Znalezionych wyników: 113

Richelieu, dziękuję za ciepłe powitanie - jak zawsze :lol:

Postaram się bywać częściej 8-)

Pozdrawiam również bardzo serdecznie :mrgreen:

Oj, daaaawno mnie tu nie było |wht?!|

Stwierdziłam, że napiszę kilka słów, dam znak, że żyję

7 lipca 2012 roku minął rok od zakończenia leczenia, w grudniu minie 2 lata od operacji - z jednej strony czuję, że to dużo (pamiętam początek, kiedy dowiedziałam się o chorobie) z drugiej wiem, że wcale nie tak wiele. Strach siedzi we mnie non stop... ale i nadzieja również.

w ciągu tego roku usunęłam 3 zmiany z piersi prawej, które na szczęście były niezłośliwe (B2), miałam też biopsję mammotomiczną pod mammografem zmian w piersi lewej (operowanej) - na szczęście wycinki miały oznaczenie B1 B2, więc te zwapnienia są prawdopodobnie efektem ubocznym radioterapii...
W CO żadnych innych badań poza mammografią i USG mi nie robią (raz uprosiłam lekarza nie mojego o markery

). USG jamy brzusznej mam zlecane przez mojego rodzinnego.

Ogólnie czuję się nieźle... Problemy mam z ręką, która jednak ciągle puchnie - w zasadzie co 2 miesiące biegam na drenaż.

Pozdrawiam

gaba, nie porzuciłam forum

Zaglądam, czytam....

Jeśli chodzi o to w jakim badaniu wyszła ta pogrubiona skóra, to powiem... nie wiem

Oba badania są opisane razem przez tego samego lekarza.
"Na oko" pierś wygląda dobrze, już prawie nie widać skutków radioterapii :roll:

Wydaje mi się, że chodzi o pogrubienie, które jest w miejscu szwu... powiedziałabym, że to jest miejsce w którym lekarz kończył szycie i "zrobił supełek"

Jeśli chodzi o płyn - lekarz stwierdził, że mam się tym nie martwić, bo jest tego naprawdę niewiele.

Też myślę o laparposkopii

Zastanawiam się tylko, czy zrobić u mojego ginka, czy jednak u ginka z onkologii :roll:

Czujnie czekać powiadasz... Boję się, że znów zostanie przegapiony właściwy moment... Przeciez ja się kontrolowałam od kilku lat... i co wyszło...

Znowu dawno mnie nie było

Piszę więc co u mnie...

7 lipca zakończyłąm radioterapię i... udałam się na wypoczynek nad naszym Bałtykiem.
Po powrocie zaczęły się wizyty kontrolne.
1. Ginekolog - wszystko ok. Kazał mi skonsultować z onkologami usunięcie jajników i jajowodów.
2. Chemioterapeuta - przepisał zoladex i tamoksifen (raz dziennie). Poparł pomysł ginekologa. Dał skierowanie na mammografię i usg.
3. Radioterapeuta - wypisał skierowanie do rehabilitanta ze względu na obrzęk ręki. Dostałam ćwiczenia grupowe i drenaż. Na ćwiczenia chodzę, a o drenaż mam pytać 25 sierpnia - może będzie jakieś wolne miejsce, jak już zapiszą pacjentki z dziennego oddziału :evil:

I teraz wynik mammografii i usg:
Piersi o przewadze utkania tłuszczowego, rozporoszona tkanka gruczołowo-włóknista w kgz i zabrodawkowo.
Stan po BCT piersi lewej - loża pooperacyjna na granicy kz z lokalnym zaburzeniem architektury tkanek i zmianami włóknisto-bliznowatymi oraz rozproszonymi mikrozwapnieniami na obszarze 34mm, obraz może odpowiadać zmianom po leczeniu - kontrola mammograficzna.
Obwodowo na godz. 9 zbiornik płynu o wymiarach 45x5mm.
Pogrubiała skóra piersi lewej w zakresie kd do 8mm.
W piersi prawej wyraźnie odgraniczone ogniska lite o cechach zmiany łagodnej sugerujące gruczolako-włókniaki zlokalizowane na godz. 10 w odl. 2,5 cm od otoczki brodawki 13x7 mm oraz na godz 3 okołobrodawkowo 10x6mmm -wielkość zgodna z opisem badania MR z 11-2010r. Birads 3 - USG w okresie 6 miesięcy.
Innych zmian w piersiach nie uwidoczniono. Doły pachowe bez powiększonych węzłów chłonnych.
Birads 2.

Niby dobrze, ale... niepokoją mnie te mikrozwapnienia w piersi lewej... i zastanawiam się, czy nie powinnam usunąć tych gruczolako-włókniaków z piersi prawej :roll:

Dawno mnie tu nie było, wybaczcie

Jutro minie 4 tygodnie radioterapii, pozostanie jeszcze 2,5

Jutro widzę się z doktorkiem i muszę z nim pogadać o wyglądzie mojej piersi - jest nabrzmiała i lekko zaczerwieniona. dziś zwrócił mi na to uwagę technik 8-)

Zobaczymy, co jutro powie mi lekarz.
Poza tym czuję się dobrze.
Zdziwiona byłam jedynie faktem, że ponad miesiąc od ostatniej chemii - wypadły mi brwi i rzęsy... A zaczynają odrastać włosy - na razie mają tak ze 2 mm, ale już je widać troszku :mrgreen:

Pozdrawiam wszystkich :-D

Jestem tak zabiegana, że rzadko tu wpadam, wybaczcie :mrgreen:

Zaczęłam radio w poniedziałek... Na razie jest super, nic nie odczuwam :roll:

Ale skutki uboczne przyjdą pewnie ciut później (a może nie przyjdą :roll:

).

Jedyne co mnie martwi, to puchnięcie nóg... Z doktorkiem będę widzieć się 3 czerwca, to zapytam co z tym zrobić. Na razie śpię z nogami wyżej i smaruję je Liotonem (przynosi chwilową ulgę :?ale?:

)

Pozdrawiam wszystkich :lol:

PS. Luiko

gaba, dziękuję za cenne informacje

Luiko, nie wiedziałam, że jesteś tu na forum :roll:

MUSZĘ dać radę, nie mam wyjścia

A jeszcze jak TY trzymasz mnie za rękę |buziaki|

Dzięki soniu |buziaki|

sonia, pisałam o tamoxfenie na wątku Many

Zastanawiałam się właśnie, kiedy powinno się go zacząć brać. Mój lekarz kazał mi się zgłosić po minimum 2 tygodniach od zakończenia radioterapii (wspominał nawet, że powinno sie zacząć 4-6 tygodni po :?ale?:

) Trochę mnie to zastanowiło, skoro niektóre dziewczyny dostają właśnie już w czasie radio.

Radioterapeuta też dziś pytał, czy dostałam tamoxifen - powiedziałam, że mam dostać dopiero po.

Terminy u nas są okropne... mam wyznaczone rozpoczęcie radio na 30 maja :twisted:

W poniedziałek mam CT. Mam nadzieję, że uda mi się ciut przyspieszyć terminy :roll:

Mam mieć naświetlania przez 6,5 tygodnia... I zwiększone dawki :roll:

gaba, dzięki:) Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak grzecznie czekać na zakończenie radioterapii i wizytę u lekarza :roll:

Wiem, że mam jeszcze dostawać zastrzyki z Zoladexu, ale to też po radioterapii :roll:

ja100, masaż pomógł, a w zasadzie 2 masaże

Nie wiem czemu wtedy tak puchła... chyba za ciepło było :roll:

Teraz jest wszystko w porządku :-D

Dawno mnie tu nie było, ale... musiałam odpocząć od czytania...

wczoraj wzięłam ostatnią, 6 chemię. Było tyle ludzi, że poszło bardzo szybko - podłączyli mnie ok. 9.45, a o 11.15 było po wszystkim. Na razie czuję się w miarę ok. Lekko mnie muli. Przed chwilką sąsiadka zrobiła mi zastrzyk, więc pewnie jakieś 2-3 dni samopoczucie będzie gorsze.

4 maja mam wizytę u radioterapeuty, mam nadzieję, że uda się wkręcić na jakiś szybki termin :roll:

Sorki, że tak dawno się nie odzywałam, ale... był moment, że forum działało na mnie przygnębiająco :roll:

Wczoraj miałam 5 chemię, przedostatnią. Muliło mnie okrutnie... dziś już lepiej. Moje żyły po 4 chemii jeszcze nie doszły do siebie, ale pielęgniarce udało się znaleźć miejsce do wkłucia.
Przed chemią byłam 2 razy (prywatnie) na drenżu limfatycznym, bo zaczęła mi puchnąć mocno ręka. Wczoraj poprosiłam chemika o wypisanie skierowania na rehabilitację - on był zdziwiony, że chirurg mi nie wypisał - strasznie zrzucają tu odpowiedzialność jeden na drugiego :uuu:

A jak rozmawiałam z lekarką z rehabilitacji, to mówiła mi, żeby chemik wypisał mi skierowanie :roll:

Przede mną jeszcze jedna chemia, po świętach, jak Ty - Mana. Mam nadzieję, że wyniki będa nadal dobre :roll:

Wczoraj udało mi się podejrzeć tylko, że hemoglobina wynosi 12,5. Ale lekarz stwierdził, że wszystkie wyniki są dobre.

Mana, gaba :cmok:

O! Doczekałam się wątku kciukowego :roll:

Dziękuję

Po 3 chemii kciuki zdecydowanie potrzebne... Mdli mnie, strasznie drażnią mnie zapachy... leżę dużo...
Żyły wyglądają okropnie... smaruję, mam nadzieję, że do następnej chemii wydobrzeją i będzie gdzie się wkłuć :roll:

Już po 3 chemii :lol:

Miałam dwa wkłucia, bo przy pierwszym od razu zrobił się krwiak i okrutnie piekło, więc pielęgniarka szukała innej żyły. Na tej krwiak też się zrobił, ale na koniec i mniejszy

Mam nową maść do smarowania i kilka innych wskazówek, jak wzmocnić żyły.

Dziś mnie od rana okrutnie mdli... to chyba efekt sterydu. Teraz leżę w łóżku z laptopkiem, ale chyba zaraz zasnę :roll:

Muszę jeszcze zgłosić się do mojego gina ze względu na tą długą miesiączkę... Mam nadzieję, że nic złego się tam nie dzieje (byłam u niego w grudniu i było wszystko cacy!)

Pozdrawiam, Mana i życzę szybkiej regenaracji!!!! :lol: