Zachowanie taty zaczyna się zmieniać. Zrobił się bardzo nerwowy. I bardzo przeszkadza mu sztuczne światło. Nawet gdy lezy przy zgaszonym a widać smużkę z drugiego pokoju wydaje mu się , ze to u niego świeci. Coraz częściej się "wyłącza" i uciekają mu żrenice.
Obawiam się, że to może oznaczać rozwój procesu przerzutowego,
szczególnie te wymienione przez Ciebie na końcu wypowiedzi objawy neurologiczne zdają się na to wskazywać.
Naświetlania guzów przerzutowych mogą zmniejszyć objawy i dolegliwości, niestety ma to charakter ograniczony czasowo.
Więcej na temat naświetlania OUN możesz przeczytać w tym poście DSS, z zastrzeżeniem, że dotyczy to guzów przerzutowych raka płuca, więc pomimo pewnych analogii (dlatego podaję ten link) sytuacji jednak innej od Waszej.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Obawiam się, że to może oznaczać rozwój procesu przerzutowego,
Czy ma Pan na myśli możliwe przerzuty do innych organów czy te obecne przybierają na sile?
Do radioterapi pozostało jeszcze 10 dni. Ale lekarz uprzedził nas , że tato musi mieć dobre wyniki, by mogli go naświetlać. Oby tak było.
Wczoraj zostałam sama z tatą. Rozmawialiśmy a On w pewnym momencie pyta się czy M.-(ja) przyjedzie do niego po pracy. Myślałam , ze się przesłyszałam i poprosiłam ,żeby powtórzył. Zapytał o to samo jeszcze raz.
Taki zanik świadomości na chwilę. Później wszystko było OK.
U taty postepują problemy z nogami. Chodzenie to parę "kroków". Tzn. przesuwanie stóp po podłodze po kilka centymetrów. Dodatkowo lewe udo strasznie do boli. Przy najmniejszym dotyku zwija się z bólu Już nie je w ogóle sam. Nie potrafi chwycić sztućców i nie ma siły trzymać przez dłuższy czas ręki w powietrzu.
Tata widząc jak traci sprawność i siły bardzo się podłamuje. Dlatego staramy się go we wszystkim nie wyręczać. Pić stara się sam. Ma problemy z trafieniem do ust , więc zajmuje mu to chwilę dłużej niz zazwyczaj ale kończy się sukcesem Dzisiaj kupimy mu balkonik , bo upadł ostatnio w ubikacji, więc popołudniu będzie trening:)
Tato stał się bardzo nerwowy. Praktycznie nic nie mówi a jeśli już to sie zlości. Upatrzył sobie na celowniku mamę i siostrę. Dostają burę o wszystko. Czasami komicznie to wygląda, bo jeździ po nich do tego momentu aż wyprowadzi którąś z równowagi. Wtedy zadowolony nawet się uśmiechnie
[ Dodano: 2011-05-26, 08:32 ]
Walka z podwyższonym ciśnieniem u taty przynosi efekty. W ostatnich dniach miał wzorcowe. Lekarka odstawiła mu jeden lek Wzrosło do 135/85 ale mówiła , że możliwa jest taka reakcja. Ale wydaje mi się, ze tato ma za wysoki puls jak na osobę leżącą cały czas. Waha się w granicach 82-95
Wczoraj mój mąż był sam z tatą kilka godzin. Chyba dobrze tacie to zrobiło. Porozmawiali trochę. Nawet zjadł jogurt bez karmienia Dał się nawet ostrzyc.
Mam pytanie. Jak jest z przewozem chorych na badania. Czy można starać się o karetkę?
To super, że udało się zwalczyć ciśnienie 135 to marzenie
co do karetki, to na jakie badania ma tato jechać ? można próbować coś załatwić ze szpitalem w którym ma mieć badania ( o ile to szpital) ale osiągnięcie czegoś jest możliwe tylko wtedy, gdy karetka jest akurat wolna. zostaje jeszcze prywatny transport sanitarny, no ale oczywiście za to trzeba płacić.
Ciśnienie przed odstawieniem leków było 117/75 kilka dni. Do 135 to wzosło. Bardzo nas to cieszy bo przez rok nie mogli sobie z tym poradzić wcześniej.
Tata ma mieć radioterapię od poniedziałku No i trzeba go zawieżć do szpitala. W samochodzie jazda odpada bo bardzo boli go noga. Obiło mi się kiedyś o jakiś zleceniach ale nie wiem za bardzo o co w tym chodzi, kto może, jak się to załawitwia i gdzie.
A jak czuje się Twój tata?
[ Dodano: 2011-05-26, 09:21 ]
A jeśli chodzi o balkonik-tata jest z nim na stopie wojennej Obraził się i nawet spojrzeć na niego nie chce.
W piątek załawiliśmy zlecenie i umówiliśmy się na godzinę przyjazdu i dzisiaj rano przewieźli tatę z domu do ŚCO.
W sobotę mimo tabletek i dwóch plastrów przeciwbólowych tata bardzo odczuwał ból. Promieniował na cały brzuch i klatkę piersiową. Noga boli cały czas i łapią Go w niej skurcze. Słabo widział, momentami zamiast słów był niezrozumiały bełkot. Było naprawdę źle. Ciśnienie podskoczyło do 135/95 i tetno 100.
Na całe szczęście wczoraj było dużo lepiej. Był taki obecny:) Włączał się w rozmowę , powiedział nawet parę zdań. Upomnial się o kanapkę;) Chciał obejrzeć nawet wiadomości. Ból był ale nie tak silny.
Mama właśnie do mnie dzwoniła i RADIOTERAPIA BĘDZIE
Od dzisiaj do czwartku .
Tacie wyszły dobrze wyniki. Pani doktor odstawiła leki na apetyt całkowicie i mówiła , że pozostałe też zmieni bo są bardzo ogólnikowe i weźmie się za konkretne leczenie
Tato podobno uspokoił się i wyciszył na Onkologii. Bałyśmy się odwrotnej reakcji. Mama mówiła, że podbudowało go to jak zobaczył ile ludzi ma robione podobne badania i się nie poddają.
[ Dodano: 2011-05-30, 12:02 ]
A jednak radioterapii dzisiaj nie będzie. Tata na symulatorze dostał ataku złości , zaczął bardzo się ruszać , zerwał maskę . Muszą najpierw go uspokoić i powtórzą próbę.
Jak ja byłam z Tatą na oddziale radioterapii - to Tata wtedy miał taki potokosłów, lekarz sprawdzał,czytał wyniki a Tata cały czas do niego mówił. Ale lekarz uspokajał i mówił, że niech Tata mówi. Później właśnie zadał parę pytań dotyczących dat itp. I kazał jakieś polecenia drobne wykonać i powiedział, że wezmą Tatę na radioterapię, bo ma nadzieję, że będzie spokojny, bo wygląda na takiego, a że własnie na robieniu maski trzeba rozumieć, że nie wolno się ruszać.
I właśnie przy robieniu maski, gdzie byłam z Tatą lekarz cały czas cichutko mówił Tacie, jeszcze ttrochę proszę leżeć bez ruchu, jeszcze trochę.
No i Tata wytrzymał i to była połowa sukcesu.
Dlatego właśnie to jest bardzo ważne, żeby osoba była spokojna i wytrzymała tj bodajże jedną minutę. A przy przerzutach do mózgu, to nawet to może być dużo.
Najgorsze jest to ,że tata nie jest niczemu winny. Ta choroba włącza mu takie irracjonalne zachowania. Bo przechodził wiele gorszych badań i nie było problemu. Rozumiał , ze to konieczne. A teraz sam nie potrafi nad tym zapanować. Ale dostanie leki i oby się nie denerwował:)
Mam nadzieję, że jutro mój tata zniesie to tak dzielnie jak Twój. I da radę!
[ Dodano: 2011-05-31, 08:20 ]
U taty w karcie informacyjnej jako rozpoznanie pisze c-79.
Wczoraj tata miał pierwsze naświetlanie. Pacjenci z jego salinazywają to "solarium"
Tata wczoraj czuł się dość dobrze. Był zmeczony ale bardzo kontakowy. Dokuczał mu ból ale nie skarżył się często. Dostaje po kilka kroplówek z mannitolem i widać poprawę. Po radioterapii był taki zdezorientowany i zmęczony , ale wydaje mi się że poprawę było widać prawie natychmiast Źrenice mu się trochę zmieniły. Wzrok mu się poprawił na pewno bo ostatnio mylił się bardzo w ocenie odległości, np. chciał złapać barierkę i myślał że to już a tu brakuje jeszcze minimum pół metra do niej. A po naświetlaniu precyzyjnie złapał stopkę w wózku by ją podnieść. Póżniej wodził wrzokiem po sali. Non stop dosykał dłońmi twarzy i nog. Nie mógł się nacieszyć bo ostatnio miał słabe czucie w rękach. Nogami pogimnastykował delikatnie. Zrobił "w balona " moją siostre:) Strasznie nas cieszy taka poprawa.
Na sali z tatą lerzy meżczyzna, który opowiadał , ze gdy go przywieźli na oddział był w gorszym stanie niż tata. A teraz chodzin normalnie, je, czyta. Jest w pełni samodzielny i czuje się dobrze. Także mam ogromną nadzieję , ze u taty tez tak będzie:)
[ Dodano: 2011-06-01, 12:57 ]
Mama rozmawiała dzisiaj z Panią doktor. Dowiedzieliśmy się kilku ważnych rzeczy. Realne korzyści radioterapia jeśli się wszystko uda przyniesie już w przeciągu miesiąca. Mówiła też , że na podstawie tych wyników z neurologii ,którymi dysponują nie jest w stanie stwierdzić co jest nowotworem pierwotnym. I , że trzeba w niedalekiej przyszłości pomysleć o badaniu PET.
Kolejna dobra wiadomość tata nie ma zajętej tej części mózgu odpowiedzialnej za logiczne myślenie:)
Przenieśli do na inną salę by miec go na oku bo podobno wykazuje za duża aktywność:0 Ale tata po prostu cieszy się , że coś w końcu mu pomaga.
super że jest lepiej może okaże się, że to jednak nie rak nadnercza a czegoś innego, podadzą chemię dożylną i sytuacja w ogóle się poprawi, byle by tylko szybko zlokalizowali prawdziwy guz pierwotny. zawsze trzeba pozytywnie myśleć
Wczoraj popołudniu tata był bardzo nerwowy i pobudzony. Nie chciał brać leków.
Na całe szczęście czuje się coraz lepiej ale dał nam w kość nieźle. Krzyku, pretensji i wyzwisk nie było końca. Najgorsze było to , że urojone sytuacje wydawały mu się realne. Niektórzy odwiedzający patrzyli się na nas jak na chodzącą patologię. Widocznie nie zetkneli się z takimi objawami
[ Dodano: 2011-06-02, 11:44 ]
DorotaP napisał/a:
Ja też uważam, że nie jest dobrze zlokalizowane źródło pierwotne.
Dorotko mogłabyś mi podpowiedziec dlaczego takie Masz przypuszczenia? Proszę.
[ Dodano: 2011-06-03, 09:49 ]
Tacie znowu zaczęło skakać ciśnienie do 190/100. Ale udało się je trochę zbić. Odstawili juz mannitol , bo opanowali obrzęk. Wczoraj tata miał napady ostrego bólu ale w międzyczasie było dobrze. Pośmiał się, żartował:) Praktycznie sam poszedł do ubikacji:)
Tata dzisiaj koło południa wychodzi.Wczoraj ordynator zaproponował nam by po zakończonej radioterapi nie brać taty do domu tylko przenieść na odział paliatywny. Nie zgodziliśmy się...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum