Witam.Leżąc na kolejnej chemii sasiadka z łóżka obok powiedziała że z tą chorobą jest juz dwadziescia lat najpierw mama, tata, mąż - myslała że wie o niej wszystko jednak gdy sama zachorowała okazało się , że prawda jest taka że nic o niej nie wiedziała. Kochani czy to źle ze pacjent wierzy lekarzowi ? to też indywidualna sprawa czy dany chory bedzie płakał ściskając wybrana urnę tylko po to zeby mu nie zarzucali ze nie zdaje sobie sprawy z choroby bo jest w moim wieku czy starszy zdaje sobie - nie raz nie dwa odprowadzał swoich bliskich i przyjaciół wie jak moze się skończc.Tylko chory wybiera jak ma spedzić ten czas z usmiechem ( niech mnie taką zapamietają szkoda czasu muszę się nacieszyć bliskimi światem zrobić coś dobrego) patrzac trzymając sie za rękaw córki czy syna krzycząc (zrób coś ratuj mnie) próba sie nie udaje i córka czy syn żyje w bólu przez lata obwiniając się do starości. Nie oceniajmy chorych tylko Oni naprawdę wiedzą co czują.Chce pić sok z buraków niech pije, chce tatatra niech wcina dopóki nie chce włazic do piekarnika na trzy zdrowaśki
pozwólmy każdemu na swój sposób żyć.U mnie w weekendy nie rozmawiamy o mojej chorobie robimy wspólny reset:) przecież wiem że im jest ciężęj ...."Nie cierpią Ci co odchodzą tylko Ci co zostają...Pozdrwiam serdecznie wiedzac że lekarze wiedzą co robią