Witam,
zwracam się z prośbą o pomoc w analizie przypadku mojej mamy.
Mama ma potrójnie ujemny nowotwór piersi, którego we wczesnym stadium zdiagnozowano około rok temu.
Pierwsza wersja leczenia obejmowała najpierw całkowitą mastektomię, a później chemioterapię,
jednak guz zbyt szybko się rozwijał i dał namacalne przerzuty do węzłów chłonnych pachowych,
stąd leczenie odbyło się odwrotnie.
Od maja do sierpnia mama miała zastosowaną chemioterapię (chemia czerwona),
we wrześniu przeszła operację, a w październiku/listopadzie naświetlania tj. radioterapię.
Po styczniowym rezonansie wszystko wyglądało w porządku.
W kwietniu tego roku mama wyczuła i zobaczyła guzki na bliźnie po mastektomii.
Lekarz pobrał wycinek do badania oraz zlecił badanie PET.
Wyniki z wycinku:
Obraz PET dał prawdopodobieństwo przerzutu do kości, wątroby i jeszcze kilku miejsc.
Dodatkowo mama robiła badania i na 99% BRCA1 ma ujemne.
Parametry pierwotnego nowotworu są takie same jak z tegorocznego wyniku oprócz parametru Ki67, wtedy był na poziomie 70%.
W tym momencie jesteśmy na etapie dodatkowych badań i potwierdzania ujemnego genu BRCA1.
Proszę o porady w sposobie leczenia.
Jakie leki można zastosować w tej sytuacji, czy są jakieś mocniejsze chemie dostępne w Polsce?
Jak leczyć tak szybką wznowę miejscową z możliwościami przerzutów?
Czy ktoś był w podobnej sytuacji i może podpowiedzieć do kogo zwrócić się w sprawie konsultacji?
Czy dla potrójnie ujemnego raka piersi jest może jakieś dobre leczenie poza granicami naszego kraju, czy ktoś się spotkał z takim problemem?
Jakie są rokowania?
Z góry dziękuję za wszystkie podpowiedzi