Moja mama ma raka płaskonabłonkowatego płuca lewego. Rak zaatakował także kręgosłup. W wyniku z tomografii komputerowej wynika że są powiększone też węzły chłonne. Główna zmiana to 7 na 9 cm nacieka na śródpiersie i okolicę rozwidlenia tchawicy, przylega do łuku aorty, pnia i tętnicy płucnej lewej. Są małe zmiany w obydwu płucach.Mama pluła krwią , w tej chwili odksztusza ropną wydzieliną. Niestety lekarze nie dają jej żadnych szans. Raka wykryto w kwietniu tego roku. Mamy lipiec a moja mama dostała tylko dwie chemioterapie paliatywne, nawet nie wiem co to znaczy. Wdała się gorączka. teraz mama leży w szpitalu na oddziale paliatywnym na ustawieniu leków przeciwbólowych. przechodzi z plastrów durogesic na morfinę w zastrzykach. Ma 55 lat i odkąd pamiętam to paliła papierosy. Wiem że ten rodzaj raka jest tylko przez nie wywołany. Bardzo schudła. Najgorszą rzeczą jest patrzenie na bliską ci osobę jak niknie w oczach, jak cierpi, a ty nie umiesz mu pomóc. Przy niej udaję twardzielkę, a w domu nie mam już sił nawet na myślenie. Nie wiemy ile jej zostało czasu. Lekarze mówią, że to jest zależne od siły woli chorego. Mama sobie radzi w domu jak była to gotowała i sprzątała, kręciła się. Nie wiem co jest lepsze, czy kiedy ktoś umiera nagle, czy patrzenie jak ktoś ci bliski umiera w bólu, ale mamy czas na pożegnanie się z tą osobą.
Może ktoś mi pomoże przetrwać ten straszny czas, który jej został, muszę napisać że w rodzinie uchodzę za twardzielkę, ja biegam po lekarzach, ja mamę wszędzie zawożę, ja jej pomagam, nikt nie wie ile mnie to kosztuje wysiłku psychicznego, wiem, że użalam się nad sobą, ale nikomu w rodzinie tego nigdy nie powiedziałam, co piszę teraz. Zaczynam się sypać , nerwy mi siadają nie mogę spać. Mam momenty załamania, a później mi to mija i robię co do mnie należy. Czy ktoś może mi powiedzieć, czego możemy się jeszcze spodziewć, jak może wyglądać koniec tej strasznej choroby, czy mama będzie jeszcze bardziej cierpiała , niż teraz. Pomóżcie mi proszę.....
Załamana momentami Kasia
Niestety z tego co piszesz to choroba jest już nieuleczalna. Chemia paliatywna ma za zadanie poprawić jakość życia chorego i nie ma na celu wyleczenia.
Pozostaje Wam wdrożenie leczenia przeciwbólowego i co bardzo ważne mama musi takie leczenie wdrożone żaby niepotrzebnie nie cierpieć.
Przykro mi, trzymaj się.
[...] Może ktoś mi pomoże przetrwać ten straszny czas, który jej został, [...] Czy ktoś może mi powiedzieć, czego możemy się jeszcze spodziewć, jak może wyglądać koniec tej strasznej choroby, czy mama będzie jeszcze bardziej cierpiała , niż teraz. Pomóżcie mi proszę..... [...]
Jesteśmy tutaj, pytaj, zawsze ktoś postara się pomóc Ci.
Możesz przejrzeć też ten dział naszego forum: http://www.forum-onkologi...atywna-vf15.htm
Pozdrawiam i życzę Ci dużo sił w tym trudnym czasie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Wykorzystuj czas i bądź z nią jak najwięcej. Powiedz jej wszystko, co masz do powiedzenia.
