Gdzieś tam, wysoko.. na obłoczku sobie siedzisz, wiem że tęsknisz.. jestem tego pewna.. więcej niż pewna. Minął prawie miesiąc odkąd mogliśmy na siebie spojrzeć, przytulić się, nigdy wcześniej nie mieliśmy tak długiego rozstania..
Tęskniłam już po pierwszym dniu i na pewno będę tęsknić do ostatniego dnia swojego życia.. Los okazał się dla naszej rodziny okrutny, pozbawił nas dalszych pięknych, wspólnie spędzonych chwil.
Każdego dnia zadaje sobie to samo pytanie, przeraża mnie myśl, że to już koniec, że to nie żaden koszmar.. a rzeczywistość z którą przyszło mi się zmierzyć... Odnoszę wrażenie, że nie ma różnicy w odczuciach pomiędzy pierwszym, a każdym kolejnym tygodniem, miesiącem.. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że im dłużej trwa ta rozłąka tym jest nam ciężej bardziej boleśnie..
Z tym rozstaniem nie można się pogodzić, a nawet sobie tego w żaden sposób nie wyobrażam.. bo jak można wymazać te wspólne chwile z pamięci? Ciągle jest tak samo..
pusto, cicho, brakuje rytmu życia i Ciebie jako ostoi i podpory w naszym domu..
Nie potrafię opisać tego co odczuwam wspominając dzień 24 maja. Naprawdę nie potrafię się do tego dnia odnieść.. Wiem, że sama siebie oszukiwałam i w żaden sposób nie dopuszczałam do swojej świadomości tego, że straciłam najważniejszą osobę w swoim życiu.
Kiedy zamykam oczy widzę nasze ostatnie, wspólnie spędzone chwile.To za długo.. Chciałabym żebyś wrócił, siedział, cokolwiek robił.. bylebyś tylko był, przy mnie.. Chciałabym jeszcze tyle Ci powiedzieć, ale zwyczajnie braknie mi tchu...
Kocham cię na zawsze tatusiu:*