Co mówi na ten temat pan profesor Mirosław Dziuk, kierownik Mazowieckiego Centrum PET-CT.
Badanie PET-CT potrafi wykryć zmiany nowotworowe wielkości łebka szpilki, dzięki czemu leczenie jest precyzyjniejsze i bardziej skuteczne. W jaki sposób to się dzieje - wyjaśnia profesor Mirosław Dziuk, kierownik Mazowieckiego Centrum PET-CT.
Panie profesorze, czy to prawda, że PET-CT jest w stanie wykryć nawet pojedyncze komórki rakowe?
Niestety, nie. Potrzeba około 100 tysięcy zmienionych nowotworowo komórek skupionych w jednym miejscu, by PET-CT mógł wykryć zmianę. Owe 100 tysięcy komórek to zmiana wielkości łebka szpilki.
A czy można zdiagnozować wszystkie nowotwory?
W zasadzie tak. Choć są takie, które łatwiej wykryć - np. rak płuca, jajnika, szyjki macicy, jelita grubego - i takie, które wykryć trudniej, np. rak nerki, nowotwory śluzowo-komórkowe. Nie znaczy to, że tych drugich nie wykrywamy. Po prostu do diagnostyki musimy korzystać z innych znaczników.
A co to są te znaczniki?
To substancje, które podaje się pacjentowi przed badaniem. Zwykle jest to zmodyfikowana glukoza związana z izotopem fluoru (FDG).
Czy to znaczy, że nowotwory lubią cukier?
Można tak powiedzieć. Komórki nowotworowe potrzebują więcej energii (pozyskują ją z glukozy), by się szybko dzielić. Z tego powodu szybciej absorbują cukier, przez co inaczej wyglądają na obrazie, który widzimy jako wynik badania.
Jak wygląda przygotowanie do badania już w ośrodku?
Najpierw pacjent badany jest szczegółowo przez lekarza. Następnie przebiera się w szatni w nasz szlafrok i dostaje dożylnie FDG. Później odpoczywa na leżance w jednoosobowym pokoju, bo komórki muszą wchłonąć znacznik. Po około pół godzinie pacjent przechodzi do sali, gdzie stoi skaner PET- -CT. Przypomina on bardzo dużą obręcz (tunel), w środku której przesuwa się łóżko.
Czy do badania potrzebne jest znieczulenie?
To badanie bezbolesne i nieinwazyjne, więc znieczulenie ogólne nie jest potrzebne. Ale stosujemy je, gdy wiemy, że pacjent nie wytrzyma około 20 minut w tunelu, bez ruchu. Dotyczy to np. dzieci, osób z zaburzeniami psychicznymi czy z niekontrolowanymi ruchami.
A jak przebiega badanie?
Pacjent kładzie się na łóżku. Ma przyjąć wygodną pozycję z rękoma ułożonymi nad głową lub, rzadziej, wzdłuż ciała. Następnie łóżko powoli przesuwa się przez środek "obręczy". Najpierw, przez 2 minuty wykonywane jest badanie CT, a potem, przez 17-18 minut, badanie PET. Zwykle skanujemy pacjenta od czubka głowy do połowy ud. Jeśli trzeba, np. w przypadku czerniaka, aż do stóp, bo zmiany nowotworowe mogą również istnieć poniżej kolan.
Co bada CT, a co PET?
CT to klasyczna tomografia komputerowa, pokazująca nam obrazy anatomiczne, czyli jak wyglądają poszczególne narządy, tkanki. Widzimy, czy są zmienione, czy w normie. Natomiast PET to pozytronowa tomografia emisyjna, czyli badanie, które obrazuje nam procesy życiowe na poziomie tkanek. Połączenie tych badań w jednym pozwala w ciągu kilkunastu minut przyjrzeć się całemu ciału.
Brzmi to skomplikowanie. Mógłby pan profesor posłużyć się jakimś przykładem?
Powiedzmy, że pacjent jest chory na raka płuca. Dostał skierowanie na badanie PET--CT, by sprawdzić, czy nie ma przerzutów tego nowotworu. Już w trakcie badania na ekranie komputera pojawia się powoli obraz ze skanera (potem analizowany jest przez lekarza radiologa i specjalistę z zakresu medycyny nuklearnej). Na obrazie CT widzimy np., że w badanym fragmencie płuca jest guzek, który podejrzewamy o zmiany nowotworowe. Często samo badanie CT nie daje nam odpowiedzi na pytanie, czy jest to nowotwór złośliwy, czy zmiana łagodna. Dopiero dzięki czułemu skanerowi PET, który pokazuje nam rozkład izotopu zgromadzonego w organizmie, widzimy na obrazie, że jest to np. złośliwy nowotwór płuca. Ponieważ PET-CT jest badaniem całego ciała, możemy też sprawdzić, czy nie doszło do przerzutów do innych organów, np. do wątroby lub nadnerczy. Możemy to rozpoznać, bo chore komórki inaczej przetwarzają glukozę niż zdrowe, inaczej więc wyglądają na ekranie. Obraz możemy dowolnie powiększać, przetwarzać i analizować pod każdym kątem.
Czyli PET-CT znakomicie sprawdza się we wczesnej diagnostyce onkologicznej
Ale nie tylko. Onkolog wie, z czym ma do czynienia i wie, jak zaplanować leczenie. Powtórzenie za jakiś czas badania pozwala się przekonać, czy zastosowana terapia by- ła skuteczna, czy też choroba się rozwinęła i doszło do przerzutów. To nakazuje np. zmodyfikować leczenie.
Używane izotopy emitują promieniowanie jonizujące. Nie jest to dla nas obojętne. Jak często można więc poddawać się badaniu PET-CT?
To mała dawka promieniowania, ale musimy zachować ostrożność. Częstotliwość badania zależy od zaawansowania choroby i rodzaju nowotworu, np. przy ziarnicy kontrole muszą być częstsze i można wykonywać PET-CT nawet co miesiąc. Przy chłoniakach - badanie robimy najpierw co pół roku, potem co rok, co 2 lata, a po 5 latach, jeśli nie ma wznowy choroby, już nie trzeba robić kontrolnego PET-CT.
Więcej na stronie:
www.petct.pl
[ Dodano: 2012-10-31, 21:24 ]
Poniższy link prowadzi do rozmowy z panem profesorem, w związku z tym korekta :
http://poradnikdomowy.pl/....opie_raka.html
Bardzo przepraszam.