Nie zastanawiaj się, ile czasu jej zostało, bo to do niczego nie prowadzi. Może bardzo niewiele, może trochę więcej. Nie leży to ani w jej mocy, ani Twojej, ani medyków. Dbaj, żeby nie cierpiała i próbuj odpędzić od niej strach. Na pewno, wie, że odchodzi, a nic nie przynosi większej ulgi, niż ciepło kochanych bliskich.
kasiab, musisz wiedzieć jedno.... od momentu jak zalogowałaś się na to forum już nie jesteś sama ze swoim ogromnym problemem. Pamiętaj że wszyscy tu jesteśmy jak jedna rodzina, wszyscy razem i każdy z osobna przeżyliśmy lub przeżywamy dramat swojego życia w postaci okropnej choroby naszych bliskich. Bądź dzielna. Pisz koniecznie. Głowa do góry.
kasiab, nie będę pisać, że będzie dobrze - bo nie będzie.
Przed Wami niestety trudny okres. Jednak możesz go wykorzystać jak najlepiej.
Spędzajcie razem czas, rozmawiajcie, okazujcie miłość, dbaj o Mamę.
Jeśli jest coś co chciałabyś Mamie powiedzieć to zrób to.
W takich chwilach można zrobić tylko jedno, lub aż jedno - po prostu być razem.
Bardzo mi przykro, że ta podstępna choroba kolejny raz odnosi przewagę.
Wspieram Was całym sercem.
Z tego co piszesz to za dużo wzięłaś na siebie, nikt nie jest z źelaza. Zaangażuj rodzinę, zróbcie naradę co ,kto i kiedy. Na pewno będzie potrzebna pomoc , bo sił szybko ubywa przy tej chorobie. Rozejrzyjcie się za sprawdzoną opiekunką. Rodzina nie może zostawić Cię samej, bo jesteś dzielna, to może się odbić na Twoim zdrowiu. Na pewno da się wszystko dobrze zorganizować bez wykorzystywania Ciebie. Pozdrawiam serdecznie Małgorzata
Kasiu, podpisuję się pod tym, co pisze gafa73. Zadbaj o siebie. I dopiero nie tak krańcowo zmęczona zadbaj też o mamę - o relacje z nią, o to, by się do końca nią nacieszyć.
A to forum faktycznie może służyć do odreagowania, wylania żalów, opisania strachu... Dlatego pisz, co chcesz, jak Ci tylko pomaga. Tutaj będziesz zrozumiana.
Bardzo dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, jest ono mi bardzo potrzebne. Nie radzę sobie ze wszystkim, moje siostry pomagają również przy mamie, bo niestety inaczej się nie da. W tej chwili to ja mam najwięcej czasu. Tylko ,że czasem mnie to przerasta, sama jestem chora na toczeń układowy. Ale to przy chorobie mamy to pikuś. Dziękuję wszystkim.
Bardzo dziękuję za wsparcie. Czy wie Pan może, co mam myśleć o tym, że mamę chcą przewieźć na onkologię i chcą jej wdrożyć radioterapię paliatywną? Pani doktor tłumaczy mi, że to po to aby zmniejszyć guza, aby się mamie lepiej oddychało. Chciałabym wiedzieć, czy to niesie jakieś zagrożenie dla niej ona boi się że jej się może pogorszyć. Niech mi pan pomoże, lub ktokolwiek znaleźć informacje na ten temat.
Dziękuję za ten link bardzo pomógł mi i moim siostrom zrozumieć różne sprawy
Radioterapia paliatywna ma przede wszystkim czasowo zmniejszyć dolegliwości związane z chorobą.
Dobrze, że lekarz proponuje taka terapię. Więcej o leczeniu paliatywnym - oprócz linkowanego wyżej działu - możesz przeczytać tutaj.
Niestety jest to tylko (i aż) leczenie mające przynieść ulgę w cierpieniu, i to przez określony czas.
Poprawa i zmniejszenie dolegliwości nie są wieczne i wcześniej czy później pogorszenie, niestety, przychodzi, a choroba postępuje dalej.
Bywa też i tak, że planowane zabiegi paliatywne nie przynoszą zamierzonych efektów - cóż, medycyna to niestety nie fizyka czy matematyka, gdzie wszystko daje się do końca przewidzieć czy zaplanować.
Życzę Wam, by terapia przyniosła spodziewane i długotrwałe efekty.
Jestem z Wami w tych trudnych chwilach. Pozdrawiam serdecznie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Bardzo dziękuję za pomoc i wsparcie, bardzo dużo dla mnie to znaczy, że mogę się dopytać i otrzymać odpowiedź na moje pytania. na razie mamy stan jest stabilny, tylko zauważam u niej zmiany w zachowaniu, myli różne spawy tak jakby jej się pomieszało troszkę w głowie , czy to wpływ leków przeciwbólowych , czy też może zmiany dosięgły również mózg? Tego nie wiem? czasem tylko żałuję ,że niestety ale cudu nie będzie. jestem katoliczką i dla mnie to jest ogromne wyzwanie, jak tu się modlić i o co? Czy o to aby mama już się dalej nie męczyła? Czy też aby jeszcze jak najdłużej z nami była? staram się każdy dzień być z nią. Widzę jak się boi. Rozmawiamy o jej marzeniach, o jej planach. Staram się , a jak wychodzę ze szpitala to chce mi się wyć. Czy dobrze robię? Przecież ją okłamuję?
Możliwe, że objawy o których wspominasz, są spowodowane zmianami przerzutowymi do mózgu, choć nie wiemy tego z pewnością.
Można by próbować stwierdzić to dalszą diagnostyką, ale często okazuje się, że jest to więcej stresu i niepotrzebnego cierpienia dla chorego, aniżeli rzeczywistych korzyści.
W takich przypadkach, gdy dolegliwości się nasilają, zazwyczaj stosuje się leczenie farmakologiczne objawowe, czasem możliwe są naświetlania.
Skoro jesteś osobą religijną, wiesz, że modlitwa zawsze jest potrzebna, w każdej godziwej intencji, za chorego, za jego bliskich, o zdrowie, ale też kiedy trzeba to i o dobre odejście z tego świata.
Nie znamy Boskich wyroków, ale zawsze powinniśmy wierzyć, że On wie dobrze co dla każdego z nas jest odpowiednie, i kiedy dać nam czas radości, a kiedy smutku i choroby.
Mówiąc o Twojej chęci najlepszego spędzenia z mamą czasu jaki Wam pozostał okazujesz swoją dojrzałość i to, że wybrałaś najlepiej jak było można.
Tak dalej czyń, okazuj mamie miłość, powiedzcie sobie wszystko to, czego byście nie chciały, aby pozostało nie dopowiedziane, nie zrobione teraz, kiedy macie jeszcze wasz wspólny czas razem.
To, ile i w jaki sposób mówisz mamie o chorobie, Ty z pewnością wiesz najlepiej, Wy najlepiej znacie siebie nawzajem i swoje osobowości, stopień wrażliwości.
Na forum przewija się wiele wątków na ten temat, oto jeden z nich: http://www.forum-onkologi...ie-vt649,15.htm
Z pewnością czytając nas sama znajdujesz wiele innych podobnych fragmentów.
Generalnie mówiąc - musisz wyczuć, i z pewnością to wiesz, czy mama woli skupić się na waszych wzajemnych relacjach, miłych wspomnieniach i dobrym spędzeniu czasu, jaki Wam pozostał bez wnikania głębiej w kwestie choroby i jej nieuchronnych następstw, czy też woli to wiedzieć, by np. bardziej racjonalnie wykorzystać czas jaki macie.
Na pewno właściwie potrafisz to ocenić - co, kiedy i w jaki sposób trzeba powiedzieć.
Pozdrawiam Was serdecznie,
jestem myślami i modlitwą ze wszystkimi potrzebującymi wsparcia w tak trudnym czasie.
Z Panem Bogiem.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum