Proszę napiszcie czy w stagnacji bardzie widzieć plusy czy minusy?
W przypadku Twojego tatusia chodzi o to, aby pod wpływem chemioterapii i naświetlań jak najwięcej zmniejszyć zmiany nowotworowe. Pod kątem operacji.
Czy lekarze mówią o możliwości operacji ?
Narazie zrobione rtg po 2 cyklach i nic się nie zmieniło, więc stagnacja, ale przecież to jeszcze nie koniec chemioterapii. Trzeba uzbroić sie w cierpliwość i czekać jakie dalej będą efekty leczenia.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
jeżeli lekarz bąka o radioterapii, to oznacza to, że chirurdzy nie zakwalifikowali tego guza do możliwych do zoperowania. Radioterapia praktycznie wyklucza zabieg chirurgiczny. W praktyce oznacza to zakwalifikowanie Twego ojca do grona nieuleczalnie chorych i przejście na leczenie paliatywne. Nie słyszałem, by radioterapia było szeroko stosowana przez operacją, ale może się mylę...
Takie wnioski można wydedukować z tego co napisałaś. Postaraj się wyjaśnić tę sprawę, bo jak sama rozumiesz, nie są to wnioski optymistyczne.
W świetle tych decyzji lekarza nie bardzo pojmuję zmianę klasyfikacji na IIIa.
dzieki,ze jesteście ,odpowiadacie i pomagacie przez to przejść.
Moje wiedza na temat leczenia i efektów pochodzi od taty.Jak tylko będę mogła spotkać się z lekarzem ,to moje informacje ,mam nadzieję, będą bardziej usystematyzowane i oczywiście podzielą się nimi.
O operacji nic nie mówią(oby to się zmieniło!!!!!!!!!!)
ela1,no właśnie zaniepokoiło mnie to,ze powiedzieli do taty o stagnacji ,o tym że we wtorek(08 marca) spotka się z radiologiem,by porozmawiać o ewentualnej radioterapii i jeśliby doszła ona do skutku,to z chemią poprzestaliby narazie na tych 3 kursach "bo nie ma sensu truć organizmu" lepiej dac radio;no i tak sobie myślę,ze skoro stagnacja to może gdyby jeszce było ze dwa kursy to może jednak byłaby możliwa jakaś poprawa.Sama już gubię się w domysłach.No a tata jeszce powiedział,że lekarz zaczął od stwierdzenia "nie jest źle Panie Mirku" .Boże,co myśleć o tym wszystkim????!!!!!
Aga odpisałam Ci na moim wątku jak widać wszystko zależy od lekarzy bo w naszym przypadku w trakcie chemii tata nie miał robionego RTG lekarze stwierdzili ze nie ma sensu robic skoro leczenie onokologiczne nie jest zakonczone. dopiero po wszystkich 4 cyklach zrobili komplet badań na szczęście poprawa szkoda ze tylko taka mała
najważniejsze,ze poprawa,a nawet niech będzie powolutku,żeby tylko się nie pogarszało.Z całego serca wszystkim nam tego życzę.Dziś moja córcia ukochana dba o to,zebym się nie zamartwiała,tak mi daje w kość,że na inne zmartwienia nie mam już ani czasu ani siły .Czekam z niecierpliwością września,mam nadzieję,ze przyjmą ja do przedszkola
ja mam 2 urwisów 4 lata i 1,5 roku i wiem o czym mówisz. czasami się zastanawiam skąd my bierzemy na to wszystko siłę
Aguś cieszę się z każdej wiadomości którą tato nam przekazuje, oczywiście która nie mówi, że jest gorzej. w naszym przypadku poprawa czy też brak zmian ani na lepsze ani na gorsze to dobra wiadomość. martwię się troszkę bo u nas guz jest blisko tchawicy :(
a Tata wczoraj jakiś kryzys przechodzi,ojjj.Przebąkuje coś ,ze chyba we wtorek nie pojedzie,bo po co to się leczyć,co ma być to będzie itp. Pewnie jezcze nie raz takie stany będzie miał,siostra dziś z dziećmi do niego pojedzie,to może troszkę mu się humor poprawi.No ale martwi mnie to,bo grunt to psychika.Bardzo boję się,ze może się poddać.
Wiem Kasiu o czym mówisz zaraz na początku leczenienia jak się okazało ze to rak tata też miała kilka razy, niestety u nas czynnikiem napędzającym był taty kolega, który przychodził i mu wmaiwiał, że po co sie leczyć ze i tak na to umrze a lekarze beda go tylko meczyc :( po kazdej takiej wizycie bylo az tata w koncu powiedzial ze ten ow kolega go dołuje. MOŻE KTOŚ NIEPOTRZEBNIE NABIJA TACIE GŁOWĘ TAKIMI MYŚLAMI
dlatego musicie dać tacie do zrozumienia, ze jest Wam bardzo potrzebny. i zeby walczył i nie poddawał się. wiem ze jak sie siedzi w domu to rozne mysli przychodzą do głowy, może starajcie sie tacie jakos czas organizować np. przy opiece nad dziecmi. nie bedzie wtedy rozmyslal a napewno poczuje sie dowartosciowany u nas to działa.
mam tylko sekundę,więc tak szybko;dzięki za odzew,włąśnie taką strategię przyjęliśmy.Tata pojechał.Od 23 marca do szpitala na naświetlania,lekarz móił mu coś,ze ponad miesiąc to potrwa.Tak sobie myślę,ze chyba dobrze,ze planuję na tak długo?oby!
teraz nie będzie mnie przez jakieś 3 dni,ale potem sie odezwę.Ciekawa jestem jak postępy u Twojego taty.Musimy wierzyć,ze będzie choć troszkę lepiej.
We wtorek tata rozpoczął naświetlania.Podobno ma ich mieć 21.Czy to jest dobra informacja?Tata ,ze względu na oległość,został na ten czas w szpitału.Leczy sie w CO na Ursynowie u doktora Wierzchowskiego.Czy ktoś z Was orientuje się czy taka ilość naświetlań to dobry znak?
u nas i dobrze i źle :( teraz już wiemy że leczenie ma charakter paliatywny. tata miał 10 naświetlań na guza i na węzły chłonne śródpiersia. był przez ten czas w szpitalu 14 dni ponieważ w soboty i niedziele, nie było robione żadne naświetlanie. teraz czuje się średnio niby kaszel mniejszy, ale ból w klatce piersiowej zaczął mu dokuczać. strasznie boję sie o niego :(
mam nadzieje, że fakt, że będziecie mieć wiecej lepiej dla Was rokuje, ale na ten temat muszą sie wypowiedzieć moderatorzy trzymam kciuki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum