Olu, pewnie lekarze się wypowiedzą profesjonalnie. Ja tylko z mojego doświadczenia: u mojej mamy po zespoleniach guz przestał być widoczny jednoznacznie na TK i RM. Zawsze było napisane: głowa trzustki 3,3 cm a w kolejnych mimo zmiany rozmiarów (dalej 3,3) inny opisujący dodawał - "powiększona głowa trzustki".
Dzisiaj wiemy że rak tam wciąż jest bo daje niestety przerzuty. Pewna radiolog wytłumaczyła mi to tak, że jak guz jest na głowie trzustki i wykonano zespolenia, to te zespolenia mogą jak gdyby spłaszczać obraz na TK i RM i dlatego nie jest widoczny odrębny guz, tylko zapisuje się tylko rozmiar głowy trzustki która jest powiększona - nie wiem jaki jest jej prawidłowy rozmiar. Co do węzłów - u mojej mamy zawsze były poniżej 10 mm i tak wpisywano mi w TK i tez radiolog wytłumaczyła że jak są do 10 mm to jest to dobry znak.
TK jamy brzusznej z dnia 10.12.1012. ( po ok. 2-3 cyklach chemii)
Zmiany naciekowe w okolicy wnęki wątroby oraz głównej części głowy trzustki porównywalny z badaniem poprzednim, głowa trzustki w wymiarze sd na poziomie wyrostka haczykowatego 40 mm.
Trzon i ogon trzustki prawidłowy. Przewód Wirsunga poszerzony do 4mm.
Wątroba prawidłowej gęstości, niepowiększkona, w seg. V hypodensyjna struktura wielkości 4 mm nie ulega wzmocnieniu kontrasowemu w żadnej z faz badania - raczej torbiel, widoczna również w badaniu poprzednim, bez innych zmian ogniskowych.
Drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe miernie poszerzone, PŻW nieposzerzony. Pęcherzyk żółciowy obkurczony. Nerki wielkości i budowy prawidłowej, bez cech zastoju. Nadnercza prawidłowe. W obrębie naczyń p.z.o. drobne, niepodejrzane zmiany węzłowe wielkości do 10mm. Drobne zmiany węzłowe wewnątrzotrzewnowe jak w badaniu poprzednim.
Pęcherz moczowy prawidłowy. Narząd rodny bez widocznej patologii. Odbytnica i tkanki okołoodbytnicze prawidłowe. Doły kulszowo-odbytnicze wolne od zmian. Węzły chłonne miednicy niepowiększone. W uwidocznionych fragmentach ukł. kostnego i pól płucnych bez cech procesu rozrostowego.
Dzisiaj byłyśmy na chemii, druga część 6 cyklu. Po konsultacji onkologów, w związku z tym, że moja mama wyjątkowo łagodnie i dobrze znosi chemię, zadecydowali, że przedłużą ją do 9 cykli, w maju TK.
proszę o rozjaśnienie mi w głowie co z tym guzem.
Witam, podbijam mojego wcześniejszego posta, może teraz ktoś życzliwy pomoże mi ogarnąć ;>
Druga sprawa: komórki naturalnie giną w procesie apoptozy, i te zdrowe i te nowotworowe. Chemia zatrzymuje powstawanie nowych komórek, stąd moje pytanie: ile żyje komórka nowotworowa?
Piszę również żeby się pochwalić, mama dzisiaj zaczęła 8 cykl chemii, wczorajsze rozszerzone badania książkowe, marker spadł do 39,4 ( zaczynałyśmy z 6640) czyli jesteśmy blisko normy.
To, że to świadczy o dobrym działaniu chemii to wiem, ale czy ma jakąś zależność z resztkami tych komórek nowotworowych? Mogę to sobie przetłumaczyć tak, że jest ich coraz mniej? I tak jak pisałam wyżej - kiedy wszystkie UMRĄ? :P
Po pierwsze jeszcze raz chciałabym poprosić o odpowiedź na moje poprzednie pytania, wiem, że admini nie mają na wszystkich swojego prywatnego czasu, ale bardzo mi zależy, pewnych kwestii nie umiem sobie wytłumaczyć
Teraz druga sprawa, właśnie odebrałam wynik tomografu nr 4.
Badanie porównano z badaniem z dn. 25.02.2013.
Obraz zmian naciekowych w okolicy wnęki wątroby i trzustki jak w badaniu poprzednim. Trzon i ogon trzustki prawidłowe. Przewód Wirsunga 4 mm. Naczynia krążenia obocznego w okolicy wnęki wątroby jak w badaniu poprzednim. Hypodensyjna struktura wielkości 4 mm ( najpewniej torbiel jak poprzednio). Poza tym wątroba bez zmian ogniskowych.
Poza tym obraz narządów jamy brzusznej i miednicy małej w tym drobnych zmian węzłowych i zewnątrzotrzewnowych nie uległ zmianie.
W uwidocznionych fragmentach układu kostnego i pól płucnych bez procesu rozrostowego.
WN: W porównaniu z badaniem poprzednim obraz stabilny.
Dodam, że po 9 cyklu chemii marker wynosi 31 czyli jesteśmy w normie
I teraz tak.. Bardzo mnie denerwuje, że Pani radiolog cały czas porównuje wszystko do TK poprzednich, nie pisząc żadnych nowych informacji, czy to jest normalne?
Nie umiem sobie wyobrazić tego ''guza'' skoro nigdzie o nim nie jest stricke napisane, w pierwszym TK był podany wymiar głowy trzustki ''miernie powiększony''. W sumie tylko, że coś tam siedzi wiem ze stwierdzenia ''nacieka''. Może mi to ktoś bardziej obrazowo wytłumaczyć?
I proszę o weryfikację, czy te węzły chłonne, które od początku miały nie więcej niż 10 mm, do tej pory nie ulegały zmianie na pewno są niepodejrzane?
Czy torbiel w wątrobie, która również od początku ma wymiar 4 mm może być groźna?
Na poważne pytania nie miałam przyjemności uzyskać odpowiedzi, może spróbuję z mniej ważnym.
Czy orientuje się ktoś jaki związek ma podawanie chemii i kąpiel słoneczna? Wyjeżdżamy z mamą do Grecji, domyślam się, że średnio z opalaniem?
nie wiem z punktu widzenia medycznego ale mojej mamie zabroniono przebywać na słońcu - onkolog podająca chemię tak powiedziała, nakazała wyłącznie cień
Wyjeżdżamy z mamą do Grecji, domyślam się, że średnio z opalaniem?
Przede wszystkim po chemii przez co najmniej rok nie powinno się wyjeżdżać zagranice (nawet w kraju jeśli są to kompletnie inne warunki np mieszkasz nad morzem i chcesz jechać w góry),zmiana klimatu nie jest dla takiej osoby dobrym pomysłem.
Organizm jest bardzo ale to bardzo osłabiony, po prostu nie ma odporności na różne wirusy,grzyby.
Taka wyprawa naprawdę nie jest wskazana wręcz powiem niebezpieczna, lekarz o tym nie mówił czy nie rozmawiałaś na ten temat z nim że chcesz wyjechać do Grecji.
To samo tyczy się słońca, chemia nadal jeszcze jest w organizmie.
aleksandraL napisał/a:
domyślam się, że średnio z opalaniem?
Moim zdaniem kompletny zakaz opalania ,oraz zakaz kąpieli w morzu, a jak mamę poparzy meduza gdzie w Grecji są bardzo mocno parzące ,a mama nie ma odporności to sama pomyśl co się może stać ( zastanów się nad tym wyjazdem)
Pozdrawiam.
No nasza Pani onkolog powiedziała, że możemy jechać na wakacje. Wyniki krwi są zawsze książkowe, wiesz, moja mama nie jest typowym pacjentem onkologicznym, od czasu rozpoznania choroby ze dwa razy nie była w pracy bo gdzieś tam jechałyśmy na konsultacje, po wlewie normalnie wraca do pracy i na szczęście żadnych skutków ubocznych chemii nie ma, więc stwierdziłyśmy, że możemy się wybrać. Oczywiście, nie będzie się opalać, a do co morza to i tak nie jest zwolenniczką bo nie umie pływać, bardziej przy brzegu się ochłodzić Wiesz, jedziemy tam po prostu odpocząć, jak będzie siedzieć pod parasolem i nie będzie wariować myślę, że będzie ok, zwłaszcza, że tylko tydzień
Mnie onkolog nie zabronił wyjazdu ani w góry, gdzie mieszka moja mama, ani do Holandii, gdzie mieszka mój brat. Byłam u niego prawie zaraz po zakończeniu leczenia ( pojechałam po 3 tygodniach od zakończenia leczenia). Tyle tylko, że raczej ani nie było gorąco ani niespecjalnie słonecznie, bo to była połowa października.
onkolog nie zabronił wyjazdu ani w góry, gdzie mieszka moja mama, ani do Holandii
Tylko, pamiętaj(my) o tym, że góry to ciągle w Polsce, więc klimat niezmieniony. Holandia-klimat zbliżony do naszego. Natomiast Grecja - jakby mniej zbliżony. Ale z tego co czytam, to prowadząca wątek ma swoje zdanie. Nie wiem tylko w jakim celu pyta o zdanie innych?
_________________ „Żółw musi być aż tak twardy, bo jest aż tak miękki”. St.J.Lec
Lider czerwonej kreski./Kuba Wojewódzki (tego forum).
żeby potwierdzić swoje przypuszczenia? Jak widać wyjazd można przeżyć, nie widzę powodu do dramatyzowania. Wszędzie gdzie szukam wiadomości wyświetla mi się informacja '' podczas chemioterapii nie można się opalać - bo nie'' więc chciałabym się dowiedzieć jakie są konsekwencje, nikt Ci nie każe komentować jeśli nie masz ochoty.
aleksandraL,
Promienie słoneczne wywołują zmiany w DNA zdrowych komórek, a szczególnie u osób które brały cytostatyki, a zaraz po leczeniu organizm jest osłabiony i nie potrafi się prawidłowo i skutecznie chronić (Tak jak to już pisałam ).
Lekarz(onkolog) mój mówił mi, że nie które cytostatyki znacznie uwrażliwiają skórę na promieniowanie słoneczne. Mama może nigdy nie była uczulona na słońce do tej pory ,ale obecnie słońce może powodować uczulenia, pokrzywki słoneczne, poparzenia które przy braku odporności mogą doprowadzić do poważnego zachorowania (nie wspomnę o osobach które są radioterapii). Ja miałam jedno i drugie
Tak jak już pisałam
Nika2 napisał/a:
Organizm jest bardzo ale to bardzo osłabiony, po prostu nie ma odporności na różne wirusy,grzyby.
Pamiętaj że na plaży jest mnóstwo drobnoustrojów takich jak grzyby(piasek na plaży)oraz wirusów których u nas nie ma.
Nasz organizm nie poradzi sobie z nimi .(osłabiony szczególnie)
Dlatego nawet osoby zdrowe "-" powinny się szczepić jak jadą do ciepłych krajów (czerwonka itp....)
I tak na koniec opalanie pobudza nasz organizm co nie jest wskazane przy chorobie nowotworowej.
Więcej nie jestem w stanie Ci wyjaśnić.Przeczytaj tutaj link:
http://www.zdrowiewpodroz...reckiej-stolicy http://www.przeglad-tygod...mnicza-epidemia
Nadal uważam że powinnaś się zastanowić nad wyjazdem.
Pozdrawiam.
[ Dodano: 2013-06-25, 19:26 ] aleksandraL,
Jaszcze jedno chcecie lecieć samolotem? ,czy autokarem?
(Zagrożeniem są sami pasażerowie, zmiana ciśnienia samolot, autokar długi czas jazdy)
Jedno i drugie nie jest bezpieczne dla Mamy,sama zdecydujesz.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum