1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak żuchwy ze wznową |
grecjaa
Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 10129
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2011-09-21, 10:42 Temat: Rak żuchwy ze wznową |
Nikt się nie wypowie na ten temat? |
Temat: Rak żuchwy ze wznową |
grecjaa
Odpowiedzi: 3
Wyświetleń: 10129
|
Dział: Nowotwory tarczycy, głowy i szyi Wysłany: 2011-08-28, 21:21 Temat: Rak żuchwy ze wznową |
Witam. Na wstępie napiszę, że chcę uzyskać jedynie opinię, ewentualnie porady.
Mam wujka, u którego w 2001 roku zdiagnozowano raka żuchwy.
Zaczęło się niewinnie od wizyty u dentystki, która wykryła u niego jakąś narośl na dolnym dziąśle.
Oczywiście skierowała go na badania, po czym została przeprowadzona operacja w Centrum Onkologii w Warszawie.
Został wycięty kawałek dziąsła wraz z zębami, węzły chłonne, śliniawki, kawałek podniebienia,
trochę policzka od wewnątrz, gdzie na to miejsce przeszczepili mu mięsień z klatki piersiowej.
Po operacji miał kilka sesji radioterapii.
Przez dłuższy czas był spokój aż do września 2010 roku, kiedy to rak powrócił po tej samej stronie.
Niestety już nie było tak kolorowo.
Przeprowadzono operację w tym samym miejscu, z tym że nie zostało usunięte na 100% ognisko nowotworowe, część pozostała.
Wycięli mu część podniebienia, w którym została dziura prowadząca aż do nosa.
Gdyby tego było mało, okazało się, że prawdopodobnie w szpitalu wujek zaraził się gronkowcem złocistym,
który umiejscowił się na zewnętrznej części policzka, po drugiej stronie (nie po tej co rak).
Lekarze chcieli go usunąć, jednak nie było o tym mowy, ponieważ kość żuchwy po tej stronie zaczęła gnić. Groziło to zapadnięciem się szczęki.
Po tej operacji zastosowano chemioterapię. Niestety nie od razu, tylko dopiero po ponad pół roku.
Wujek co miesiąc jeździł na kontrolę, rana po ostatniej operacji mu się nie goiła.
Może to brzydko zabrzmi, ale gnijącą kość dosłownie wyciągał sobie palcami...
Lekarz wydawał się nie zauważać tego, a dopiero po którejś z kolei kontroli stwierdził, że wujek mu nic nie wspominał, co było oczywiście kłamstwem.
Chemioterapia nie przyniosła żadnych skutków. Ani nie zahamowała rozprzestrzeniania się raka, ani też go po części nie zniszczyła.
W tym wypadku terapię przerwano po 2 miesiącach w lipcu tego roku.
Rak zaatakował już podniebienie, a dziury którą wspomniałam wyżej już nie ma ("zarosła" rakiem).
Poza tym rak zaatakował również węzły chłonne, oczodół (tak mi się wydaje) i część opon mózgowych.
Szczerze mówiąc jest coraz gorzej.
Następną kontrolę ma dopiero za ponad miesiąc.
Nie wiem czy lekarz to specjalnie tak przedłuża czy co, ale na kontroli w kwietniu stwierdził, że nie wie co ma zrobić.
Dzisiaj wujek nie mógł się podnieść z łóżka, głowa go bolała prawie cały dzień i nie mógł otworzyć oka, które i tak prawie mu "wypada".
Tutaj nasuwa się moje pytanie:
czy da się jeszcze cokolwiek zrobić, wydłużyć jeszcze jego życie?
I czy lekarz popełnił błąd, że po drugiej operacji nie zastosował chemioterapii?
Znajomy onkolog stwierdził, że to był kategoryczny błąd i w sumie rodzina twierdzi tak samo.
Ponadto w historii choroby jest też jasno napisane, że nie usunięto całego ogniska zmian nowotworowych, co również było błędem.
Proszę o szczere odpowiedzi. |
|
|