Mam pytanie czy tego raka mozna wyleczyć?
Była juz operacja, radioterapia, potem wznowy, chemia jakas paliatywna - wszystko to nieskuteczne,
teraz mama jest leczona immunoterapią Cemiplimab Libtayo.
Na ostatniej tomografii napisano zmiany naciekowe w dole skroniowym z osteolizą kości.
Stan mamy jest taki że jest osłabiona ale nie czuje bólu, bierze tylko ibuprom na noc, wczesniej musiała brać jakieś pastylki podpoliczkowe i różne inne silne leki żeby ból minął.
Moje pytanie jest takie, czy jest jakakolwiek nadzieja wyleczenia tego? Jestem w rozpaczy
Dopytywalem dzis lekarza i wkoncu powiedział mi ze "Życie pana mamy nie jest juz liczone w latach tylko w miesiącach", co znaczy ze jest tragicznie. Mam jeszcze jedno pytanie, czy ktoś tutaj w bliskim otoczeniu spotkał sie z jakimś cudem, gdzie lekarze dawali komuś tylko kilka miesięcy a okazywało sie ze wracal do zdrowia? czy to jest w ogole realnie możliwe? ciezko mi sie pogodzic z tą myślą i czuje sie fatalnie a nie moge sie załamywac bo mam jeszcze ojca o którego trzeba dbać, nie wiem jak sobie z tym poradzić i szukam cudów
Ciało ludzkie jest nieprzewidywalne.
Cuda sie zdażają i warto w nie wierzyć.
Trzeba tez spojrzec realnie na sytuację. Spędzać czas z osobą chorą i zapewnić odpowiednie zaplecze przeciwbolowe.
Hospicjum domowe jest ciezkim tematem ale bardzo waznym u osob chorych. Zazwyczaj kojarzy nam sie ze schylkiem życia. Prawda jest taka ze HD leczy tez osoby przewlekle chore. Zazwyczaj tak najlepiej wytlumaczyc ich obecnosc osobie chorej.
Niewiem jakie sa u Was kolejki. Warto sie jednak zapisac. Bardzo ulatwia to życie. Co by sie nie dzialo mozna dzwonic, pytac.
Jestescie tez wtedy zabezpieczeni lekami. Silne bowiem leki pbolowe eystaeia lekarz z HD.
Oczywiscie w waszym przypadku jest jeszcze leczenie immunoterapią ktore też moze bardzo dobrze wplynac na stan pacjeta. Trzeba brac jednak pod uwagę ze zazwyczaj zaczyna dzialac po ok 3 miesiacach od podania pierwszej dawki. Pamietaj ze jest to lepsza sytuacja, poniewaz niektorzy nie mają mozliwosci juz żadnego leczenia- wy je macie!
Trzymam za Was kciuki. To ze jest Ci ciężko wiemy doskonale. Tu są osoby w takich sytuacjach, jest ich mnóstwo.
Niestety nikt nie mowił ze bedzie łatwo.
Ja sama stracilam tatę w lutym tego roku a obecnie moja mamusia walczy z AML. Czy zycie jest sprwiedliwe?
Nie i nigdy nie bedzie!
Ale trzeba isc do przodu i wierzyć.
Moja mama wierzy ze ona wyzdrowieje, ma nawet plany co robic jak juz dojdzie do zdrowia. Tak jakby nie wiedziała ze lekarz juz ją skreślił,. To jest mega smutne dla mnie, jak nic nigdy w zyciu.
A czym sie zajmuje takie hospicjum domowe? Do nas co dwa-trzy dni przyjezdza taka pani ktora zmienia mamie opatrunki na twarzy i uchu.
Jeszcze ostatnia rzecz, jak sobie z tym radzić? Ja wypłakowuje sie wszystkim swoim bliskim, przy mamie udaje ze nie płacze i ze wierze ze wyzdrowieje.
Mój ojciec natomiast w ogole stara sie o tym nie rozmawiac, bo mowił ze go to rozrywa od środka, boje ze on tez sie nerwowo wykonczy to starszy człowiek po zawale
Nerwicowiec, zapewne przyjeżdza do mamy pielęgniarka na zmiany opatrunku.
Hospicjum to lekarze, pielęgniarki wolontariusze.
Pomaga w dobraniu leków i rodzina jak i pacjent mogą liczyć na pomoc psychologiczną.
Niekiedy mogą pomóc z zakupami.
Pokazują jak opiekować się chorym i też to robią.
W każdej chwili można dzwonić i pytać co robić w razie gdyby się coś działo.
Piszę to co przychodzi mi do głowy ale dużo o Hospicjum poczytasz też na internecie.
Niektórzy pacjenci są objęci opieką Hospicjum domowego latami.
Wiele nie wiemy jak się zachowywać co robić gdy nagle się coś dzieje a pogotowie nie zawsze się spieszy do pacjentów onkologicznych.
Hospicjum to Pomoc w szerokim zakresie i ukłony że Istnieje.
Pytasz jak sobie radzić.
Każdy inaczej odreagowuje.
Jeśli jesteś osobą wierzącą jest październik miesiąc różańcowy,oddaj wszystko Jezusowi.
Gdy wpadłam w błędne koło chyba modlitwa mi pomogła bo inaczej bym zwariowała.
Tacie mów że nie jest sam, że go kochasz i potrzebujesz choć każdy na swój sposób musi wszystko przejść.
Mama pewnie wie jaki jest jej stan i chce z Wami być, żyć i nie skupiać się na płaczu tylko na korzystaniu z życia.
Może gdzieś razem pojechać , pospacerować w ulubionych miejscach.
Żyć bo nie wiemy ile czasu nam zostało.
Potrzebuje jakiegoś proszku który by można dodawać do zmiksowanych zup bez smaku, który zawiera wiecej kalorii niż Protifar.
Moja mama jest niedożywiona i potrzeba dostarczac jej jak najwiecej kalorii ale ma problemy z połykaniem więc szukamy czegoś co by można dodawać do zupy żeby te kalorie podbić, czy zna ktoś jakies kaloryczne suplementy w proszku które by mógł polecic?
[ Dodano: 2022-11-14, 10:28 ]
Nie moge edytować posta, nie chodzi ze zupy bez smaku, tylko żeby ten proszek był bez smaku,
przepraszam pisze chaotycznie ale to z powodu nerwów
Żywienie w chorobie nowotworowej, to bardzo złożone zagadnienie, zwłaszcza jak stan pacjenta się pogarsza a z postów dotyczących Twojej Mamy, bo rozumiem, że to w jej sprawie pytasz, wynika że stan zaawansowania choroby jest duży.
To nie jest takie proste, że dacie jej więcej kalorii i przytyje. Zależy co jest przyczyną utraty masy: problemy z połykaniem czy stan zaawansowania choroby. Jeśli to pierwsze, to oczywiście zwiększona podaż kalorii jest uzasadniona. Jeśli to drugie, to rzucanie się na maksymalną możliwą dawkę kalorii może mieć wiele niezamierzonych skutków. Po pierwsze sprawdź wyniki Mamy: jeśli jej nerki nie pracują prawidłowo, to duża podaż białka w diecie może je "popsuć". Duże ilości białka tylko jak nerki dają sobie z tym radę. Możesz zamiast białka dodawać jej Fantomalt. Też jest wysokokaloryczny, lekko słodkawy ale bez wyraźnego smaku. Ale i tu zdania są podzielone. To nie jest preparat zbytnio "odżywczy". Kalorie możesz też dostarczać dodając tłuszcz w niewielkiej objętości (np: masło, oliwa z oliwek, olej z avocado itp.) do miksowanych potraw. Połykanie też powinno być łatwiejsze, bo taki pokarm robi się bardziej "śliski". Ale jeśli sa problemy z trzustką, to też tłuszcz nie jest wskazany w nadmiarze. Nie wiem co to znaczy "problemy z połykaniem". Czy mama ma niechęć do jedzenia? Nie toleruje większych objętości? Krztusi się przy jedzeniu? Odczuwa ból przy połykaniu? Zastanów się, czy w takim razie jest prawidłowo nawodniona (problemy z połykaniem będą większe jak śluzówka nie jest dobrze nawilżona). Jeśli krztusi się podczas picia płynów, to trzeba je zagęszczać np: preparatem Nutriton lub gotować jej lekki kisiel do picia itd.
Powodzenia! Trzymam kciuki,L.
_________________ "I jak sercu powiedzieć: nie płacz?"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum