Witam wszystkich serdecznie.
U mojej teściowej (dalej będę pisać mama, bo ładniej brzmi) stwierdzono guza żołądka.. Ma 65 lat.Napiszę króciutko jak doszło do diagnozy.
Mama zawsze było sporo przy kości, od kiedy ją poznałam (7 lat) była prawie cały czas na diecie. I tak od końca zeszłęgo roku do teraz schudła prawie 20 kg.
Wszystko zaczęło się od krótkiego pobytu w szpitalu pod koniec grudnia 2012, gdzie miała wycinaną jakaś narośl ze stopy (nic złośliwego). Lekarze stwierdzili cukrzycę, wiec mama zmieniła dietę. Doszedł do tego jeszcze generalny remont mieszkania, a że mieszka sama to wszystko było na jej głowie. Wiec wszyscy, łącznie z nią tłumaczyliśmy sobie to schudnięcie stresem i oczywiście zmianą diety przez cukrzycę. Ale zaczęła czuć, że coś jest nie tak, bo poszła do lekarza rodzinnego poprosić o skierowanie na wszystkie możliwe badania.
Jeśli chodzi o krew, mocz, kał wszystko było ok, oprócz żelaza. Następne było USG jamy brzusznej.
Oto wyniki:
USG JB:
Wątroba niepowiększona i bez zmian ogniskowych o cechach włóknienia podścieliska łącznotkankowego. Pęcherzyk bez złogów. PZW śr. 3 mm. W dnie i trzonie żołądka patologiczna zmiana naciekowa - endofityczna uwypuklająca się okrężnie ze ściany żołądka. Guz na dł. ok. 65 mm i szer. ok. 50 mm. Zmiany te powodują naciek na okoliczną krezkę i sieć. Dalej proces ten nacieka wpust oraz ogniska meta do węzłów chłonnych.
Powiększone, pojedyncze, normoechogeniczne węzły chłonne w okolicy trzonu od strony krzywizny mniejszej, wnęki wątroby i XII-cy oraz od strony zachyłka żoładkowo-śledzionowego.
W okolicy wnęki śledziony śladowa ilość wolnego płynu. Śledziona dł. 106 mm. Węzły chłonne zaotrzewnowe i miednicy mniejszej niepowiększone. Trzustka hyperechogeniczna, polimorficznych zarysów z rozsianymi zwkłoknieniami. Trzon trzustki śr. ok. 23 mm. Nadnerdcza niepowiększone. Nerki w typowej lokalizacji, ruchome oddechowo. UKM-y nieposzerzone bez złogów.
Hyperechogeniczne, lite ognisko AML śr. 8 mm. w warstwie korowej lewej nerki. Pęcherz moczowy po mikcji. Bez znamiennych cech pogrubienia ścian okrężnicy.
Wyniki TK
Badanie wykazuje rozległe guzowe nacieczenie ściany żołądka obejmujące okolice wpustu i większą część trzonu, zwłaszcza od strony krzywizny mniejszej. Nie można wykluczyć szerzenia nacieku na dolną część przełyku na poziomie rozworu przełykowego przepony.
Guz bez wyraźnej granicy przechodzi na sąsiadującą górną część trzonu i ogon trzustki, przyległą tkankę tłuszczową oraz okolicę wnęki śledzionowej. Stwierdza się ponadto zgrubienie lewego nadnercza do ok 3 x 2.5 x 2.5 cm oraz w przestrzeni zaotrzewnowej w sąsiedztwie lewobocznego odgraniczenia pnia trzewnego ognisko węzłowe o wymiarach ok 3 x 2 x 2 cm. W strefie nacieku guzowego znajdują się tętnice i żyła śledzionowa, Naczynia krwionośne okolicy krzywizny większej żołądka uległy poszerzeniu.
Wątroba jest niepowiększona, zawiera w podprzeponowej części segmentu VIII nieistotne ognisko torbielowate wielkości ok 1 cm. Prawe nadnercze i obie nerki są prawidłowe.
W wykonanych fazach badania śledziona ulega nierównomiernemu wzmocnieniu po podaniu środka kontrastowego - obraz KT wymaga różnicowania pomiędzy zmianami naciekowymi a naczyniopochodnymi związanymi z naciekiem naczyń śledzionowych.
Uwidocznione przypodstawne partie płuc nie zawierają ognisk o cechach morfologicznych meta.
Nieistotne kliniczne ognisko naczyniakowe o wymiarach ok 2 x 1.5 zajmuje lewoboczną część trzonu kręgu L1
Przepuklina pępkowa której zawartość stanowią struktury anatomiczne.
Teraz czekamy jeszcze na wyniki gastroskopii z pobranymi wycinkami.
Ale moje pytanie brzmi: czy z obu tych wyników można już coś wywnioskować?
Skonstultowałam się z dziadkiem mojej przyjaciółki, który stwierdził, że w grę wchodzi tylko leczenie paliatywne...
Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam.
Proszę walczyć dobry chirurg zdziała cuda czas się liczy jestem już osiem lat po resekcji żołądka i wznowie na wątrobie dzisiaj czuje się dobrze powróciłam do wagi 70 kg i zmian nie ma .Boje sie w to wierzyć jak mi mówią to jak sen po tylu strasznych chwilach ale jak na razie Bogu i lekarzom dziękuje i proszę o jeszcze trochę bo życie jest jak smaczny tort czym go dłużej się je tym lepiej smakuje .Walczcie ja jestem przykładem że warto dostałam tyle lat w darze życia ,teraz czas odgrywa ważną role.
Ale moje pytanie brzmi: czy z obu tych wyników można już coś wywnioskować?
Mozna wysnuc wnioski, ze to nowotwor zlosliwy zoladka z odleglymi przerzutami.
Pamietaj, ze do dokladnej diagnozy musi byc wycinek hist.pat i tylko wtedy mozna bedzie cos wiecej powiedziec, natomiast nie wyglada to za dobrze, niestety.
I pamietaj, ze z cala dokumentacja musicie sie udac do onkologa.
Dziękuję.
Poszlerałam na necie i wyczytałam, że to bardzo agresywna postać raka złośliwego..
Czy naprawdę jest aż tak tragicznie? Jakie są rokowania w przypadku takiej formy raka?
[ Dodano: 2013-06-11, 07:32 ]
Zapomniałam spytać o jeszcze jedną rzecz.. czy mama nie powinna byc operowana? Onkolog chirurg skierował ją do szpitala na onkologię i kazał modlić się aby to reagowało na chemię..
Rak niskozróżnicowany oznacza niestety wysoki stopień złośliwości histologicznej. W tej chwili choroba jest rozsiana, są przerzuty, co sprawia, że rokowanie jest niekorzystne.
Operacja w tym wypadku, jeśli nie ma istotnych dolegliwości ze strony zmian nowotworowych (niedrożność etc.) nie przyniesienie efektu typu polepszenie rokowań, ponieważ nowotwór jest już rozsiany - jego komórki wędrują już w organizmie pacjenta i wycięcie ogniska pierwotnego czy przerzutu nie sprawi, że one znikną. Sama operacja więc nie da tutaj większych szans na wyleczenie.
Mamę bardzo boli żołądek, praktycznie po każdym jedzeniu. A je tylko gerbery, banany, kaszkę i pije nutridrinki.. cały czas chudnie. Czy to nie jest wskazanie do operacji w celu zmniejszenia cierpienia? Szukać innego chirurga, który się podejmie operacji czy poddać się chemii?
Mama bierze tramal, raz pomaga, raz nie.
Dziś dostała skierowanie na oddział onkologiczny, jutro tam jedzie.
Lekarz dał też nr tel do kogoś od medycyny paliatywnej i receptę na inne leki p/bólowe, ale niestety nie dowiedziałam się jakie.
Dziś mama była ze skierowaniem na onkologię w szpitalu.. trzeba czekac 4 tygodnie na przyjęcie na oddział.. Czy to normalne, że tak długo sie czeka przy takim stopniu zaawansowania choroby?
Mam jeszcze jedno pyt. Czy z takim skierowaniem można starać się o przyjęcie do szpitali w innych miastach czy trzeba mieć na to jakieś specjalne pozwolenie z NFZ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum