Dziękuję za wszystkie bezcenne rady, niestety moja Mama ma kolejny problem - bo sepsę. Do tego podejrzenie pękniecia kości udowej (raz zdarzył jej się upadek w domu, pozornie niegroźny) no a do tego ta zakrzepica
Na razie mama od 3 dni walczy dzielnie i dziś miała robioną transfuzję krwi. Poza mizernymi wynikami krwi cały czas jest przytomna i myśli logicznie. Czekamy jeszcze na wyniki badania na rodzaj infekcji.
W ogóle to cud, że znalazło się miejsce, bo wiele placówek hematologicznych odmawiało przyjęcia. Jednak nie na hematologii a na internie. Lekarz na 1 miejscu postawił leczenie sepsy, co całkowicie rozumiem. Zastanawia mnie jednak czy mama oprócz 3 antybiotyków i innych leków powinna brać lek, który brała na co dzień podczas leczenia onkologicznego a mianowicie milurit? Z tego co wiem, sepsa może uszkodzić nerki. Jutro to będę wiedział bo codziennie czegoś zapominam zapytać, mama nadzieję, że już to dostaje.
I kolejne pytanie, może trochę dziwne, ale ja wierzę, że Mama da radę, tylko, co będzie jak daj Boże wyjdzie z tej sepsy, boję się tego, że ją wypiszą ze szpitala i tyle, a przecież powinna trafić wtedy na oddział ortopedyczny w celu zbadania tej kości udowej. Podobnie z zakrzepicą, mama przez dwa tyg brała Fraxiparynę (2x 0.6) i miała mieć kontrolę u chirurga (nie zdążyła) a teraz dostaje tylko raz dziennie - do tego tylko leży. Czy są takie szpitale w Wawie, gdzie zbadaliby w jednym miejscu zarówno tą kości jak i ocenili Dopplera, którego miała robionego na SORze oraz stan obecny tych żył?
Chciałbym wiedzieć jak to mniej więcej wygląda w tego typu sytuacjach bo za niewiedzę w temacie szpitali i raka już nie raz przypłaciliśmy zdrowiem
A boję się, że Mamę po prostu wypiszą do domu.
Ile bym dał, żebym musiał się nad tym zastanawiać realnie...
Przepraszam za być może chaotyczną wypowiedz.