1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Szukam lekarza, który podejmie się leczenia!meta do wątroby
Autor Wiadomość
Finlandia 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 28 Maj 2010
Posty: 1273
Pomogła: 311 razy

 #16  Wysłany: 2010-08-13, 13:33  


sylwiim napisał/a:
każdy z nas umrze więc dlaczego nie próbować ratunku w medycynie niekonwencjonalnej?

Bo liczy się też jakość życia i jego długość, a niektóre metody alternatywne mogą pogorszyć pierwsze i skrócić drugie. Oczywiście jeśli lekarz stwierdzi, że nie zrobią ani jednego, ani drugiego, to, tak jak napisał Richelieu, droga jest wolna.
_________________
 
 
vioom 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 1286
Pomógł: 1048 razy

 #17  Wysłany: 2010-08-13, 13:39  


Ja jestem krytycznie nastawiony do takich pseudoterapii w każdej sytuacji. To sprzedawanie na przykład ziół, w cenie kilkukrotnie większej niż wynosi ich wartość. Jeśli liczysz tylko na psychikę, spróbujcie bez wiedzy samego zainteresowanego podawać mu jakiś preparat spożywczy, przypominający tabletki (na zasadzie placebo) lub podawajcie zioła ze sklepu zielarskiego na zasadzie "to jest cudowny, uzdrawiający specyfik". Wyjdzie na to samo a przynajmniej za zaoszczędzone pieniądze będziecie mogli sprawić choremu inne przyjemności, których może potrzebować bardziej, niż kretyńskich cud specyfików za grube pieniądze.
_________________
www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #18  Wysłany: 2010-08-15, 11:29  wizyta u lekarza


Więc dzięki Waszym radą
ojciec był w Bydgoszczy w Centrum Onkologii...jak to się stało, iż tam aż trzech różnych lekarzy znalazło czas aby z nim(dokładnie mówiąc z bratem, bo to on radził się lekarzy)porozmawiać...
i co...?
potwierdza się moja teoria, iż człowiek na raka jest człowiekiem skreślonym...
lekarz z Bydgoszczy bez ogródek powiedział, że operacja rzekomych przerzutów(operacja wykonana w Poznaniu) nie była poprowadzona tak jak powinna i że między innymi brakowało dokładnego, pooperacyjnego usg wątroby!Moje pytanie brzmi:
a czy inni lekarze po drodze nie zauważyli?nie chcieli?oszczędzali?czy tez nie wiedzieli, iż należałoby dokonać badań by sprawdzić co z wątrobą?
Myślę sobie, że to jest troszkę tak:
"rak trzustki"-no cóż umiera pan X nie ma sensu cokolwiek robić, bo i tak nic nie pomoże
Szkoda tylko, że tak dziwna oszczędność odbiera dni, miesiące czy też lata na radowaniem się życiem.
Mój tata ma na imię Roman...kocha swoje dwie wnuczki, na które czekał(a było to nie możliwe-wg lekarzy.To tak na marginesie odnośnie CUDÓW)ponad 10 lat, lubi łowić ryby, uwielbia lody czekoladowe i przepada za moją mamą...każdy chory ma swoją historię i dobija mnie fakt, że ostatni chwile ich życia to poczucie odrzucenia przez ludzi, którzy mają ich ratować bądż też przedłużyć im życie...
6 WRZEŚNIA mój tata będzie miał chemie w Bydgoszczy...za co dziękuję ale najbardziej za to, że tamtejsi lekarze przeanalizowali przypadek mojego tatusia a nie skreślili go na wstępie.Mój tato przyjechał podbudowany i uśmiechnięty a to dla mnie i mojej rodziny jest w tej chwili najważniejsze-jego szczęście i radość zdawałoby się z drobiazgów
_________________
sylwiim
 
 
olka123 


Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 83
Pomogła: 3 razy

 #19  Wysłany: 2010-08-17, 19:56  


U mnie ,tzn u mojego taty...moge powiedziec,ze lekarze zrobili wszystko... nic wiecej nie dało sie zrobić..Trzustka i wątroba to paskutstwa. Leczyli jak mogli ale gdy juz lekarz zoabczyl,ze nie ma szans na dalsze leczenie(tato stał sie zółty-mimo tego,ze dobrze sie czuł) traktowal tate o 180stopni inaczej... Tato nie mogl patrzec na lekarza... Mam troche zal do tego lekarza,ze tak postapił bo był dla nas fantastycznym lekarzem do czasu... Rozumiem twoj zal..ja czuje,ze nie pogodze sie z tym,ze taty juz nie...
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #20  Wysłany: 2010-08-17, 22:48  


