Podczytuje Wasze cenne forum od dłuższego czasu. Jednak teraz zdecydowałam się poprosić o pomoc w zrozumieniu stanu zdrowia w jakim znalazł się szwagier mojego męża.
Dotychczas młody sprawny facet (35. l) nagle zachorował. Od początku marca miał bóle brzucha jednak do szpitala dał zaciągnąć się dopiero 22 lutego br. Początkowo leczono go na ostre zapalenie trzustki. W trakcie pobytu w szpitalu zaczęło postępować wodobrzusze. Bardzo pogorszył się jego stan zarówno fizyczny jak i psychiczny. W zasadzie popadł w depresję i pewność że ma raka. Nie przyjmował pokarmów, początków z powodu diety trzustkowej, potem coraz bardziej przestał je przyswajać.
Lekarze zaczęli skupiać się na znalezieniu przyczyny złego samopoczucia. Przeprowadzono kolonoskopię. Poniżej opis kolejnych badań:
(06.03.2013) Badanie rekto-sigmo kolonoskopowe
Endoskopowo: aparat wprowadzono na gł. 75 cm do kątnicy. W kątnicy w okolicy ujścia wyrostka robaczkowego guz. Pobrano materiał do badania hist-pat. Poza tym obszar jelita grubego prawidłowy.
Guz kątnicy.
(08.03.2013) Wynik badania anotomopatologicznego
Płyn z jamy otrzewnej - liczne makrofagi oraz limfocyty i granulocyty. Komórek atopowych nie stwierdzono.
Z podejrzeniem guza kątnicy został przewieziony do ośrodka w wyższej referencyjności. Tam oczekiwano 2 tyg na wynik hist-pat z poprzedniego szpitala. W zasadzie nie robiono mu żadnych badań.
Nie wykonano ponownie CT jamy brzusznej. Pomimo tego, że w poprzednim szpitalu badanie zostało przeprowadzone tak że jego wynik podobno nie pokazał żadnych zmian w jamie brzusznej. Niestety opisu nie mam.
Otrzymano w końcu wynik materiału pobranego w kolonoskopii.
(18.03.2013) Wynik badania anatomopatologicznego.
Nadesłano: guz kątnicy
Obok pojedynczych fragmentów strzępów blaszki właściwej normo typowej błony śluzowej kątnicy z dość obfitymi naciekami zapalnymi i pasmami śluzu wymieszanymi z martwiczymi strzępami obficie nacieczonymi przez granulocyty obojętnochłonne, widoczne trzy strzępy błony śluzowej o cechach
Adenocarinoma solidum partiom mucocellulare (G3).
W międzyczasie założono mu dren odciągający płyn z jamy brzusznej. Generalnie wodobrzusze cały czas stanowiło i stanowi u szwagra największy problem. Płynu jest dużo. W szpitalu ściagano mu nawet do 6 litrów.
Podjęto decyzje o przeprowadzeniu laparoskopii zwiadowczej. Opis operacji poniżej.
(19.03.2013) Laparoskopia
Opis: w znieczuleniu ogólnym dotchawiczym nacięto skórę pod pępkiem. Założono troakar operacyjny i odessano 600 ml treści surowiczej. Wytworzono odmę otrzewnową. Skontrolowano miejsce po wprowadzonym troakarze - bez uszkodzeń. Stwierdzono liczne zrosty oraz płyn w jamie brzusznej z przegrodami. Zrakowacenie otrzewnej oraz wątrobę zmienioną w zakresie badania całkowicie zmianami przerzutowymi. Pobrano wycinki do badań z wątroby i otrzewnej.
Ostatecznie lekarze na jego podstawie i wcześniejszych badań zakończyli leczenie ze stwierdzeniem, że operacja w tym przypadku jest bezzasadna. Nic już nie mogą pomóc.
Skierowano pacjenta na konsultację w zakresie chemioterapii. Niestety uznano, że współczesna medycyna nie może już w jego przypadku pomóc, na cokolwiek jest za późno!
Skierowano go do hospicjum. Szwagier sam wypisał się do domu 22.03.br - obecnie jest w coraz gorszym stanie, w zasadzie często wymiotuje, przyjmuje niewielkie ilości pokarmów i płynów ale niestety torsje się wzmagają.
Jest pod opieką hospicjum domowego, dostaje morfinę, leki przeciwwymiotne.
Mnie serce się kraje, że nic nie można zrobić. Mnóstwo pytań bez odpowiedzi dlaczego nie udało się nic zrobić, czemu medycyna w tym przypadku nie dała rady?
Czy faktycznie zrobiono wszystko i czemu diagnozowanie guza trwało aż 4 tyg?
Czy w przypadku przerzutów do watroby nie podejmuje się leczenia?
Załączam jeszcze wypis z I szpitala gdzie wykonano mu w zasadzie wszystkie badania, które opisałam wcześniej.
[ Dodano: 2013-03-26, 22:01 ]
Dodam tylko, że wkradł się błąd w mój post - szwagier choruje od lutego br. (omyłkowo wpisałam że od marca).
Natomiast dowiadywałam się jeszcze dleczego nie ma opisu badania CT jamy brzusznej.
Wykonano to badanie ale w szpitalu powiatowym zostało albo źle wykonane albo źle opisane. W każdym razie nic nie wykazało, a lekarze ocenili jego przydatność diagnostyczną za żadną :(.
Ale nikt mu tego badania niestety nie powtórzył.
Próbuje znaleźć jakiś punkt zaczepienia, może jeszcze można spróbować chłopaka leczyć, kurcze jest taki młody i najgorszy jest ten brak nadziei...