Witam,
Bardzo proszę Was o pomoc. Mama (51 lat) od 2 miesięcy przebywa w szpitalu. Trafiła tam z powodu zmiany guzowatej uda prawego (udo bolące, nawet przy dotyku, znacząco powiększone, z powodu dużej opuchlizny niemożliwe zginanie w kolanie). Poza wieloma badaniami obrazowymi zarówno zmiany chorobowej jak i całego ciała w tym czasie zostały wykonane 3 biopsje, których wyniki histopatologiczne są niejednoznaczne i â według lekarzy â przedstawiają
przypadek niespotykany ani w praktyce medycznej, ani w literaturze. Pozwolę sobie krótko przytoczyć wyniki oraz załączyć dokumenty z badań.
Pierwsza histopatologia po biopsji gruboigłowej, 03.07.2017:
Naciek raka płaskonabłonkowego, rogowaciejącego G2 â wycinek.
Lekarze stwierdzili, że ten typ nowotworu nigdy nie występuję wewnątrz uda, a mamy zmiany są umiejscowione głęboko w udzie i w pośladku. Dopuszczano nawet pomyłkę w badaniu.
Druga histopatologia z fragmentem tkankowym, 14.07.2017:
W materiale nie stwierdzono utkania się nowotworu, a tylko stan zapalny. Po licznych konsultacjach lekarze zdecydowali się na kolejną biopsję, z większym wycinkiem, podejrzewając, że jest to stary krwiak po uderzeniu.
Trzecia histopatologia z większymi wycinkami, 04.08.207:
Podobnie jak w pierwszym badaniu wynik histopatologiczny znów wykazał naciek raka płaskonabłonkowego, rogowaciejącego G2, ale tylko w jednym z dwóch wycinków. Podczas operacji stwierdzono obfity wypływ mętnego, rzadkiego brązowego płynu z widocznymi złogami włóknika, zdrenowano łącznie 2,5 l płynu. Badanie cytologiczne płynu wykazało wysięk zapalny.
Po tygodniu od usunięcia drenu z rany udo jest znów bardzo napuchnięte i coraz bardziej boli. Mama jest słaba, leżąca, cały czas towarzyszy jej okropny ból. Lekarze wciąż nie są pewni, czy to rak, więc nie ma właściwego leczenia (głównie leki przeciwbólowe i przeciwzapalne). Do tej pory nie znaleziono podejrzanych obszarów w innej części ciała.
Bardzo proszę o wszelkie uwagi i spostrzeżenia.
Czy spotkaliście się z przypadkiem raka płaskonabłonkowego w mięśniu? Lekarze mówią, że ten nowotwór nie występuje w takich miejscach.
Czy możliwe jest, że w jakiś sposób komórki mogą charakteryzować się takim zachowaniem i właściwościami, że są mylnie interpretowane jako rak?
Czy macie może inne podejrzenia na podstawie załączonych wyników badań?
Ewentualnie może znacie jakiegoś lekarza, który specjalizuje się w podobnych przypadkach?
Czuję się tak bardzo bezsilna i boję się, że upływający czas działa na niekorzyść. Nie chcę stracić mamy, a "rak" brzmi jak wyrok. Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc.