Ja chyba zwariuję, od czasu jak mój ojciec zachorował w lutym tego roku na raka jelita żyje w nieustannym lęku (o dziwo) o swoje zdrowie. Przechodziłem już cięzki okres gdy nie wierzyłem żadnym wynikom badań (usg, tk, mri jamy brzusznej) bo byłem święcie przekonany, że mam raka trzustki, którego nie widać w badaniach i zostało mi kilka tygodni. Już nawet wyznaczyłem sobie dwa terminy: że nie dożyje końca czerwca, a później sierpnia. Jest połowa października , a ja mam się dobrze.
Jak ojciec zachorował to najpierw bałem się, że mogę mieć raka jelita, więc poszedłem na kolonoskopię, która wykazała, że jelito w porządku. Później "umierałem" na raka trzustki. To może wydawać się śmieszne, ale ja w pewnym momencie mimo dobrych badań byłem przekonany na 100%, że umieram na gruczolakoraka trzustki. Ostatnio miałem trochę problemów żołądkowych i od razu przyszedł mi do głowy rak żołądka.
Poleciałem na gastroskopię i usg jamy brzusznej (już 5 od marca). Oto wyniki:
Gastroskopia:
Przełyk: refluks z żołądka, śluzowka niezmieniona, linia Z nieregularna, postrzępiona. Wpust: widoczna wpuklająca się do światła przełyku śluzówka żołądka. Żołądek normotoniczny, zawiera treść śluzową, wodojasną, fałdowanie prawidłowe, śluzówka niezmieniona. Odźwiernik sprawny. Opuszka i część zaopuszkowa dwunastnicy bez zmian.
Diagnoza: Zarzucanie żołądkowo-przełykowe (refluks) bez zapalenia przełyku.
Usg jamy brzusznej:
Wątroba o prawidłowej, jednorodnej echogeniczności, bez zmian ogniskowych. Pęcherzyk żółciowy bez ech złogów. Drogi żółciowe nie są poszerzone. Trzustka, śledziona (o przekroju ca 90 mm), przestrzeń przyaortalna i aorta prawidłowe w obrazie usg.
Obie nerki prawidłowej wielkości i kształtu, bez cech zastoju i ech złogów o średnicy powyżej 3 mm. Pęcherz moczowy słabo wypełniony. Grzuczoł krokowy nie jest powiększony ( o przekroju ca 30 mm, norma do 40 mm).
............................
Wydałem już na badania dobrych parę tysięcy złotych. Na szczęśc lęk dzięki lekom antydepresyjnym zapisanym przez psychiatrę i regularnych wizytach u psychologa zmalał znacznie.
Ale chyba mam kancerofobię, która się ciągle odzywa. Dzisiaj byłem na gastroskopii i usg. Po wynikach się uspokoiłem, ale teraz moje zainteresowanie przeszło na skórę.
Zauważyłem jakiś guz na plecach i zacząłem się bać czy to aby nie mięsak. Oprócz tego zacząłem oglądać znamiona i się zastnawiać czy nie mam czerniaka
Odwiedzam codziennie to forum i czytam różne wątki. To chyba też nie jest dla mnie najlepsze wyjście.
Można zwariować, kończę ten wątek bo już raczej nic merytorycznego w nim nie napiszę.