No właśnie o to chodzi droga Oluś...przecież tak ważne jest samopoczucie psychiczne pacjenta szczególnie tego, który jest chory na śmiertelną chorobę.Szlak mnie trafia i to nie chodzi wyłącznie o mojego tatę...wysiaduje pod pokojami lekarzy i słucham opowieści właśnie chorych ludzi a traktowanych jak worki ziemniaków...jestem z zawodu pielęgniarką, nie pracuje w zawodzie bo rzeczywistość mnie zabiła...zabiły mnie pielęgniarki, lekarze(oczywiście zdarzały się wyjątki!)uczyli mnie rutyny i oziębłości do pacjenta...wtedy zrozumiałam, że jako jednostka wrażliwa nie przetrwam...teraz wiem, że był to błąd mogłam pokazać, iż bycie człowiekiem dla drugiego jest podstawą w pomocy choremu...
Oluś tak sobie myślę, że jak umiera ktoś tak bliski jak ojciec to umiera część nas...tak to postrzegam.Dla mnie brak mojego taty jest tak niewyobrażalne, że boję się co będzie jak jego zabraknie.Mam wrażenie, iż moje serce po prostu pęknie...a przecież tak się nie stanie...inni będę się śmiać, ptaki będą śpiewać a ja...a ja tak bardzo kocham, że zacznę wierzyć w raj...i że tam się spotkamy.................................
Trzymaj się cieplutko
_________________
sylwiim
 
 
olka123 


Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 83
Pomogła: 3 razy

 #21  Wysłany: 2010-08-18, 21:41  


No własnie...żyje teraz tym,ze kiedys sie spotkamy...tam po drugiej stronie. Ja też musze dodać,ze trafiłam na cudownych lekarzy.. ale i tak tych..gorszych. To jak wszedzie są ludzie rozni..ale to taki zawod,ze moim zdaniem podejscie do pacjeta to jedna z najwazniejszych atutow lekarza a czesto tych atutow brak dlatego jestem wdzieczna np na to forum..
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #22  Wysłany: 2010-08-24, 12:22  


Hej
mam pytanie czy ktokolwiek z Was miał podobny przypadek choroby jak mój tata?
wiem, że wszystko może się zdarzyć i każdy jest inny ale te czekanie ...bez moc...co się dzieje w organizmie jak są przerzuty do wątroby?
dlaczego bolą go plecy?dlaczego robi mu się niedobrze?
wiem, że rak to rak i niszczy...ale ja chciałabym wiedzieć co się dzieje?czego można się spodziewać?co będzie bolało?
i najgorsze pytanie pod słońcem...
ile pozostało mu czasu?!!!ile można z tym żyć?!!!
_________________
sylwiim
 
 
olka123 


Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 83
Pomogła: 3 razy

 #23  Wysłany: 2010-08-25, 14:16  


Hmm.ja mialam podobny.Wedlug mnie najgorzej jak ktos jest juz żolty. Wtedy praktycznie nic nie da sie zrobic...U nas pogorszylo sie radykalnie w 3dni. Tato zaczal miec omamy...caly czas spal...spal i spal. Albo spal i siadal na chwilke i zaraz znow sie klad. Podobno nic go nie bolalo, Lekarz nam powiedzial,ze ludzie w rakiem trzuskim umieraja w wielkich bolach. A niby tatcie ta zolc..zabila ten bol. w ciagdu dwoch ostanich dni mail problem z polykaniem.. Jak bys chciala cos jeszcze wiedziec to pisz. Ja 3mam kciuki i wierze,ze moze zdarzy sie cud i uda wam sie... . Pozdrawiam
 
olka123 


Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 83
Pomogła: 3 razy

 #24  Wysłany: 2010-08-28, 16:35  


i jak tam u Was? co słychac? Pozdrawiam;)) i mam nadzieje,ze wszysko ok.
 
sylam5 



Dołączyła: 16 Gru 2009
Posty: 133
Skąd: Świecie
Pomogła: 18 razy

 #25  Wysłany: 2010-08-30, 13:50  


Witaj.
Mój tato miał przerzuty do wątroby z jelita grubego. Kiedy wątroba nie może już normalnie pracować (oczyszczać organizmu) podnosi się bilirubina zatruwając cały organizm dlatego skóra robi się żółta. Nie ma już apetytu, jest osłabienie, mój tato miał też bardzo opuchnięte nogi. Kiedy bilirubina jest bardzo wysoka nie ma juz możliwości dalszego leczenia chemią. Przy ostrym zatruciu grozi encefalopatia( chyba dobrze napisałam) i stąd spętanie a nawet śpiączka.
Mojego tatusia chyba też nic nie bolało...

Przy przerzutach do wątroby w zaawansowanym stadium choroby często występuje wodobrzusze a wraz z nim różne dolegliwości.

Rozumiem wszystkie Twoje obawy ale staraj się nie myśleć o tym, wykorzystaj czas jak najlepiej. To okrutna choroba ale zawsze trzeba mieć nadzieję.

Wątrobe można wspomóc lekami takimi jak sylimarol, esentiale forte. W razie czego służę radą.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________
Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.

— Halina Poświatowska
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #26  Wysłany: 2010-08-30, 19:40  


cześć
sylam? mam pytanie jak długo żył Twój tata od wykrycia przerzutów do wątroby?
czy bardzo cierpiał?czy dało się pozbyć bólu?
bo mój tata strasznie cierpi z powodu bólu pleców, leki kiepsko działają.teraz czeka jak na zbawienie...na chemie za tydzień...
jakie to wszystko trudne
_________________
sylwiim
 
 
sylam5 



Dołączyła: 16 Gru 2009
Posty: 133
Skąd: Świecie
Pomogła: 18 razy

 #27  Wysłany: 2010-08-31, 07:29  


Tato został zdiagnozowany pod koniec listopada, pierwsza chemia była w grudniu a odszedł w maju. Tyle,że tato miał bardzo liczne przerzuty do wątroby a wiadomo każdy przypadek jest inny i może Twój Tata będzie silniejszy i chemia zatrzyma chorobę na dłuższy czas.Początkowo tato na ból( bolał przede wszystkim guz w jelicie) brał tramal ale skutki uboczne leku bardzo dawały się we znaki. Potem lekarz zapisał mu roztwór morfiny, który brał doustnie. Morfina pomagała ale kiedy tato zaczął robić się coraz słabszy myliły mu się godziny przyjmowania leku i wciąż trzeba było go pilnować żeby nie wziął podwójnej dawki, coraz więcej spał, chwilami się gubił.Zapisałam go pod opiekę paliatywną, lekarka zdecydowała o zapisaniu plastrów przeciwbólowych co było o wiele lepsze. Tato cierpiał przede wszystkim psychicznie bo do końca był świadomy. No i to wodobrzusze paskudne... Ból na szczęście zawsze dało się opanować lekami.
Co Twój Tato bierze na bół?
Twój Tato też powinien dostać leki, które pomogą, napewno zadbają o to na onkologii ale już teraz nie powinno boleć.On nie musi cierpieć.
_________________
Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija nawet myśli.

— Halina Poświatowska
 
olka123 


Dołączyła: 07 Mar 2010
Posty: 83
Pomogła: 3 razy

 #28  Wysłany: 2010-08-31, 21:01  


Mojemu tacie rowzniez bardzo przeszkadzało wodobrzusze gdyż przez to miał caly czas uczycie pelnosci i nie mial w ogole apetytu. Też brał Tramal ale jak on przestal dzialac bral tato morfine w tabletkach(doraznie) przez morfine mial problem aby zrobic siku. Bral leki moczopedne i po czesci pomoglo. Ja mam wrazenie,ze mojego tate tez nie bolalo i,ze nie byl w pewlni swiadomy. U mojego taty przezuty do wątroby(liczne!)stwierdzono w lutym...Odszedl 22,07. do końca wierzylam,ze bedzie dobrze. Ale ostanie 2 dni wiedzialam,ze juz nie da rdy pomoc tacie. Ale pamietaj twoj przypadek jest indywidualny u Was może byc inaczej,lepiej . 3mam kciuki :*
 
sylwiim 


Dołączyła: 09 Sie 2010
Posty: 46
Pomogła: 1 raz

 #29  Wysłany: 2010-08-31, 21:24  


Olciuś
dzięki...
za wiarę i nadzieję mimo, że............
_________________
sylwiim
 
 
k2196 


Dołączyła: 18 Kwi 2010
Posty: 211
Skąd: Lublin
Pomogła: 22 razy

 #30  Wysłany: 2010-08-31, 21:24  


sylam5 napisał/a:
On nie musi cierpieć.

Uważam, że nie tylko "nie musi", ale wręcz nie może! :)
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group