Witajcie, to mój debiut na forum... Tydzień temu dowiedziałam się, że moja mama ma guza w płucu lewym 6,6x,7,5 cm, który nacieka na osierdzie. Do tego powiększone są węzły w śródpiersiu. Jutro idziemy do szpitala, w piątek ma być bronchofiberoskopia.
Jestem jak na razie w dołku. Konsultowałam juz wynik TK i wiem, że w tym wypadku pozostaje wyłącznie leczenie paliatywne. Tej wiedzy mama jeszcze nie posiada... Nie chcę w niej na razie gasić woli walki, bo muszę przyznać że trzyma się nieźle. Trudno mi tyko ukrywac rozpacz, więc czas na łzy zostaje w nocy, podczas wyjść do miasta, w pracy. Tak bardzo boję się, że będzie cierpiała, a tego chciałabym jej oszczędzić, bo zycie jej nie oszczędzało. Cieszę się, że znalazłam to forum może łatwiej mi będzie przejść przez ten koszmar. Justyna
[ Komentarz dodany przez: madziorek: 2010-05-26, 13:55 ] Justynko zgodnie z regulaminem wydzieliłam Twój post. Masz teraz swój własny wątek i tu pisz proszę o chorobie Mamy.Pozdrawiam M.
Justyna,
dobrze by było, gdybyś założyła własny temat i tam spisała wyniki TK, RTG klatki. Co zadecydowało o tym, że mama miała robione te badania - czy guzek wykryto w kontrolnym RTG, czy były jakieś objawy kliniczne świadczące o tym, że coś się dzieje? Kaszel, krwioplucie?
Na razie o leczeniu, nawet paliatywnym, nie można nic powiedzieć, ponieważ nie ma wyniku histpat guza, będziecie go mieć dopiero po bronchoskopii. Wtedy też pewnie lekarz zadecyduje co dalej.
Justyna aby cokolwiek powiedzieć o dalszych rokowaniach musiałabyś zamieścić wyniki badań. Z tego co piszesz to macie do czynienia ze znaczną zmianą z naciekiem na osierdzie i możliwe, że przerzutami w węzłach chłonnych - jeśli tak to choroba już jest w zaawansowanym stadium co można wywnioskować z decyzji lekarskiej o leczeniu paliatywnym.
Pozdrawiam serdecznie
Justyna28, przykro, ze musiałas do nas dołaczyć. To wszystko nie jest łatwe, trzeba dużo hartu. Trafilaś w najlepsze miejsce w necie - tu znajdziesz i rady i wsparcie ze strony forumowiczów,podładujesz baterie, by móc wspierać mamę.
Trzymaj się
Bardzo dziękuję za wsparcie. Więcej wyników nie mam oprócz podst. krwi, crp, które są w normie. Było robione tez usg jamy brzusznej i wszystko ok, więc może jest jakiś cień nadziei. Mama tylko dzisiaj taka słabiutka i to mnie znowu podłamało.
Zmieniając temat. No cóż guz płuca wyszedł " przy okazji". Nie było żadnych objawów. Kaszlu, krwioplucia, duszności. Mama miała miec zabieg wszczepienia endoprotezy stawu kolanowego. Poproszono o zrobienie wyników, Ob wyszło wówczas trochę podwyższone do 18, crp, 9 i bolał ją lewy bok. Upierała się że to nerki. badania moczu wskazały co prawda niewielkie ilości szczawianów, ale po podaniu leków wyniki wyszły dobre. Powtórzyła na moją prośbę ob, doszło do 58, crp do 19. Źle się czuła więc lekarz pierwszego kontaktu posłał ją na RTG klatki piersiowej no i niestety. W ubiegłym tygodniu robiłysmy crp i jest znowu w granicach 8, badania krwi dobre. Ostatnie rtg klatki robiła 5 lat temu i nic na nim nie wyszło. Może faktycznie za szybko się poddałam, ona jest taka twarda i silna, życie jej nie rozpieszczało, a ja się rozklejam. No i ten Dzień Matki...
Na pewno dam znać jak tylko czegos się więcej dowiem od lekarzy w szpitalu.
Mam, te wyniki mam. Opis z rtg: w środkowym polu płucnym lewym widoczny twór guzowaty wielkości pomarańczy o dość gładkich zarysach, od strony przyśrodkowej nakładający się na lewą komorę serca. Poza tym pola płucne miernie rozedmowe. sylwetka serca konfiguracji aortalnej. Aorta szersza, wydłużona. Po rtg prywtnie zrobilismy TK. Opis: w segemntach 8i9 płuca lewego widoczny jest nieregularny rozległy nieprawidlowy twór tkankowy o wym. 7,5x6,5 cm. Twór ściśle przylega do lewego zarysu sylwetki serca ( nacieka na worek osierdziowy?) W płtach górnych obu płuc widoczne sa skupiska zmian siateczkowych i pasmowatych ( zmiany pozapalne włókniste?zmiany niedodmowe?). Zrosty opłucnowe u podstawy obu płuc. W śródpiersiu widoczne są nieliczne powiększone węzły chłonne sięgające 1,4 cm. Widoczne sa zwapenienia w ścianie aorty piersiowej oraz przyścienne skrzepliny o grubości 0,7 cm. Poza tym narządy klatki piersiowej nie wykazują zmian.
Wybaczcie, że tak chaotycznie piszę, ale na razie poznaję wroga. To dla mnie nowa sytuacja, ciągle się z nią próbuję oswajać.
Nie ma sprawy, każdy tutaj rozumie Cię doskonale.
Dobrze, że przytoczyłaś wyniki, na pewno łącznie z wynikiem histopatologii wycinka z bronchoskopii będą przydatne i ci, którzy dobrze się na tym znają, wyjaśnią Ci leczenie mamy i odpowiedzą na wątpliwości.
No i mama w szpitalu. Dziś w kondycji całkiem dobrej. Patrząc na nia myślę, że wynik TK to jakis koszmar, z którego za chwilę się wybudzę.
Na razie podst. badania. Jutro prawdopodobnie bronchofibersoskopia, a potem czekanie... Mama ma nadzieję, że po zabiegu zaraz wypuszczą ją na przepustkę i wróci do siebie do domku. Mieszka 200 km ode mnie, na Dolnym Śląsku. Spytam być może naiwnie czy istnieje niezłośliwy nowotwór płuc, z którym da się żyć przy wspomaganiu farmakologicznym?
[ Dodano: 2010-05-27, 13:09 ]
Czy ktoś mi może pomóc? Lekarz poweidział, że będzie zamiast bronchofiberoskopii będzie biopsja? Jeśli nic nie wykaże to dopiero potem bronchofiberoskopia. Czy to badanie jest równie miarodajne? Justyna
Justynko
Biopsja płuca jest konieczna wówczas, gdy potrzebne są próbki tkanki z części płuc, do której nie możemy dotrzeć przy pomocy bronchoskopu. Zwykle zabieg wykonuje się podczas dziennego pobytu w szpitalu.
Justynko nie martw sie badanie jest równie miarodajne jak bronchofiberoskopia.
Trzymam za was kciuki.
Cleo dzięki wielkie, wróciłam ze szpitala. Cóż prowadzący lekarz stwierdził, że niestety z opisu wynika iż jest jednak nowotwór nieoperacyjny. Za wczesnie na jakiekolwiek rokowania, bo mimo wszystko nic nie wiemy. Kim jest wróg bedziemy wiedzieli dopiero w poniedziałek. We wtorek mają jeszcze zrobić bronchoskpię. czy ona jest w tej sytuacji konieczna. Nie spytałam prowadzącego lekarza, bo za dużo tego jak na mnie jedną.
A mama pięknieje jakoś, rozmawiamy, śmiejemy się. Mam wrażenie, ze obie udajemy. Ja, że nie jest tak źle, żeby ona się nie martwiła,ona z kolei przede mną stara się byc twarda, aby odjąć mi trosk. W szpitalu przy niej czuję się jakas silniejsza i mam wrażenie, że damy rade przejść przez to dzielnie. W domu jest dużo gorzej. serce mi pęka i łez już brakuje. Dobrze, że mam przy sobie ukochanego męża, który wspiera mnie jak może w tych chwilach. No i tutaj mogę się wypłakać...
I jeszcze ten deszcz...
J
Ech, no dzisiaj biopsja, wciąż zastanawia mnie po co w takim razie we wtorek ma być bronchoskopia. W poniedziałek wycinek ma zbadać onkolog. Muszę dopytać w szpitalu o co chodzi z tą bronchoskopią.
Mamę od rana roznosi energia, do sali dołączyla starsza schorowana pani więc mama Krysia jak to mama Krysia od razu otoczyła ją opieką. Ma przynajmniej co robić. A ja w domu patrzę na jej rzeczy, wącham jej ubrania i załamuję się, że za jakiś czas tylko tyle mi po niej zostanie... Jeny, ależ jestem egoistką, za bardzo się nad sobą rozczulam.
Cleo dziękuje za każde dobro słowo jest mi teraz bardzo potrzebne, inaczej krzyczalabym z rozpaczy.
J
[ Dodano: 2010-05-28, 13:25 ]
Cleo ty też się przecież zmagasz z chorobą taty. Tym bardziej dziękuję za każde cieple słowo, razem może jakoś łatwiej będzie przejść przez to wszystko.
Pozdrawiam bardzo ciepło ze słonecznego dzis wyjątkowo Wodzisławia
Justyna28, Tu wszyscy sie zmagamy z tą potworną chorabą. Nie możesz się poddawać i co gorsza pokazywać tego mamie. BO jeśli ona się podda to kto będzie jej dodawał otuchy? Wiem,( z własnego doświadczenia) że udawanie że wszytko będzie dobrze nie przychodzi lekko,ale musisz być silna.
My tutaj Wszyscy będziemy trzymać kciuki za Ciebie i Twoją mamę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum