1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: I znowu Bóg się rodzi... a Ich nie ma z nami |
EwaEwa
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7600
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2019-01-01, 16:16 Temat: I znowu Bóg się rodzi... a Ich nie ma z nami |
marzena66,
dziękuję. Twoje słowa są ukojeniem. Niezmierzoną ilość razy. |
Temat: I znowu Bóg się rodzi... a Ich nie ma z nami |
EwaEwa
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7600
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2018-12-23, 14:37 Temat: I znowu Bóg się rodzi... a Ich nie ma z nami |
Liszka,
jesteś mega mądrą osobą. Dziękuję Ci za te słowa. Wiele do zrobienia, do uporządkowania w mojej głowie.
Twój wpis muszę sobie wydrukować i powiesić na lodówce.
Spokojnych Świąt. |
Temat: I znowu Bóg się rodzi... a Ich nie ma z nami |
EwaEwa
Odpowiedzi: 6
Wyświetleń: 7600
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2018-12-22, 16:25 Temat: I znowu Bóg się rodzi... a Ich nie ma z nami |
Mam nadzieję, że w dobrym dziale.
To już trzecie Święta bez Taty i drugie bez Mamy.
To nieprawda, ze z czasem jest lżej. Gdyby nie to, że mam w domu 13 letnią córkę, to wcale nie obchodziłabym Świąt. Zwinęłabym się pod kocem i spała. Tylko ze względu na córkę mobilizuję się do działania. Lepimy razem uszka i pierogi, pieczemy i zdobimy pierniki, ubieramy choinkę i ozdabiamy dom. Potem przyjdzie kolej na sałatki, ciasta, śledzie, karpia, barszcz i resztę. Robię to wszystko, rozmawiamy z córką, śmiejemy się, a mnie momentami, aż dusi w środku od powstrzymywania łez i smutku.
W Wigilię obchodzę imieniny. Od dwudziestu lat mieszkam daleko od domu rodzinnego. Każdej Wigilii rano, dzwonił do mnie mój Tata, aby pierwszy złożyć mi życzenia imieninowe i świąteczne - potem oddawał słuchawkę Mamie.
Już dwa lata temu było mi mega ciężko, bo gdy zadzwonił telefon, wiedziałam, że tym razem będzie inaczej. Że usłyszę tylko Mamę.
Ale rok temu nie było już ani Taty, ani Mamy. Na każdy dźwięk telefonu pękało mi serce. Dzwonili znajomi, rodzina... a ja nie miałam siły z nimi rozmawiać. Za każdym razem, gdy dzwonił telefon umierałam na nowo mając świadomość, że telefon na który czekam, już nigdy nie zadzwoni.
Zastanawiam się, czy w tym roku całkiem nie wyłączyć telefonu.
Przepraszam, że może zaśmiecam forum. Ale wiem, ze wielu z Was doskonale rozumie o czym mówię. I nie muszę Wam tłumaczyć dlaczego Bóg się rodzi, a ja umieram po stokroć.
Życzę Wam, aby Święta minęły... No właśnie jak? Bez smutku. Życzę sobie i Wam, aby kiedyś nadeszły takie dni, że na myśl o bliskich, którzy odeszli, będziemy czuli w sercu tylko ciepło. |
|
|