1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: lęk przed nawrotem raka |
kubanetka
Odpowiedzi: 27
Wyświetleń: 14950
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-07, 18:15 Temat: lęk przed nawrotem raka |
Tak mi się wydaje, że trzeba mieć silną psychikę prze chorobą, żeby sobie dobrze poradzić ze swoją chorobą, chorobą swoich bliskich, żeby się nie bac, nie dać się zwariować.
Słuchajcie ja również się ogromnie boję. Zawsze się bałam chorób, tego, że komuś się coś stanie, ktoś odejdzie, ale wtedy to było takie na chwilę, widziałam coś w telewizji, i myślałam, ojej, a jak nas coś takiego spotka. Potem musiałam coś robić i zapominałam bardzo szybko. Bałam się również ja miałam zgrubienie na piersi, bo przecież tyle osób choruje itp.
Jak Tata zachorował spotęgowało się to jeszcze bardziej. Jejku, nie dość, że cierpię z powodu tego, że Tata odszedł, bardzo cierpię, to jeszcze się strasznie boję, że się to powtórzy u kogoś z moich bliskich.
Teraz bratowa ma guzek na szyi - nie wiadomo na razie co to jest - badania na razie są ok, ale ja drżę, chyba bardziej niż ona. Przeżywam to strasznie, boję się czegoś podobnego! Boję się najgorszego! żeby jeszcze właśnie bratowa się nie diagnozowała to szybciej pewnie bym wróciła do równowagi, a tak ten strach towarzyszy cały czas, nerwy. Sama u siebie też co chwilę coś obserwuje.
Na forum mamy trochę chorych ich rodziny, mi się wydaje wtedy, że to prawie cała Polska, że prawie wszyscy na coś chorują, że jest tyle rodzajów nowotworów. Ale przecież tak nie jest, bo my tu jesteśmy z całej Polski, tak naprawde garstka w stosunku do 40 mln Polaków.
Jestem rozstrzęsiona, rzadko jest dzień, kiedy nie czuję ściskania w żołądku. Wiem, że życie takie jest, nieprzewidywalne, nie wiadomo co się wydarzy, ze wszystkim trzeba sobie umieć radzić, ale nie raz mnie to wszystko paraliżuje. Mąż mi powtarza, cieszmy się tym, co tu i teraz, żeby, jak nie daj Boże, coś się stanie, nie żałować, że się zamartwiałam wcześniej, zamiast cieszyć się życiem każdego dnia. Ja wiem, ze to jest 100% prawdy, ale ile sie muszę namęczyć, żeby wejść na ten tor myślenia. |
|
|