Moja Mama lat 62 od dwóch dni wie, że ma rozsianego raka trzustki. Badanie USG i tomografia pokazały guz w trzustce, meta w wątrobie, kościach, płucach. Próbujemy umówić się do centrum onkologii w Warszawie. Mama założyła kartę, ale pierwszy termin jest dopiero za trzy tygodnie. To wieczność w takim stanie zdrowia. Czy istnieje jakiś sposób na umówienie się wcześniej na wizytę niż poprzez infolinię centrum onkologii? Będę wdzięczna za wszelkie informacje tu lub w wiadomości prywatnej.
Dziewięć tygodni to czas, w którym od momentu zgłoszenia pacjenta do specjalisty musi mieć wykonane wszystkie niezbędne badania do postawienia diagnozy.
Czy ta diagnoza rak trzustki z przerzutami jest postawiona na podstawie badań obrazowych czy już mamie pobierano materiał do badań histopatologicznych i jest konkretny wynik jaki to rodzaj raka.
Witam ponownie. Mama jest obecnie po biopsji wątroby i po biopsji EUS trzustki. Czekamy na wyniki. W międzyczasie miała cewnikowanie nerek, później lekarze stoczyli walkę z sepsą i zatorem płuc.
Mama ma silny kaszel, który trwa już kilka miesięcy, ale ostatnio mocno się nasilił. Lekarze zrobili rtg płuc, ale nie wiedzą jaka może być przyczyna. Czy ktoś z was spotkał się z takim przypadkiem i ma pomysł na ten kaszel? Mama ma przerzuty w płucach, ale są drobne do 5 mm. Płyn w płucach jest, ale podobno nieznaczny. Mama ostatnio często dławi się podczas jedzenia.
później lekarze stoczyli walkę z sepsą i zatorem płuc.
malaperelka napisał/a:
Lekarze zrobili rtg płuc, ale nie wiedzą jaka może być przyczyna.
Jakie były przyczyny tego zatoru? W wyniku zatoru dochodzi do dysfunkcji części płuc, a niekiedy nawet ich martwicy, dalszą konsekwencją może być też przewlekła zatorowość płucna. czy lekarze biorą to pod uwagę?
Dodatkowo są przerzuty raka w płucach - co prawda małe guzki ale są - oraz płyn w płucach - to wszystko razem nie tworzy dobrego obrazu sytuacji.
Czym mama jest obecnie leczona?
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Mama miała zakrzepicę żylną, która spowodowała zator płuc. Od dwóch tygodni leczyła się na nią plus na sepsę w szpitalu. Lekarze zrobili rtg płuc dwa razy, w tym wczoraj ostatnie i podobno nie widzą nieprawidłowości, które mogą powodować kaszel.
Ja zastanawiam się właśnie, czy przypadkiem te guzki nie powodują kaszlu.
Mama miała biopsję i ma mieć kolejną konsultację onkologiczną po odebraniu wyników. Obecnie była leczona na oddziale chorób wewnętrznych.
malaperelka,
Mama ma rozsianą postać choroby, trzustka, wątroba, płuca, kości, czyli choroba już zaatakowała cały organizm i jak widać skutki choroby podstawowej czyli rak powoduje, że mamy organizm ma coraz słabsze siły stąd sepsa, zator w płucach. Nie ważne czy guzki w płucach małe czy duże, one już są. Najprawdopodobniej to wszystko razem przyczynia się do takiego stanu mamy.
malaperelka, To, że mama ma raka jest już raczej pewne, jak stan mamy pozwoli to może będzie miała chemioterapię ale już tylko paliatywną. Stan mamy raczej będzie szedł ku gorszemu i może warto rozważyć już opiekę hospicjum domowego.
Tylko żeby mamę objęto opieką potrzebne jest skierowanie. Mama potrzebuje zabezpieczenia medycznego, w każdej chwili mogą dochodzić najróżniejsze dolegliwości, które będzie musiał obejrzeć lekarz, będzie trzeba zapanować nad tymi dolegliwościami i tutaj najbardziej sprawdzi się hospicjum, właśnie po to, żeby mama nie cierpiała. Do hospicjum bywają długie kolejki i na prawdę warto to jak najszybciej rozważyć i załatwić.
malaperelka napisał/a:
Mama ma silny kaszel, który trwa już kilka miesięcy, ale ostatnio mocno się nasilił.
A co mama dostała na ten kaszel?, czy mama ma jakieś dolegliwości bólowe?
Moja Mama jest zapisana do hospicjum domowego, jutro przychodzi pielęgniarka. Mam jednak pytanie, od jakiegoś czasu a od wczoraj non stop Mama ma krwotok z nosa. Nic nie pomaga. Bierze leki przeciwzakrzepowe. Czy można jej jakoś pomóc? Bardzo cierpi.
Aktualizacja wątku. Moja Mama zmarła w listopadzie zeszłego roku, kilka dni po moim ostatnim wpisie. Trzy miesiące po diagnozie. W przeciągu kolejnych kilku miesięcy na tego samego raka zmarł teść mojej kuzynki i nasz lekarz rodzinny. Od diagnozy około 2, 3 miesiące. Te wydarzenia sprawiły, że przyjrzałam się swojemu zdrowiu. Okazało się, że mam bardzo dużą insulinooporność, mimo normalnej sylwetki. To schorzenie może prowadzić do cukrzycy a nawet raka. Być może moja mama też to miała, już się nie dowiemy. Zaszłam w ciążę, przeszłam na zdrową dietę. Wprawdzie dostałam cukrzycy ciążowej, ale mam nadzieję, że zniknie po porodzie.
Trzymam kciuki za wszystkich walczących z chorobą, choć trzeba mieć świadomość, że ten typ raka niestety rokuje bardzo źle i na tym etapie, na którym była moja mama w momencie rozpoznania możemy i musimy zrobić wszystko bo zwiększyć komfort życia, pomagać, być przy bliskiej osobie a co najważniejsze nie robić nic na siłę. U mojej mamy nie było możliwe leczenie, ale otrzymała cudowną opiekę lekarza z hospicjum, a my z rodzeństwem i tatą byliśmy z nią praktycznie do końca, wspierając i otaczając miłością.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum