Podepnę się chwilowo pod temat, bo nie chcę z być może pierdoły robić wielkiej sprawy.
Pewnie jestem mocno przewrażliwiona z racji sprawy babci i całego tego nowotworowego szumu, ale do rzeczy.
Dzisiaj wyczułam sobie małego guzka, lekko bolesnego w dotyku, raczej nie jest ruchomy, ciężko mi określić w jakim miejscu - mniej więcej ślinianka przyuszna prawa albo jakiś węzeł w tej okolicy. Wcześniej nic tam nie czułam, ale też nie macam się codziennie po twarzy i okolicach. Na oko ma jakiś 1cm.
Moja pesymistyczna natura od razu zdiagnozowała sobie same najgorsze rzeczy, ale piszę do Was głównie w następującej kwestii - jutro idę do lekarza I kontaktu, który z natury jest dość mało konkretny i wypróbowuje wszelkie możliwe leki zanim wyśle na bardziej specjalistyczne badania czy skieruje do specjalisty [zanim skierowała mnie do alergologa to rok chodziłam z alergią, bo "może trzeba przeczekać"].
Nie chcę czekać aż tyle z czymś takim, bo zwariuję [niestety mam teraz małą paranoję na punkcie nowotworów]. Czy są jakieś konkretne badania, które powinnam zrobić na gwałt prywatnie? USG? Jakaś konkretniejsza morfologia? Na coś zwracać uwagę? A może poczekać?
Nie wiem czy to istotne, ale obecnie mam lekki stan zapalny lewego migdałka [w sensie gardło mnie nawala ostro], no ale to przeciwna strona twarzy zupełnie.
Sorry, jeśli to tylko głupota, ale chciałabym, żeby mnie i moją małą paranoję ktoś w tym upewnił