Ineczko! Czytam wpisy na tym forum od dłuższego czasu. Teraz się zarejestrowałam i wreszcie mogę do Ciebie napisać. [A, holender, jako osoba dość w leciech zaawansowana, miałam z tym pewne kłopoty (albo ja inteligentna inaczej jestem)]. Łączy nas to, że wykonujemy podobny zawód - i obie paramy się poprawianiem błędów popełnianych przez najmądrzejszych - bo dobry redaktor to podstawa!
Okropnie się cieszę, że dostałaś Tarcevę, jedz, jedz ją, dziecko, na zdrowie!
Wiesz, bardzo Cię polubiłam! A ja, jako opatentowana egoistka, niewiele osób lubię (chociaż to brzmi nie za bardzo...).
Pozdrawiam!!! i trzymam kciuki. Smacznego!
Ale miałam gości. Wszystkim Wam bardzo dziękuję za przyjście.
Co do tarcevy - kupiłam sobie (w razie czego) mięciutki papier toaletowy, zażyłam już 4 tabl. - i nic. Jedyny problem, to dużo krwi w czasie opatrunków z nogi, ale jakoś sobie z mężem radzimy.
Dorota - naprawdę zaciekawiłaś mnie. Ujrzałam obraz 120 letniej staruszki (jako tej zaawansowanej), ślepiącej w binoklach (nie okularach, ale binoklach) nad starodrukiem. I nagle przesiadającej się do laptopa, żeby napisać ten post. Ładne, co?
Może więc napiszesz coś o sobie, swoim problemie - pewno go masz, skoro trafiłaś na to forum. Choć oczywiście nie ma takiego przymusu, ani nawet lekkiego nacisku. Myslę, że to ułatwiłoby nam kontakt.
Zostańcie wszyscy w zdrowiu (jak mawia mój przyjaciel)
Ineczko! Znasz się na ludziach jak mało kto! Aż Ci tego zazdroszczę! Rzeczywiście mam problem. Bo niespełna rok temu straciłam moją ukochaną siostrę - byłyśmy jak jedna osoba; w skrócie wyglądało to tak: jeśli jednej z nas śnił się koszmar, druga budziła się i leciała uspokoić. Telepatia normalnie!
I tak było w wielu sprawach.
A potem choroba.
I teraz, tu, na tym forum, dowiaduję się o dziewczynie takiej jak ty, która prowadzi heroiczną walkę z Sama Wiesz, Kim, tak fantastycznie! Bo przecież wygrywasz!!!
A moja Ninka się poddała... Nie wiedziała, jak walczyć. A ja nie wiedziałam, jak jej pomóc. I czuję się podle, bo mogłam być lepszym psychologiem.
A jeśli już o pomocy - to Ty właśnie bardzo mi pomagasz. I inni "wpisowicze" - bo w ludziach jest przecież wiele miłości. All you need is love - śpiewali Beatlesi. To prawda... Wszyscy wpisujący się pomagają mi - pośrednio. W sumie to chyba żyję tą miłością. Bo mam poczucie, że mimo mojej samotności nie jestem sama.
Buziaki.
Dorota.
Inka !! Obserwuje Twoje zmagania i szczerze życzę Ci najlepszego. Żebyś pokonała tego drania. Twoja walka jest inspiracją dla zmagających się z tym gadem. Wierz w to że wyjdziesz z choroby i trzymaj się tak mocno jak do tej pory !!!!!
Wreszcie ktoś z Tarcevą! Mój szwagier też zajada i mimo kilku miesięcy obżarstwa ani jednego objawu skutków ubocznych i wygląda coraz lepiej czego Tobie życzę z całego serca!Pozdrawiam
[...] Zresztą zgłoszę się przedtem o trzymanie kciuków.
Ineczko, wreszcie przebrnąwszy przez część moich najpilniejszych zaległości po powrocie,
od razu zaglądam do Twojego wątku - i cieszę się na tyle dobrych wieści
Kciuki zawsze trzymam za Was wszystkich, byliście ze mną w moich myślach ad limina apostolorum <prosi>
Tylko takich wieści nadal chcę słuchać w Twoim i innych wątkach.
Dla Ciebie, Ineczko
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Co do ubocznych - to na pewno spalona twarz. Trzy dni temu wyszłam do ogródka, i rozmawiając "uciekałam" przed słońcem, przestawiając krzesełko do cienia. Jednak widocznie się zagapiałam - i efekt jest. Smaruję dermosanem. A tak lekarz ostrzegał. Poza tym zaczęłam znowu chudnąć. Ale może to z powodu upałów - przeszłam na dietę owocowo-warzywną. No i - nie wiem dlaczego - spuchły mi łokcie. Tylko łokcie. Niepokój stopniowo maleje.
Doroto - Współczuję dojmującego doświadczenia utraty najbliższej osoby. Ale uważam, że samotność najczęściej jest na własne życzenie. Wystarczy przecież wyjść do ludzi. Kiedy - przez chorobę - czuję się jakoś wyizolowana - wystarczy, że napiszę 2 - 3 posty. Zaraz "wchodzę" w dialog, ktoś coś odpowie - i już po samotności. Spróbuj.
Richelieu - dzięki za kwiatki. Jakoś brakowało Ciebie na forum, choć Ty z kolei spędzałeś czas i sensownie, i ciekawie, i miło. Ale nie zazdroszczę. Mój horyzont jakoś bardzo się skurczył. Raczej z lubością wgłębiam się w zakamarki duszy Dąbrowskiej (podglądactwo).
Gutek - jak widzisz trzymam się i stale powtarzam własną maksymę: "lepiej jest żyć niż nie żyć", jakkolwiek by to życie wyglądało.
Ma-Fi - dajesz (a właściwie szwagier daje) dużą dozę optymizmu. Też nastawiam się na długotrwałe leczenie Tarcevą.
Ineczko jestem jeszcze młodym i niedoświadczonym stworzeniem, więc mogę powiedzieć Ci tylko jedno-jesteś wspaniała i niepowtarzalna. Sciskam wszystkie kciuki za Ciebie i Twoją walkę.
A jednak! Dziś obsypało mi twarz i szyję. Wyglądam jak "zakaźna". W dodatku odłazi mi naskórek przy zdejmowaniu opatrunków, pod plastrem. Ciekawe, jak mają wyglądać następne opatrunki? Bandaż chyba, ale on gorzej trzyma. No i co z plastrami przeciwbólowymi? To już projekcjach na przyszłość, bo na razie zerwał się kawałek naskórka pod jednym rożkiem plastra.
Co ja taka tchórzliwa się zrobiłam?
Jak dobrze, że mam flegmatycznego męża. I racjonalnego. Fakt, że lektura ulotki nieźle mnie nastraszyła.
W razie czego zadzwonię do lekarza prowadzącego, ale wolę tego nie robić. Jeszcze odstawi Tarcevę. A ja lubię sobie pożyć, nawet z wysypką i zdartym naskórkiem.
Z wszystkich zabiegów medycznych na dziś najodpowiedniejsza wydaje mi się krioterapia. Takie zamrażanie się na chwilę. Musi być miło, co?
No! I wiem, dlaczego nie lubię słoneczka...
Bo powoduje więcej szkód niż pożytku.
Odstaw słoneczko, najedz się lodów, nawet niskokalorycznych...
I takich trochę z cukrem też...
Ineczko - kibicuję twojej tarcewie. Gdyby moje dobre życzenia mogły wzmocnić i przyspieszyć jej dobre efekty to byłabyś już zdrowa. mam wrażenie że odkąd pojawiłaś sie na forum że swoim dobrym humorem i wola walki ilość podobnie walczących do ciebie rośnie w stosunku geometrycznym. to jest dopiero cud jak mogą chorzy pomóc sobie nawzajem.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum