W środę zawiozłam tatę (56l) do szpitala, po badaniach stwierdzono guza w pęcherzu, pobrano próbkę.
Dziś byłam u lekarza prowadzącego i właściwie jestem załamana.
Oto co powiedział - nowotwór pęcherza zajmujący jego 50%, zainfekowane kości....i jeszcze coś i że jedna nerka już nie działa i ze próbują leczyć tą drugą...mówił a ja już za bardzo nie słuchałam... byłam zszokowana, spytałam czy będą tatę operować, czy usuną mu pęcherz?
a on na to ze na tym etapie to nie ma już sensu, że tata przez najbliższy rok będzie umierał i że tylko chemia....
nie wiem czy wszystko dobrze zrozumiałam ale czy to naprawdę koniec?
Czy nic nie można zrobić? leczyć? usunąć?
Ja wiem ze tata zwlekał długo zanim poszedł do lekarza, już rok temu wspominał bratu o krwi w moczu ale nic z tym nie zrobił.
Nie wiem jak mu to powiedzieć bo lekarz jeszcze tego nie zrobił.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum