Zęby to jeden z tych skutków ubocznych radioterapii, który daje o sobie znać z pewnym opóźnieniem. Fatalna sprawa. Mam ten sam problem, ale ten ból może pochodzić też od dziąseł. Warto odwiedzić dentystę.
Jak sobie radzisz z grzybami? Tylko nystatyna czy jeszcze coś. To świństwo jak się raz przyczepi, to ciągle nawraca. Ja nie mogę sobie z tym dać rady. Przez cały okres leczenia radio i chemioterapią i jeszcze po leczeniu, z 10 miesięcy chyba non stop łykałam garściami flukonazol i piłam itrakonazol w syropie, aż mi żołądek zaczął wysiadać i wątroba, a nie wytępiłam ostatecznie tego świństwa. Co zaleczę, to wraca. Aktualnie jestem na nystatynie, ale tej do płukania jamy ustnej, nie do połykania. Nie mam już siły normalnie. Nie wiem co stosować profilaktycznie, bo nic nie działa. Lekarz zalecił mi rumianek, a mnie ten rumianek pomaga jak umarłemu kadzidło. Chyba założę w dziale dla ozdrowieńców wątek dla "grzybiarzy". Może ktoś ma jakieś sprawdzone metody tępienia kandydozy. Jak sobie z tym radzisz? Często cię to dopada?
Mój 'grzybek' wynosił się skutecznie po flukonazolu, ale podawanym dożylnie przez 5 dni (difflucan się to u nas zwie). Medyk polecił mi wcieranie w paszczę oliwę z oliwek, ale miałam odruch i nic z tego nie wyszło.
Grzybica języka i jamy ustnej potrafi skutecznie zatruć człowiekowi życie. To bonus po radioterapii. Jak raz się przyczepiła, tak nie chce się ode mnie odczepić. Zastanawiam się czy to w ogóle da się skutecznie wytępić, czy też tak się już we mnie zadomowiło, że będę borykać się z tym świństwem do końca życia. Przez cały okres radio i chemioterapii, a także jakiś czas potem, w sumie chyba z dziesięć miesięcy bez przerwy zażywałam flukonazol i itrakonazol na zmianę (o zoviraksie w syropie na wirusa masakrującego mi dodatkowo jamę ustną nawet nie wspominam, bo to jeszcze inna bajka) i nigdy nie wyleczyłam się do końca. Po każdej takiej ostatnio dwutygodniowej co najmniej dawce leków (lekarze wciąż przepisują mi to samo), polepsza mi się na chwilę, przestaje mnie piec i boleć, odzyskuję trochę zmysł smaku i po dwóch, trzech tygodniach względnego spokoju zaczyna się od nowa. Czasem mam język i podniebienie obłożone nalotem, ale częściej są czerwone. Najpierw tracę całkowicie smak i pogłębia mi się kserostomia, a potem zaczyna się pieczenie i ból, na języku robią mi drobne ranki, od jakichś dwóch miesięcy zajady, których nie miałam wcześniej i strupy w nosie. Wydaje mi się, że kandydoza przeszła u mnie w stan przewlekły. Nie mogę się z nią ostatecznie rozstać od roku i ośmiu miesięcy. Myślę też, że te przeklęte grzyby są przyczyną ciągłego braku smaku u mnie i dokuczliwej nadal kserostomii.
Nie mogę już zażywać flukonazolu, bo wysiada mi po nim żołądek i mam zaburzenia jelitowe z biegunką włącznie, a po itrakonazolu boli mnie brzuch, nie wiem co, ale chyba wątroba, tak jakoś paskudnie, na przestrzał, że czuję ten ból także na plecach. Poza tym wydaje mi się, że atakujące mnie grzyby chyba się już na to trochę uodporniły. Przerzuciłam się więc na nystatynę. Właśnie kończę zawiesinę, którą przywiozłam z Polski. Jest lekka poprawa, ale wiem, że nie uporałam się z problemem ostatecznie i za chwilę do mnie powróci. Zaopatrzyłam się więc na zapas w dwa opakowania greckiej nystatyny do płukania jamy ustnej. Jeszcze takiej nie stosowałam. Jest trochę inna.
W ramach profilaktyki lekarze zalecili mi rumianek, ale on mi pomaga tak jak umarłemu kadzidło. Żadnych płynów na spirytusie nie stosowałam ze względu na fatalny stan błon śluzowych po naświetlaniach. Ostatnio kupiłam Curasept z chlorheksadyną. Też mnie piecze, najbardziej w język, ale trudno. Tyle że nie ochronił nie przed kolejną inwazją grzybów i drożdżaków. Nie wiem jak sobie z tym radzić, ani co stosować profilaktycznie. Nie mam już siły.
Jak to wcierać? Od wewnątrz czy na zewnątrz w skórę twarzy, bo nie zrozumiałam, a jestem żywo zainteresowana. Mieszkam w kraju oliwą płynącym, mogę się nawet w oliwie kąpać, jeśli to może mi choć trochę pomóc, a przynajmniej złagodzić dolegliwości. Właśnie zastanawim się na zastosowaniem maseczki z oliwy z oliwek na szyję, bo też fatalnie z nią po radioterapii...
hm... no to wcale się nie dziwię. Płukać tym mogę paszczę, wypić też, ale wcierania oliwy w język czy podniebienie sobie nie wyobrażam. Wiesz, że wcześniej nie mogłam jeść oliwy, bo mnie okropnie szczypała, ale nie ta ze sklepu, tylko taka prawdziwa, wiejska, tłoczona na zimno tradycyjnymi metodami. Kupowana od chłopów w górach. Widać te sklepowe to są rafinowane jednak albo jakoś tam przetwarzane chemicznie. Tak czy siak spożywam obecnie oliwę regularnie, ale grzybów niestety nie zabija
[ Dodano: 2010-09-21, 23:40 ]
Gontcha, wynosił się skutecznie, to znaczy wynosił się, ale wracał jednak, a nie wyniósł na zawsze? A to dożylnie to były zastrzyki, tak? Jeden dziennie? Jestem tak zdesperowana, że może poproszę lekarza, ale czy warto?
Zoi, nystatynę trzeba stosować długo - u małego dziecka co najmniej 2 tygodnie, w Twoim przypadku pewnie dłużej. Mówię o nystatynie w zawiesinie do stosowania miejscowego.
Swego czasu, jeszcze przed leczeniem miałam problem z kandydozą. Wtedy trafiłam na forum dotyczące kandydozy. Ludzie, którzy mieli ten problem, stanowczo radzili kompletną zmianę diety - wykluczenie wszelkich produktów zawierających cukier , ryżu, pieczywa na drożdżach itd.
Co do kserostomii - próbowałas stosować Oralbalance Gel?
Jak dla mnie nie da się go niczym zastąpić. Wydaje mi się, że ten preparat nie powinien szczypać, bo jest bardzo delikatny, ale gwarancji nie mogę dać.
W takim razie będę stosować tę nystatynę aż do wyczerpania zapasów, czyli jeszcze ze dwa tygodnie. Wcześniej jej nie brałam, więc nie mam doświadczenia, a lekarz nic mi nie powiedział.
Ja nie jem słodyczy, także ze względu na zęby, a używam tylko cukru brzozowego w niedużych ilościach.
Co do diety antygrzybicznej, to ona wyklucza nie tylko cukier, ale prawie wszystko. Cukier zresztą zawiera mnóstwo produktów. Właściwie to można jeść tylko warzywa i chude mięso. Masakra. Jestem już dostatecznie skatowana tym wszystkim, psychicznie też, żeby dokładać sobie jeszcze taką koszmarną dietę. Mam ostatnio w ogóle jakiegoś paskudnego doła i nie mogę się pozbierać do kupy...
Tak mi przykro że nadal masz problemy.
dawno temu złapałam grzyba co zagnieździł się w uchu i oprócz opatrunków z jakiejś maści do ucha stosowałam tabletki co " leczyły mnie od środka". (przez dwa tygodnie chodziłam z takim sznureczkiem co zwisał mi z ucha a nie wyglądał jak kabelek od słuchawek
Może płukanie zawiesinami to za mało? grzyby są paskudne i powracają dlatego leczenie jest długie.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Uprzejmie proszę o przeniesienie dyskusji dotyczącej grzybów we właściwe miejsce, czyli do działu dla przetrwalników, co dalej po leczeniu, zoi-kandydoza, o tu: http://www.forum-onkologi...t2128.htm#34804
Z góry dziękuję i przepraszam kolegę jerzozwiesza za zaśmiecenie mu wątku.
Pozdrawiam
zoi
Gontcha, wynosił się skutecznie, to znaczy wynosił się, ale wracał jednak, a nie wyniósł na zawsze? A to dożylnie to były zastrzyki, tak? Jeden dziennie? Jestem tak zdesperowana, że może poproszę lekarza, ale czy warto?
Zoi - po dożylnym difflucanie grzybek wynosił się skutecznie (kroplówki 5 dni z rzędu brałam). Powraca i owszem, ale to ze względu na cały czas trwające leczenie. Natomiast miałam dłuższy czas spokój.
Doraźnie celem 'złagodzenia' nieprzyjemnych doznań w dziobie płuczę dziób...coca-colą i kostki lodu (zwykłego) lub zamrożone owoce do ssania stosuję - ale to takie moje sposoby są
Madziorek, ślicznie Ci dziękuję Nie wiem czy to było niemerytoryczne, ale skoro gospodarz wątku sobie nie życzył, to tak jest lepiej. No i w ogóle chyba lepiej żeby temat był w kupie.
Gontcha, dożylnie hm... to może jednak niekoniecznie Skoro ja się już nie leczę, a to świństwo powraca, to znaczy, że go należycie nie wyleczyłam. Coca coli nie tykam jeszcze, ale kostki lodu wypróbowałam niedawno i rzeczywiście są super! Polecam zainteresowanym.
Jogi, ja przez cały czas byłam na tabletkach, czyli leczyłam się właśnie od wewnątrz i nie wyleczyłam. Daję odpocząć wątrobie teraz, bo nie mogę łykać tego non stop garściami. Możliwe, że grzyby się uodporniły na te same medykamenty. Teraz próbuję zewnętrznie. Dziwne, że nikt mi wcześniej nie polecił nystatyny. Może zadziała. Jest lekka poprawa. Przestało piec, mogę wszystko jeść. Tylko ze smakami dalej kiepsko. Stawiam na profilaktykę. Cebulkę i czosnek trochę próbuję, bo ponoć działają aseptycznie. Kupiłam płyn i żel stomatologiczny z chlorhexadyną, pastę z glinką zieloną (próbował ktoś?). I mam nadzieję, że w końcu to skutecznie zwalczę. Wdzięczna będę za każdą radę.
Mamanel, moja kserostomia nasila się wtedy, kiedy atakują mnie grzyby. Tak poza tym to nie jest już aż tak źle jak było. Wystarcza woda, a w nocy już nie piję. Dawniej budziłam się z powodu zasychania w ustach i gardle. Teraz przesypiam noc normalnie. Tylko rano od razu do wodopoju pędzę.
Witam Co prawda pytanie skierowane do Danny22, ale pozwole się podzielić swoim doświadczeniem. Po chemioterapii waznym jest, aby wyzwolic naturalne siły obronne org . i doprowadzić organizm do równowagi. Poniewz zajmuję się od kilu lat aloesem i jego dobroczynnym działaniem, polecam do picia miąższ aloesowy - jest doskonałym preparatem stymulującym odpornośc, adaptogenem i doskonale radzi sobie z ,,naprawą,, choryc tkanek. poza tym działa p-zapalnie, p-bakteryjnie i p-grzybiczo. Jest prebiotykiem - czyli naturalną pożywką dla dobrotliwych bakterii. Miejscowo na zmienioną sluzówkę jamy ustnej proponuję galaretke aloesową. Skutecznośc 100%. Pozdrawiam
Taką galaretkę można kupić. Tuba kosztuje 68 zł. Ma wielorakie zastosowanie, np. jest doskonałym srodkiem po ukąszeniu owadów, afty, oparzenia Jeśli natomiast chcesz sam zrobić specyfik, musisz miec odpowiednią roślinę i stosowac sam miąższ z jej liścia. Po prostu świeży miaższ nakładac na zmienione miejsca. Lecznicze własnosci ma preparat , który zawiera 75% lub więcje miaższu aloesowego. Wydaje mi sie ,ze jednak lepiej zdać sie na gotowy preparat. pozdrawiam smile
To znalazłem na forum gazeta pl.Używałem tego jak dopadła mnie paradontoza.Też pomoglo.
Myślę ,że można wypróbować.
Powodzenia.
Tu, gdzie obecnie mieszkam nie sprzedają ani soku, ani galaretek aloesowych Jak wrócę do ojczyzny to będę je spożywać tonami. Jeszcze wyciąg z pestek z grejpfruta jest skuteczny, niegdyś przywoziłam z Czech pod nazwą "Citrokapki", bo tam był tańszy. Tutaj też tego nie ma. Zaleczyłam świństwo czterema opakowaniami nystatyny w zawiesinie oraz jakiejś gotowej greckiej mieszaninie do płukania. Wszystkie smaki powróciły. Ciekawe na jak długo Profilaktycznie płuczę usta płynem Curasept.
Zoi, ogranicz spożywanie cukrów prostych i złożonych,gdyż sa głównych żródłem energi dla candidy-takie działanie zmiejsza ilośc nawrotów grzybicy. Ponadto cukier drastycznie obniza poziom cynku , co obniża wlasciwą odpowiedz immunologiczna w przypadku grzybicy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum