Witajcie, po dłuższej przerwie.
6.07 moja Mama będzie miała operację - czekamy, zaczynam się bać jak czytam o tych wszystkich powikłaniach.
W tym tyg. Mama była na wizycie u anestezjologa, który powiedział, że po operacji mama będzie pod respiratorem 2 dni, bo odłączą płuca. Czy to jest rutynowe działanie ?
I napiszcie proszę w której dobie sprawdza się czy zespolenie jest prawidłowe ?
Przez tydzień ma być na OIOMie - czy można normalnie odwiedzać pacjenta ?
Mama po tej wizycie u anestezjologa jest w bardzo złej formie psychicznej :(
Aniu napisz do mnie na priv
Mama po operacji również była na oiomie 2 dni a mówiono tydzień więc spokojnie. Co do respiratora to również byla podłączona przez dwa dni i wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej dla dobra pacjenta. Zespolenie chyba po 5 dniach miała sprawdzane.
[ Dodano: 2016-06-30, 15:58 ]
Na oiomie normalnie odwiedzałam Mame
Mama po tej wizycie u anestezjologa jest w bardzo złej formie psychicznej :(
Aniu to normalne, zawsze boimy się czegoś nowego. Tyle mama dostała informacji i dla zwykłego człowieka zawsze to budzi strach, operacja, OIOM, respirator i cała masa innych medycznych nazewnictw.
To wszystko brzmi groźnie ale pociesz mamę, że operacja daje zawsze większe szanse na lepsze jutro.
Na OIOM można wchodzić, tylko w naszym wypadku były wyznaczane godziny odwiedzin, nie wiem czy wszędzie tak jest.
Wspieraj mamę, odciągaj myśli od operacji, zorganizuj Jej czas żeby mama nie żyła w strachu.
Tłumaczę Mamie, że ma farta że operacja jest możliwa, że ma szansę. Podaję przykład Twojej Mamy.
Kiepsko to wszystko znosi, często płacze, mówi tylko o najgorszych scenariuszach. Wszystkie te szczegóły dot. operacji, które padły podczas rozmowy z anestezjologiem chyba tak ją podłamały.
Jutro jedziemy na działkę, mam nadzieję, że spędzimy fajnie czas nad rzeką, potem ognisko - chcę naładować Mamę dobrymi myślami, a wnuki nie dadzą jej chwili na rozmyślania.
Dzięki, że tutaj jesteście Dziewczyny.
Z wyjazdem super pomysł, na pewno w jakimś stopniu pomoże. Może warto rozważyć jakieś słabe leki psychotropowe, coś co mamę uspokoi do czasu operacji, podpytaj mamę czy nie chciałaby spróbować, na pewno by mamie pomogło.
aniaszcz,- dajcie mamie swobodę. Niech płacze kiedy chce i wyrzuca z siebie swoje emocje... i mniej czułości względem mamy, bo to nas jeszcze bardziej dołuje i denerwuje.
http://www.zwrotnikraka.p...chorym-na-raka/
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
marzena66 - Mama właśnie mi się przyznała, że wzięła jakieś leki na uspokojenie przed wyjazdem na działkę. Ogólnie nie było źle, ale czasem widać, że myślami była gdzieś poza.
kmis757 - Mama nie jest wylewna do rozmowy, a mi serce pęka jak na to patrzę na jej łzy.
Mama sprawnie porusza się w internecie i mówi, że wszystko wie, bo dużo informacji przeczytała.
Cóż pocieszam jak mogę, żartuję, przygotowuję smakowitości. Jutro odwożę Mamę do szpitala.
Sama mam goń myślową i bardzo się boję, ale do tego się jej nie przyznaję.
No cóż, musimy to przetrwać i wrócić szybko do domu.
To dobrze, że mama się wspomaga, nie każdy umie sobie poradzić z psychiką, zwłaszcza jak dostaje taką diagnozę. Możesz również mamie zaproponować, że poszukasz jakiegoś psychoonkologa, może takie rozmowy z obcą osobą, znająca się na temacie również by mamie pomogły.
Mama nie jest wylewna jak piszesz, każdy człowiek przeżywa wszystko na swój sposób. Jeden wyrzuca z siebie emocje, inny płacze i rozmawia wciąż o śmierci a ktoś następny zamknie się w sobie i przeżywa swój ból głęboko w sobie, to nie jest dobre bo cierpi w samotności i trudno takiej osobie pomóc. Mama zapewne nie chce też Ciebie martwić. Może ten pomysł z psychoonkologiem byłby w mamy wypadku trafiony. Porozmawiaj z mamą, podpytaj.
Mama dzis o 8.00 została zabrana na blok operacyjny. O 12.00 już do mnie dzwoniła, że jest juz po operacji. Zdziwiła mnie ta informacja, gdyż lekarz wcześnirj zapowiadał , że operacja będzir trwała 7 godzin i potem jeszcze 2-3 dni w spiączce ns OIOMie.
Pojechałam nastychmiast do szpitala - Mamę otworzyli i zamknęli. Są przerzuty na wątrobie. Nie mogę w to uwierzyć. Żadnych dolegliwości, kłopotów z jedzeniem. Nic.
Zalożyli Mamie jejunostomię. Czy to było od razu potrzebne skoro Mama normalnie przełyka i nie ma problemów z posiłkami ?
Lekarz powiedział, że teraz tylko chemia paliatywna.
Nie mieści mi się to w głowie. Co mogę zrobić ? Serce mi pęka.
Mama jeszcze nic nie wie, ale ciągle mnie dopytuje dlaczego tak krótko trwała ta operacja.
Aniu zdarzają się niestety takie przypadki. Badania obrazowe nie pokazują zmian chorobowych, bo są malutkie i aparat ich jeszcze nie wyłapuje. Dochodzi do operacji, otwierają pacjenta, wtedy wszystko widać jak na tacy i okazuje się, że zaatakowane jest chorobowo wiele miejsc. Lekarze wtedy odstępują od dalszej operacji bo nie da się przecież powycinać wszystkiego.
aniaszcz napisał/a:
Żadnych dolegliwości, kłopotów z jedzeniem. Nic.
Gdyby rak dawał od razu objawy to trafialibyśmy do lekarza szybko a zazwyczaj nie daje długo żadnych dolegliwości i jak trafiamy już do lekarza to stan jest mocno zaawansowany i niewiele można zrobić.
aniaszcz napisał/a:
Zalożyli Mamie jejunostomię.
Trudno mi powiedzieć, czy to już było potrzebne czy można było jeszcze poczekać. Nigdy nie wiadomo jak szybko choroba będzie postępowała i może lekarze uznali, że lepiej już teraz mamę zabezpieczyć, tym bardziej, że u mamy są sprawy żołądkowe.
Pewnie tak, jeśli tak będzie pomyślcie o załatwieniu od razy hospicjum domowego, żeby mama była pod opieką lekarsko-pielęgniarską i żeby nie było problemu, że jak coś się dzieje to strach co robić i jak.
aniaszcz napisał/a:
Mama jeszcze nic nie wie
Ja jestem zawsze za prawdą, jak Ty wytłumaczysz mamie co się stało zależy od tego czy mama chciałaby znać prawdę i jak ją udźwignie.
Bardzo mi przykro, że sprawy tak niekorzystnie się potoczyły
Dziękuję za odpowiedzi. Nie dociera to do mnie kompletnie. Hospicjum ? Jejunostomia ? Mama jak o tym usłyszy, to się podda, to tak jakby wyrok już zapadł. Wczoraj był u niej lekarz jeszcze wieczorem.TK było robione ok.początku czerwca. Czy tych przerzutów z wątroby nie możma zoperowac ?
Czy możliwe jest jak chemia zadziałaa dobrze na wątrobę i guzki znikną aby zoperować jednak przełyk ?
Napiszcie proszę czy to realne ? Po jak czasie od operscji można podawać chemię ?
Trudno przewidzieć jak chemia zadziała i czy zadziała. Dopiero kolejne badania obrazowe będą mogły coś lekarzom powiedzieć. Oczywiście istnieją przypadki, że chemio czy radioterapia zmniejszy guza, nastąpi regresja i operacja jest możliwa ale czy tak będzie u Was nikt Ci tego nie powie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum