Być może, zdziwi Was moje pytanie, jeżeli którąś z Was urażę, to z góry przepraszam nie jest to moim zamierzonym celem.
Chciałabym się dowiedzieć, jak dużym problemem dla kobiet jest wypadanie włosów podczas chemioterapii. Jak sobie z tym radzicie? I czy jeżeli byłaby możliwość skorzystania z metody przeciwdziałającej procesowi wypadania włosów, czy zdecydowałybyście się na nią?
Dziękuję za pomoc, jest mi to bardzo potrzebne, a wręcz niezbędne do mojej pracy.
moja mama bardzo to przeżywała zanim otrzymała 1 chemie. jak tylko zaczęły wychodzić garściami to zdecydowała się na zamówienie fryzjera do domu i obcięła.
na co dzień jest w chusteczce, jak tylko ma wyjść to zakłada swoją bardzo twarzową peruczkę (bardzo fajnie mamie dopasowali - identyczny odcień jak miała swoje naturalne)
Wiem, że tu niby dział o psychicznych skutkach nowotworu i leczenia, ale nie widzę nigdzie ogólnego tematu o wypadaniu włosów, a czuję potrzebę poruszenia tego tematu.
Mimo że jestem osobą silnie zakompleksioną i przewrażliwioną na punkcie wyglądu, na razie wydaje mi się, że będę się w stanie pogodzić z utratą włosów (ale np. możliwość utycia od leczenia przeraża mnie skrajnie). Ot, kupię sobie perukę, będę wyglądać w miarę dobrze. Jednak kiedy oczekiwałam ostatnio na PET-CT zobaczyłam u kilku chorych brak brwi i, może to głupie, ale dopiero wtedy sobie uświadomiłam, że one tez mogą wypaść. No i tu pytanie do kobiet, którym się to przytrafiło: czy coś z tym robiłyście? Najprościej oczywiście sobie te brwi narysować, ale to niezbyt dobry zamiennik, wiem, że istnieje produkt zwany sztucznymi brwiami, który jednak tylko zagęszcza już istniejące - na czymś się musi opierać. Jedyne inne rozwiązanie jakie mi przychodzi do głowy to permanentny makijaż (czyli w praktyce tatuaż po prostu). Czy ktoś tutaj się na coś takiego zdecydował? Bo wiem mniej więcej jak to wygląda przy rzadkich brwiach, ale nie wiem jak przy ich całkowitym braku...
Finladndo, z tymi brwiami to bywa różnie, mnie akurat nie wypadły, ale za to wszystkie inne włosy tak. Pod pachami długo się nie musiałam golić. A te na głowie odrosły mi dużo gęstsze i ładniejsze niż miałam.
Mojej Mamie z wypadaniem włosów było łatwiej. Przez 28 lat patrzyła na swoje łyse dziecko (czyli mnie) bez brwi, rzęs, włosów na głowie...
Nie chcę sie tutaj chwalić, absolutnie!!!
Po prostu może osobom patrzącym na mój avatar będzie łatwiej przez to wszystko przejść. Mam 30 lat, od 28 nie mam włosów, na początku było ciężko, lekarze nie wiedzieli co to i jak to leczyć, próby, badania, eksperymenty...itp. alopecia maligna, czy jakoś tak. Włosy raczej nigdy nie odrosną...
Z resztą dałam sobie już spokój...
Ale osoby po chemioterapii są w tym stanie tylko "na chwilę". Więc proszę Was, nie róbcie z tego takiego wielkiego dylematu. Włosy odrosną szybko, brwi też....
A póki co, .... są środki zastępcze (peruki, dobre tusze do kresek, dzięki którym można "namalować" sobie brwi )
Pozdrawiam serdecznie i pamiętajcie - włosy nic nie znaczą, najważniejsze jest to - by pokonać to PASKUDZTWO !!!
Ps. Przepraszam za ten wykład.
[ Dodano: 2010-08-03, 14:07 ]
Finlandia napisał/a:
permanentny makijaż (czyli w praktyce tatuaż po prostu). Czy ktoś tutaj się na coś takiego zdecydował? Bo wiem mniej więcej jak to wygląda przy rzadkich brwiach, ale nie wiem jak przy ich całkowitym braku...
w najbliższym czasie się zdecyduję, tylko najpierw wysłałam koleżankę, która ma "swoje (choć niezbyt gęste) brwi" i zobaczymy jak się to u niej "przedstawi".
Z jej relacji wynika, że to trochę boli, a dziewczyna wygląda świetnie.
_________________ Póki oddycham - nie tracę nadziei !!!
Myszko, mam znajomą która ma właśnie tak brwi zrobione.
Mówiła, że mocno nie bolało, ale niestety ktoś coś wprawy chyba nie miał i wygląda okropnie - jakby grubym pisakiem kreski namalować.
Więc wybierz porządnego specjalistę od tego typu tatuaży.
jusiu, no właśnie dlatego moja znajoma zrobiła sobie pierwsza, tzn. ona "wpadła na ten pomysł i wynalazła zakład, który jej to zrobi (za niewielkie pieniądze). Mimo tych niskich kosztów jest bardzo zadowolona, wygląda SUPER, jednak mówi, że bolało... ja jak zdobędę wolne fundusze, to też się zdecyduję... Ale Pani tatuażystka będzie musiała wydziergać tak jak ja sobie namaluję (lata praktyki )!!!
Pozdrawiam.
_________________ Póki oddycham - nie tracę nadziei !!!
Mnie wlósy wypadły po pierwszej i ostatniej chemii. Na poaczątku był to szok, ale potem już nie. Miałam 3 peruki, kolorowe chustki i czapki.Najgorsze było to, jak zostałam bez brwi i rzęs, ale rysowałam je kredką do oczu. Za to po radioterapii wyrosły takie kręcone, grube, że mimo, że upłynęło juz 10 miesięcy od ostatniej chemii, to już ścinałam 4 razy, bo nie dawałam sobie rady z burzą loków )
Moja ciocia gdy zaczeły wypadac jej wlosy pękami,poprosila moja mame by obciela ja maszynką na łyso,pozniej gdy wlosy zaczely odrastac przy nastepnej chemii znow wypadly...
Ciocia przezywala to ale trzymała się.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum