1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Wydzielony z tematu: Rak jajnika |
Madzia 38
Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 9520
|
Dział: Wspomaganie konwencjonalnego leczenia onkologicznego Wysłany: 2017-09-08, 08:27 Temat: Wydzielony z tematu: Rak jajnika |
Witam ,gdy moja mama zachorowala sama szukalam wszelkich sposobów aby pomóc ,ta cała suplementacja jest bardzo kosztowna a osoby chore niestety często nie mają możliwości finansowych aby ją stosować.Rozmawialam z profesorami i niestety jest to bardziej efekt placebo ,cholernie drogi ,psychika w tej chorobie to aż 60% ,reszta leki tak stwierdził jeden z profesorów ,zapożyczać się nie ma sensu ,lepiej udać się do dietetyka ,który ustali odpowiednią dietę,która wzmocni organizm ,na to pieniążki przeznaczyć.Różne są okresy remisji ,mają kobiety i po pare lat w zaawansowanych stadiach.Może gdyby wypowiedziały się kobiety ,które w ogóle nie przyjeły chemii ,leczyły się tylko tą suplementacją byłoby to bardziej przekonujące. |
Temat: Rak jajnika |
Madzia 38
Odpowiedzi: 354
Wyświetleń: 107335
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2017-07-08, 18:24 Temat: Rak jajnika |
Leki w chemii powinny zatrzymać ,straszne jest to wszystko ,biedni ludzie i biedna rodzina ,ta bezradność ,ale czasów doczekaliśmy ,trzymajcie się |
Temat: Rak jajnika |
Madzia 38
Odpowiedzi: 354
Wyświetleń: 107335
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2017-07-08, 11:31 Temat: Rak jajnika |
Niestety tak już jest u nas w kraju ,że chorując na raka masz przechlapane ,leczyć nie chcą ,na Sorze trzeba mieć siłę,żeby godzinami wyczekiwać,i jeszcze nie zawsze uzyskasz oczekiwaną pomoc,myśmy dwa dni temu były od 8 rano do 21.20 ja nie chorując byłam wykończona ,szkoda słów ,po naszej wizycie mówiłam mamie ,że następnym razem wyjdzie przed dom i wtedy zadzwonie po karetkę innego sposobu niestety nie widzę,dzwoniąc z domu jak tylko powiesz sprawa onkologiczna to bardzo często nie chcą przyjeżdżac,nie wiem czy należycie pod hospicjum domowe my tak i naprawdę bardzo pomagają ,również w wodobrzuszu ,moja mama nie miała ,ale kiedyś pytałam z ciekawości ,pozdrawiam serdecznie ,jest to cholernie ciężkie ta bezradność,zapiszcie mame do hd
[ Dodano: 2017-07-08, 12:34 ]
Jeśli cokolwiek się pogorszy bóle ,dzwoń mimo wszystko po karetkę ,mama leży i pojawiło się to i to nie mów o raku ,a jak przyjadą i nie uzyskasz pomocy,żadaj odmowy pisemnej leczenia |
Temat: Rak jajnika-stomia-chemia |
Madzia 38
Odpowiedzi: 48
Wyświetleń: 26738
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2017-05-06, 19:56 Temat: Rak jajnika-stomia-chemia |
Witaj ,my z mamą dużo przeszłyśmy ze stomią ,pytaj ,jak będę potrafiła to pomogę ,pozdrawiam serdecznie |
Temat: Rak jajnika-stomia-chemia |
Madzia 38
Odpowiedzi: 48
Wyświetleń: 26738
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2017-05-05, 05:17 Temat: Rak jajnika-stomia-chemia |
Witaj,myśle,że trzebaby zapytać lekarza ,można spobować syrop laktulozum,siemie lniane ,pozdrawiam serdecznie |
Temat: Rak surowiczy otrzewnej zaawansowany |
Madzia 38
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 22021
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2017-01-20, 13:59 Temat: Rak surowiczy otrzewnej zaawansowany |
Dziękuję bardzo ,za zainteresowanie.Ileostomię mamie wyłoniono 13 października ,zabezpieczono przed niedrożnością.Do czasu ,kiedy były szwy na stomii ,było w miarę ,tzn sobie radziłam ,chociaż jest wklęsła ,ale dobrałam odpowiedni sprzęt.Pierwsza wersja pielęgniarki stomijnej ,szwy rozpuszczalne ,same się wchłoną.Po około miesiącu z boku jeden szew ,zaczął się wrastać,powodując ból.Ponownie wezwałam pielęgniarkę stomijną i stwierdziła ,że jednak były do zdjęcia.Po zdjęciu szwów ,stopniowo zaczęło się rozchodzić (powłoki brzuszne) ,ale robiłam wszystko,jak mi kazano,miało się zrosnąć.Dwa tygodnie minęły i "dziura"ból potworny ,woziłam mamę po szpitalach i szkoda słów ,po wielkiej awanturze ,wynikającej z mojej bezradności ,przyjęto na oddział ,gdzie była operowana.Mówiłam ,błagałam lekarzy ,o pomoc ,chociażby w bólu ,tłumaczyłam o zakażeniu ,o tym ,że wkońcu dojdzie do sepsy (sobie pogadałam)Przyjęto na oddział ginekologii onkologicznej ,gdzie jest leczona,mieli mnie chyba dosyć,ale nieistotne ,walcze o mamę.Nie interesuje mnie na dzień dzisiejszy ,co o mnie myślą ,domagam się ludzkiego po prostu podejścia do człowieka ,to ,że nowotwór zaawansowany ,nie znaczy ,że ta osoba skazana jest na cierpienie,gdyż nie opłaca się leczyć,mam prawo tak myśleć ,gdyż nikt tak naprawdę nie przekazał ,żadnych konkretnych informacji.Na oddziale zrobiono wymaz z rany ,co było do przewidzenie ,wyszły bakterie :Escherichia coli,++,ESBL(+)
Enterococcus faecalis,+++
Zastosowano leczenie:
Ciprinol,Augumentin i Nitrazepam ,na uspokojenie mamy ,gdyż pojawiły się myśli samobójcze.
Przeciwbólowo paracetamol,bez komentarza to pozostawię.Teraz opowiem w skrócie co dalej.
Mama została przyjęta w celu zrobienia korekty stomii.Po wielu konsultacjach,co lekarz inna diagnoza ,inne postępowanie.Skończyło się na konsultacji prof.który miał właśnie ,podjąć się tej korekty z racji nowotworu otzewnej ,jest chirurgiem onkologiem ,specjalizującym się w leczeniu tego raka.W piątek po długiej rozmowie stwierdził,mama przyjęła tylko dwie chemie ,jest to rak zaawansowany i boi się,tego co zastanie w środku ,mogłoby nie być możliwości zrobienia czegokolwiek ,tylko zaszycia i dodatkowy ból ,dobrze byłoby dokończyć chemie i wtedy operacja sprawdzająca z korektą.Założył opatrunek i w poniedziałek chciał sprawdzić gojenie.W poniedziałek rana dalej brzydka,gdyż opatrunek po wyjściu prof.,zaraz podciekł,pielęgniarki założyły prosząc mamę ,aby się za bardzo nie ruszała,żeby do poniedziałku wytrzymało.Wracając do wizyty poniedziałkowej prof.stwierdził,że mama ma dokończyć leczenie antybiotykami w domu i za 10 dni po wyjściu ze szpitala zrobić kontrolny posiew ,jeśli nie będzie bakterii ,zrobi plastykę stomii,tylko nic już nie rozumiem ,w piątek nie można ,w poniedziałek można ,jednym słowem ,zgłupieć można.Obawiam się ,iż te bakterie dalej będą,gdyż nie mam już pomysłu jak zabezpieczyć tą ranę,aby kał na nią nie spływał,od wczoraj 10rano do teraz się trzyma ,zrobiłam jak za Niemców wał przeciwpowodziowy ,dałam z siebie wszystko ,ale zdaje sobie sprawę,że rana nie była odpowiednio umyta i zdezynfekowana (przez ból) i jest to tylko zabezpieczenie ubrań i psychiczna ulga dla mamy,że nie zadaje ,kolejnego bólu zmianą.Niewiem co z chemią ,czas ucieka ,mama chce walczyć ,jeśli mniej boli,i usłyszała ,że po leczeniu będzie chemia.Mama jest objęta opieką hospicyjną,przyklejam plastry i ma doraźne leki ,ale nie skuteczne na ranę,wspaniali ludzie naprawdę,tylko co robić,pomysłów brak i sił też mniej,pozdrawiam serdecznie i dziękuje raz jeszcze za wsparcie
[ Dodano: 2017-01-20, 14:21 ]
Powiem tak ,ja nie walcze o życie mamy jej kosztem (cierpienia)nie jestem egoistką.Chce tylko jasnej odpowiedzi leczących ,czy dalej męczymy chemią, operacją,bo jest jednak mala szansa na wydłużenia życia i mama się godzi oczywiście,czy jest tak żle ,żeodpuszczamy i zabezpieczamy bólowo aby godnie mogła odejść ,bez bólu ,będę na pewno wspierać na ile oczywiście podołam.Mnie nie trzeba chronić,ja zdaje sobie sprawę z powagi i ,że lekarzenie są cudotwórcami,tylko konkretna odpowiedz ,której nie mogę uzyskać |
Temat: Rak surowiczy otrzewnej zaawansowany |
Madzia 38
Odpowiedzi: 71
Wyświetleń: 22021
|
Dział: Nowotwory piersi i ginekologiczne Wysłany: 2017-01-19, 15:33 Temat: Rak surowiczy otrzewnej zaawansowany |
Witam ,mama dwie chemie zniosła dzięki HD - zabezpieczyli bólowo ,wspaniali ludzie. Ma plaster,który zmieniam co 3 i pół dnia i leki doraźne.
Pierwszą chemie ciężko zniosła - potworne bóle jamy brzusznej. Kolejną, dzięki lekom,lepiej,ale nie możemy mieć za długo dobrze. Mamie wyłonili ileostomię ,zabezpieczyli przed niedrożnością
i niestety od początku mamy z nią ogromny problem. Wersji lekarzy jest dużo: albo źle wyłoniona ( tzn. wklęsła) i rozeszły się powłoki brzuszne ( pisząc po chłopsku jest ogromna dziura kolo stomii "wyżerana" przez kał ,ból nie do opisania) albo chirurg nie mógł inaczej zrobić z racji raka. Nie zamierzam teraz dochodzić czy ktoś zawinił tylko pragnę pomóc mamie.
Otóż miała mieć 3 chemie, ale 11 stycznia ( niestety z racji infekcji dróg moczowych i bakterii coli w wymazie z rany) nie mogła mieć podanej. Jest leczona dwoma antybiotykami - to oporna na leczenie bakteria. Za 9 dni mamy zrobić kontrolny posiew i zobaczymy czy będzie 3 chemia czy plastyka stomii.
Nie wiem co myśleć ,co chwile inna decyzja a rak siedzi i postępuje na pewno. Mama była 5 dni w szpitalu ,po mojej walce ją przyjęli bo nie byłam już wstanie zakładać worków ( ciągle podciekało i ból taki ,że mamie już żyć się odechciało). Od wczoraj jest w domu i zaczyna się powtórka z rozrywki,zmieniłam jak pokazała pielęgniarka stomijna. Napiszę ,może ktoś podpowie inny sposób, lepszy:
po zdjęciu sprzętu obmywam ranę i stomię, staram się osuszyć (jeśli mama pozwoli) ,octenisept ,następnie puder convatectu ,potem łatam dziurę granuflexem pastą ,na to gaza sterylna ,przyklejam opatrunek foliowy samoprzylepny łącznie ze stomią,potem pastą uszczelniającą convatectu wianuszek wokół stomii i przyklejam płytkę dansaca dwuczęściową. I niestety trzy godz od nowa. Już nie mam pomysłu jak zabezpieczyć rane przed podciekaniem kału na nią - pomozcie!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: missy: 2017-01-19, 16:31 ]
Post w całości poprawiony, zredagowany.
Ponownie prosimy o pisanie przejrzyste. Najlepiej krótkimi zdaniami. Redagowanie bałaganiarskiego postu zabiera czas, w którym mogła być pisana odpowiedź na niego.
|
|
|