Witam! Piszę na tym forum w sprawie mojej Mamy. Na początku maja zapisałam Mamę na badanie mammograficzne (wykonywane było w mammobusie). Po kilku tygodniach przyszedł wynik - skala BIRADS: 0. Żadna z Nas nie wiedziała co to tak naprawdę oznacza, ale dalszym zaleceniem było USG piersi. Po wykonaniu USG zapewniano moją Mamę, że wszystko jest w porządku i nie ma się czym martwić. Na drugi dzień dostała telefon, że ma się jednak stawić na biopsję piersi. Biopsja nie wykazała niczego niepokojącego, a lekarz kazał stawić się za pół roku na kontrolę.
Kilka dni temu Nasza doktor rodzinna zaleciła Mamie ponowne wykonanie biopsji w innym szpitalu. Czy jest sens ponownego wykonywania badań? Czy aktualne wyniki są niepokojące, czy ktoś mógł coś przeoczyć? W załączniku zamieszczam wszystkie wyniki jakie posiadam (nie mam niestety wyniku USG, które jednego dnia ktoś opisał jako poprawne, a na drugi dzień kto inny stwierdził, że należy wykonać biopsję).
W listopadzie ubiegłego roku miało miejsce pewne nieprzyjemne zdarzenie. Mama trafiła do szpitala z ostrym bólem lewej nerki, promieniującym aż do podbrzusza. Lekarz podejrzewał kamicę nerkową, ale badania nic nie wykazały. Mama dostała jedynie leki rozkurczowe, ale i tak przez następne tygodnie odczuwała silny ból, a lekarze rozkładali bezwładnie ręce i nie byli w stanie jej pomóc. Od tej pory Mama ma pewnego rodzaju uraz do służby zdrowia. A ja chciałabym mieć pewność, że niczego nie przeoczymy.
Bardzo proszę o interpretację zamieszczonych wyników. Czy potrzebne są jakieś badania uzupełniające, czy możemy odłożyć tę sprawę na pół roku, aż do następnej wizyty kontrolnej?