Kochani,
zastanawiam się, czy ktoś jeszcze ma podobny problem do mojego. Odkąd moja mama zmarła na raka (miesiąc temu) ciągle wynajduję u siebie nowe objawy, sprawdzam w sieci, po chwili jestem przekonana, że mam raka, dostaję ataków paniki, strachu, i tak w kółko. Męczy mnie to bardzo. W ciągu tego miesiąca byłam już na wycięciu znamienia (badanie hist-pat wyszło ok), cytologii, usg jajników, prześwietleniu głowy (bóle zatok), za tydzień mam mieć kolejne 2 badania usg (miednicy i jelit). Jestem na te badania kierowana przez lekarzy, jednak wciąż znajduję u siebie coś nowego, i mam już tego dość, jestem zmęczona, a równocześnie ten strach ciągle mnie gna do kolejnego lekarza...
Dzisiaj np. jestem przekonana, ze mam raka zatok przynosowych...
To nawet bywa zabawne: byłam przekonana, że mój pies ma raka, strasznie się przestraszyłam, pojechałam do weterynarza, na szczęście był po prostu brudny:)
Czy ktoś miał/ma podobną reakcję na chorobę bliskiej osoby? Jak sobie poradziliście?