Rzeczywiście kupę czasu nie pisałam, ale obiecałyśmy sobie z babcią odbić poprzednie lato, które upłynęło pod znakiem diagnozy i ochrzcić tegoroczne latem bez raka.
Dlatego kiedy odebrałam dobry wynik TK klatki piersiowej, z szalonej radości nawet zapomniałam o tym napisać... Kajam się najpokorniej.
Aktualnie sprawa wygląda tak: 7 marca było USG zdrowej piersi i blizny, 14 maja USG brzucha i TK klatki. Mamy okropne problemy z ręką, N I C nie pomaga, ból jest duży. Nasz stacjonarny onkolog skierował babcię na rehabilitację. Babcia jest dopiero po pierwszym spotkaniu (ma być ich 10, a jeśli to nie pomoże to następne 10) - chyba będzie to polegać na użyciu rękawa pneumatycznego. W każdym razie na tym polegało pierwsze spotkanie.
Mam dwa ważne pytania.
1) Parę razy przez forum przewinęła się teza, że masaż może być niebezpieczny dla pacjenta onkologicznego bo może roznieść paskudne, mutanckie komórki przez limfę. Teraz drżę z trwogi, ilekroć masuję babci rękę (na polecenie onkologów i fizjoterapeutów przecież...), bo to przecież trzeba masować przez plecy i klatkę piersiową. Jak to w końcu jest?
2) Do tej pory babcia była poniekąd pod opieką dwóch lekarzy, co powodowało sporo niedomówień. Kontrola po RTH się już odbyła i już pozostaniemy pod tylko opieką dr B. No, ale powstał taki problem. W maju była TK klatki piersiowej (zlecona przez dr L.), a gdzieś na koniec lipca/sierpień dr B. zlecił mammografię zdrowej piersi (jest tam torbiel). Teraz nie wiem - TK klatki nie zobrazowała piersi? Tylko samo "wnętrze"? Trzeba jeszcze robić tę mammografię w tak krótkim czasie po TK? Nam się wydawało, że to TK dotyczy i piersi, i płuc, jesteśmy dobite wizją następnego badania w "lato bez raka".
Masaże ręką nie szkodzą, nie można ponoć masować przyrządami ( elektr ) drgającymi lub pulsującymi. Tak kiedyś powiedział mi masażysta jak byłam na masażu ( ręcznym ) boku po str operowanej, Chciałam aby mi zastosował taki masaż w/w przyrządem, odpow. mi ze to nie dla mnie taki masaż. Zapomniałam o jaki przyrząd wówczas chodziło ! pozdrawiam anna
Męczę się sama z myślami więc pomyślałam, że mogę to tu z siebie wyrzucić...
Co dzień wstaję i zasypiam z myślą, że babcia nie kontroluje się prawidłowo, a ponieważ wszyscy już zapomnieli (!) o przygodzie z rakiem, winię siebie za to, że babcia nie ma pary ganiać po lekarzach i badaniach.
Mija niemal rok od operacji. Z dużym trudem udało mi się skłonić babcię do umówienia się na kontrolną mammografię - mamy 3 sierpnia (boję się!).
Drżę na myśl o ginekologu. Babcia była na wizycie zanim zaczęła brać Tamoxifen, 9 września 2011 r. Ma w macicy dwa polipy/włókniaki, które ginekolog sugeruje usunąć, ale babcia za żadne skarby nie chce iść na kolejną operację więc odwleka wizytę kontrolną. Onkolog machnął ręką na te zmiany, bo są już od ponad 20 lat. Przecież trzeba się badać podczas hormonoterapii. Czytam forum Amazonek, one pięknie biegają na fotel co 6 miesięcy. Z drugiej strony brak mi już fantazji jakie metody perswazji stosować. Babcia chce mieć lato bez badań i lekarzy. I koniec.
Właściwie... to martwię się o wszystkie narządy, z kośćmi na czele. Odkąd sięgam pamięcią babcia była chora "na wszystko" i zawsze skarżyła się na bóle kilku narządów na raz. Lista jej chorób kości, stawów i narządów jamy brzusznej jest tak pokaźna, że z jednej strony nie ma co wpadać w panikę, ale z drugiej strony czy nie trzeba by tego sprawdzić? Kości bolały ją zawsze - osteoporoza, skrzywienia, zmiany zwyrodnieniowe, reumatyzm. Skąd wiedzieć kiedy reagować?
Psychika babci - dno. Szanse na zaciągnięcie jej do specjalisty - brak.
Wisienką na torcie moich zmartwień jest przeklęty obrzęk z towarzyszącym mu zapaleniem żył, który nie reaguje na nic. Babcia właśnie jest podczas drugiej próby rehabilitacji, tym razem rękawem pneumatycznym. I co? Po 10 sesjach kontrola u pani doktor. Uznała, że babcia symuluje skoro bierze przy tym "rzekomym bólu" tylko Apap (argument pt. "astma i uczulenie na inne leki przeciwbólowe" skwitowano salwą śmiechu), a w ręce nie można mieć zapalenia żył. Nie wiem czy można coś dodać.
Wracam z ogromną obawą, która wgniata mnie w fotel. Sama nie wiem czego oczekuję po napisaniu tego postu. Wiem, że trzeba czekać i pytać lekarzy, ale...
Babcia od jakiegoś miesiąca cierpi na potworne bóle pleców, żeber i całej jamy brzusznej. Te dolegliwości towarzyszą jej notorycznie od 30 r.ż. i są wynikiem jej chronicznych schorzeń, a okresowo się nasilają więc na początku nikt nie wpadał w panikę, ale rzecz zaczyna wyglądać poważniej niż zwykle.
Pierwsza wizyta u lekarza: "Co ja mam Pani dać, na wszystko jest Pani uczulona", "Proszę okładać kapustą, może pomoże". Bez komentarza.
Druga wizyta u lekarza: "Czy mówiła Pani o tym onkologowi? Dam skierowanie na RTG kręgosłupa, może to złamanie jakiegoś kręgu, który uciska i daje te dolegliwości".
Niepokój wyrósł do gargantuicznych rozmiarów. Wiem, że przerzuty do kości dają takie dolegliwości. Co 3 miesiące mamy jakieś badanie. RTG płuc, TK klatki piersiowej, USG piersi i blizny, MMG, USG brzucha - wszystko jest w tym OK. Badania krwi były rok temu - te wskaźniki krwi, które mogą niepokoić (fosfataza zasadowa, markery) były w porządku. Jednak to było rok temu...
Kości nigdy nie był sprawdzane pod kątem "czy są przerzuty". Ten atak bólu różni się od wcześniejszych tym, że babcia zwija się z bólu i pierwszy raz w życiu zdecydowała się na silniejszy lek - tramadol z paracetamolem. Na dodatek nie pomaga. Nie pomaga też smarowanie maścią przeciwbólową. Nic go nie uśmierza.
Babcia mówi, że to boli jak rwa kulszowa, której atak sprzed kilku lat opisuje jako najgorszy ból w życiu, z tym, że aktualny ból NIE ciągnie do nóg więc lekarze rodzinni wykluczają rwę.
Dziś zrobiono RTG tego kręgosłupa. Co to badanie pokaże?
Dziś zrobiono RTG tego kręgosłupa. Co to badanie pokaże?
RTG dość dobrze wykazuje obecność destrukcyjnych zmian kostnych o charakterze przerzutowym (osteolitycznym),
dlatego jako badanie tanie i łatwo dostępne jest dobrym narzędziem wstępnej diagnostyki w tym kierunku.
Jeśli opisywane przez Ciebie dolegliwości bólowe wynikają ze zmian przerzutowych,
powinny te zmiany zostać uwidocznione na zdjęciach RTG.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Babcia ma zaawansowaną osteoporozę. Czy na RTG da się rozróżnić zmiany wynikające z osteoporozy/zwyrodnień/dyskopatii itd. (które babcia ma) od przerzutów?
Być może doświadczony lekarz potrafi w obrazie RTG odróżnić z dostatecznym prawdopodobieństwem jedne zmiany od drugich,
ale ja nie mam wiedzy, ani tym bardziej doświadczenia, potrzebnych by się na ten temat rzetelnie wypowiedzieć.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Osteoporoza - obniżenie wysokości trzonów środkowego dolnego odcinka Th oraz L2.
Dyskopatia L4/L5.
Zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa Th i L.
Dzwoniłam na infolinię onkologiczną i usłyszałam, że ten wynik nie jest niepokojący pod kątem ew. przerzutów, ALE pod warunkiem, że bóle kręgosłupa nie występują/nie nasilają się tylko w nocy i są zależne od ruchu (wtedy należałoby pogłębić diagnostykę). Przeprowadziłam dyskretny wywiad z babcią - mówi, że boli ją całą dobę równo, choć jak się w nocy dobrze ułoży do snu, to boli o wiele mniej. Można zatem trochę odetchnąć z ulgą?
PS Richelieu, sama świadomość, że zawsze odpisujesz jest dla mnie ważna i uspokajająca, dziękuję.
Zapisy wyniku wskazują na charakter zwyrodnieniowy tych zmian oraz na osteoporozę,
zatem nie są to zmiany wprost podejrzane onkologicznie.
Zmiany przerzutowe charakteryzują się bólem ciągłym, niezależnym od okoliczności i aktywności,
a podane przez Ciebie informacje są dość niejednoznaczne:
Agnieszka00 napisał/a:
boli ją całą dobę równo, choć jak się w nocy dobrze ułoży do snu, to boli o wiele mniej.
Wydaje mi się, że lepiej będzie skorzystać z porady u lekarza i wysłuchać jego zdania, czy widzi on wskazania do dalszej diagnostyki.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Przepraszam za miotanie się w opisach, ale trudno się dogadać z babcią, kiedy ją tak boli. Boli ją cały czas, o. Natomiast lekarka z infolinii powiedziała, że bardziej martwiąca byłaby sytuacja, w której bóle pojawiałyby się lub nasilałyby się w nocy - tak nie jest lub gdyby były niezależne od ruchu - tak nie jest (przy schylaniu się np. boli o wiele bardziej).
Jutro idziemy z wynikiem do lekarza rodzinnego, nie wiem natomiast czy nalegać na onkologa o poszerzenie diagnostyki kości, skoro - jak widać po RTG - ma co boleć, a dla babci oczekiwanie na wyniki badań kości, z wiedzą, że chodzi o szukanie przerzutów to koszmar. Lekarka rodzinna sugerowała jeszcze przed RTG, że tak może boleć osteoporotyczne złamanie kręgosłupa, a z tego co wyczytałam "obniżenie wysokości trzonów" może to oznaczać. Wybieranie między młotem a kowadłem w chorobie nowotworowej to prawdziwa ekwilibrystyka.
Ja bym Ci radziła, aby trzymać się onkologa ( ja dalsze leczenie mam od lek. chemika) i on daje mi skier na badania, miałam podobną sytuacje aby wykluczyć przerzuty do kości od osteoporozy to dostałam skier na TK kości na osteoporozę i dostałam na scyntygrafię kości. Moim zdaniem powinniście zabiegać o scyntygrafię kości. RTG nie jest miarodajne, idźcie do lek. do tego co chodzicie na kontrolę, pozdrawiam annas
Sytuacja wygląda kiepsko, lekarz zaczyna tracić pomysły. W ciągu tygodnia babcia miała:
- USG brzucha (wszystko w porządku),
- USG opłucnej (wszystko w porządku),
- RTG kręgosłupa (opis 4 posty wyżej),
- badania krwi: morfologia, kreatynina, próby wątrobowe, TSH (wszystko w porządku), CRP (lekko podwyższone - lekarz mówi, że astmatycy zawsze tak mają).
A bóle nie ustępują. Przypomnę, że chodzi o silne bóle kręgosłupa, promieniujące do prawego podżebrza (ni to kości, ni to żołądek). Co gorsza, w sobotę byłyśmy na pogotowiu z zaostrzeniem astmy (duszności) - sprawa opanowana, a wczoraj zaczęło się coś na kształt grypy (temperatura 38, bóle "wszystkiego", lejący katar). Nie wiem czy w wyniku infekcji (jeśli to infekcja), czy to w wyniku zażywania tramadolu (2x dziennie po 2 tabletki w dawce 37,5 mg), ale babcia dzisiaj CAŁY DZIEŃ śpi - to nie w jej stylu. Od dwóch dni prawie nie je - wyczytałam w ulotce Theospirexu, który dostała na pogotowiu, że często powoduje jadłowstręt.
Jutro badania z krwi: fosfataza zasadowa (niestety wiem po co się to sprawdza) i powtórne USG brzucha (lekarka usilnie szuka kamicy żółciowej, ale bezskutecznie).
Rwę włosy z głowy, ale nie wiem co robić już - o co prosić lekarza, co może posunąć diagnostykę do przodu? Ja już zaczynam nawet kombinacje, że to pasuje do boreliozy, a rok temu wbił jej się kleszcz w bliznę pooperacyjną (sic!).
Piszesz, że lek. "lekarz zaczyna tracić pomysły.", czy masz na myśli lek rodzinnego , czy lek. z onkologii chemika ?, a czy prosiłaś o scyntygr. kości. Lek z rejonu na takie bad nie da skier. RTG nie jest we wczesnych stanach miarodajne, annas
[ Dodano: 2013-06-25, 22:05 ]
ja bym nalegała na scyntgr kości !!!!!!
Muszę dopiero umówić wizytę u onkologa, bo ostatnia była 1,5 miesiąca temu ledwo i wówczas nic takiego się nie działo. Lekarz rodzinny powiedział mi, że muszę naciskać na scyntygrafię.
Tylko znowu problem, bo babcia nie może mieć kontrastu w TK, to nie wiem jak z tym znacznikiem w scyntygrafii?
Słyszałam (ale przyznaję, że nie sięgnęłam do poważnych źródeł), że scyntygrafia pokazuje wszystkie nieprawidłowe zmiany w kośćcu - czy da się zatem na jej podstawie odróżnić zwyrodnienia/dyskopatie/osteoporozę od przerzutów? Jak się tam mają zaświecić wszystkie babci problemy kostne i nie będzie wiadomo co to w ogóle jest, to lepiej się zaopatrzyć wcześniej w coś uspokajającego...
Babcia jednak upiera się, że boli ją jakiś organ w tym prawym podżebrzu, że to nie kości tylko np. żołądek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum