Uczymy się na błędach. Szkoda, że tak bolesnych. Ojciec twierdzi, że nie pamięta- że chyba go stres zjadł. Dzisiaj po konsylium wiem, że ojciec o ile chce operacji to zostanie przekazany do Zabrza i tam będzie operowany. Nie wiem do końca jak to wyglada, czy szpital go przetransportuje, czy sama muszę tam jechać i czekać na termin.
że ojciec o ile chce operacji to zostanie przekazany do Zabrza
Może lekarze z tego szpitala boją się podjąć ryzyka operacji, może uważają, że w taty przypadku Zabrze lepiej sobie poradzi.
tinatigra napisał/a:
Nie wiem do końca jak to wyglada, czy szpital go przetransportuje, czy sama muszę tam jechać i czekać na termin.
Nie wiem również jak to będzie ale mogą to załatwić we własnym zakresie, między szpitalami i sami zajmą się transportem i tatą się już tam zajmą bez kolejek. W sumie tak teraz powinno to wyglądać.
Witaj
Ja z mamą jestem na każdej wizycie, badaniu . Na początku leczenia mama byla przerażona i nie pamiętała. Zresztą teraz po ośmiu latach trwania chotob nadal jestem przy niej.Pozdrawiam
Witam. Dzisiaj ojciec miał operację usunięcia krtani w klinice w Zabrzu. Nie pisałam, bo bałam się czy znowu cos nie bedzie nie tak... Ale tutaj profesjonalne podejście do pacjenta. Niby w Rudzie tez było na poczatku ok. A do dzisiaj nie wiem co sie stało- ojciec twierdzi, ze tego nie pamieta, ordynator twierdzi, że nie chciał podpisac zgody. Dziwne tylko, że od mojego wyjścia do czasu zrobienia tracheostomii mineło tylko 3,5 godziny, a operacja miała byc za dwa dni. Słowo przeciw słowu. Było mineło... Teraz jest w profesjonalnych rekach. Czekałam do końca opercji, az ojca wywioza z sali... bardzo trudny i poruszający widok, widziec swojego ojca tak bezradnego.
Dokładnie, już tego nie analizuj bo niepotrzebnie się denerwujesz a i tak prawdy się nie dowiesz, już jest po najgorszym.
tinatigra napisał/a:
bardzo trudny i poruszający widok, widziec swojego ojca tak bezradnego.
Prawie każdy pacjent po operacji tak wygląda i rzeczywiście jest to widok mocno porażający. Ja jak zobaczyłam swojego męża po operacji zemdlałam więc wiem jak taki widok wpływa na nasza psychikę.
Witam. Byłam u ojca z samego rana, chodzi już po sali. Opuchniety, cała szyja zabandażowana. Sonda w nosie. Ale daje radę. Nawet dużo pisał, więc jestem dobrej myśli. Ale widok ojca wywozonego z sali operacyjnej na długo zostanie mi w pamięci.
[ Dodano: 2017-07-13, 12:29 ]
Iza-55 napisał/a:
Tinatigra masz całkowitą rację, dobrze napisałaś, zabrakło dobrej woli ... ale ku przestrodze dla innych napiszę, że miałaś być w szpitalu przed tą godz. 13 czyli przed samą operacją, tym bardziej, że nie masz telefonicznej komunikacji z tatą. Wiem, że praca, wiem, że obowiązki, ale już dawno przekonałam się, że sami musimy walczyć o swoich bliskich, nawet jeśli nam się wydaje, że są pod dobrą opieką lekarzy. Smutne to ale prawdziwe...
A to co teraz lekarz wykręca to nadaje się na skargę..
Operacja nie miała być w poniedziałek dopiero w środę, ojca w poniedziałęk przyjeli do szpitala i nieoczekiwanie po moim wyjściu zrobili tracheotomię, nie wiem dlaczego- bo ojciec nie dusił się, ani nie było zagrożenia życia. Wyszłam ze szpitala spokojna, a w środe przed planowana operacją miałam być, żeby ojcu dodac otuchy. Nigdy chyba prawdy sie nie dowiem.
Obecnie ojciec jest w Zabrzu i jest całkowicie inna komunikacja między mna i lekarzami.
Witam. Sa wyniki ojca- wszystkie węzły chłonne czyste, ognisk nowotworowych nie stwierdzono, guz owrzodziały w okolicy głośni i i okolicy podgłośniowej z przewagą po stronie prawej, dochodzi do marginesu dolnego. Teraz czekamy na wizytę u onkologa 18 sierpnia, a z tym wynikiem we wtorek idziemy do kontroli. Czy jest taka możliwość, że radioterapia nie będzie potrzebna?
Siedzę, czytam i płaczę. Kilka miesięcy u mojego taty też stwierdzono raka plaskonabłonkowego G2. Chyba najgorszy dzień mojego życia gdy się dowiedziałam. Tylko tata miał szczęście w nieszczęściu,że kratań ma zachowaną, a rak wycięty. Teraz ma radioterapię. Dobrze że w końcu tata się zgodził na operacje. trzeba być dobrej myśli.
Witam. A my po wizycie u onkologa i.... są duże szanse, że radioterapii nie będzie potrzeba. Lekarz jednak chce decyzje skonsultować z profesorem. Pooglądał wyniki, skomentował zachowanie szpitala w Rudzie (bo poznał ojca i był wtedy na konsylium), stwierdził, że we wczesniejszym badaniu guz wydawał się większy niż w wynikach his-pat po usunięciu. Ale też potwierdził, że była potrzeba wycięcia krtani i to była słuszna decyzja jak i ta, że operacja była w Zabrzu.
kasiamara85 i super, że jednak ojcu nie wycieli krtani. Będę trzymać kciuki za powrót do zdrowia Twojego ojca.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum