siły i wiary, ze jest nadzieja, ja mam 1,5 roczną córcię i Ona daje mi siłe, by być silnym dla Mamy, a i Babcia częściej się uśmiecha, jak widzi wnusię! I teraz każdy uśmiech chorego jest bezcenny i robimy wszystko, by mimo chyba depresji i początków poddawania się z Mamy strony zmuszać Ją do walki i uśmiechu.
Walczyć z chorobą trzeba zawsze do póki ma to sens. Sens rozumiem jako leczenie przynoszące więcej szkody niż sama choroba niejednokrotnie takie leczenie może chorego uśmiercić ale decyzję o wdrożeniu bądź nie leczenia onkologicznego podejmuje zawsze lekarz prowadzący.
W DRP stwierdzenie przerzutów odległych oznacza postać ED, postać LD ogranicza się do klatki piersiowej.
Pozdrawiam
Masz całkowitą rację. Nie wiem czy wiesz, że ten rak drobnokomórkowy jest najbardziej złośliwą odmianą nowotworu płuc. W każdej chwili przerzuty mogą się pojawić w każdym organie. Jest to bardzo przykre, wyć się chce, ale jest to bardzo ciężka - cięzko to mówić, ale prędzej czy późnien przegrana:( A szczególnie przerzuty do mózgu.... co tu mówić
Ale to co napisałaś jest teraz naszym celem, bo wiadomo, że życie składa się z różnych chwil i zawsze warto, aby nawet w tak ciężkiej sytuacji starać sie uśmiechać i wspierać najbardziej cierpiącą osobą, jak tylko umiemy.
Nie wiem dokładnie jaki jest stan Twojej mamy, ale jeśli tylko czujecie, że mama podoła trudom leczenia, to starajcie się je podać. Czytałam gdzieś, ze naświetlania mózgu można powtórzyć, jeśli od ostatniego naświetlania minęło przynajmiej pół roku - więc jesteśmy teraz po tym pół roku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum