Witam Was serdecznie.
Nie jestem chora, tak przynajmniej mi się wydaje. Dołączyłam do forum jakiś czas temu...smutne, trafiłam Tutaj po czasie.
Mam 40 lat i dwójkę dzieci, jedno 21, drugie 16. Jestem mężatką.
Trafiłam tutaj czytając o nowotworach, mój ojczym miał nowotwór prostaty, w związku z tym że już odszedł kilka lat temu...nie zakładałam wątku. Mimo że odszedł...chcialabym wspomóc jak tylko potrafię osoby potrzebujące. Jestem z Lublina, jeśli ktokolwiek potrzebowałby jakiejś pomocy, służę nią. Również w Lubelskim Hospicjum.
Jolana, jestem wytrwała, przeżyłam swoje i rozterki i dni szczęścia, wiem jak je rozgraniczyć. Bardzo chciałabym pomoc osobom z forum, którzy jej potrzebują, stacjonarnie mogę tylko w Lublinie, natomiast duchowo-wszędzie.
Jolana, Dziękuję Ci bardzo za miłe powitanie. Ania.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Wszelka pomoc powinna płynąć z serca - tak ?
Dobro okazywane drugiemu człowiekowi musi być autentyczne i w hospicjum, i duchowo...
Anulinka12,
również myślę o tym by pomagać bezinteresownie w hospicjum.. Taki mam cel na niedaleką przyszłość...
Niech tylko wejdę na " prostą "....
Jolana, Wiem kochana, pomoc bezinteresowna jest bardzo potrzebna, jest wielu ludzi, którzy odchodzą w Hospicjach, i którzy jej potrzebują. Bo nawet zdarzają się tacy, przepraszam że napiszę, którzy mimo możliwości-lub i nie, zostawiają swoich bliskich w Hospicjum i wcale się nimi nie interesują. To bardzo przykre:( :(
[ Dodano: 2012-09-02, 23:34 ]
Każda pomoc powinna być z serca, jeśli nie jest...nie jest pomocą dla osoby potrzebującej.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
zostawiają swoich bliskich w Hospicjum i wcale się nimi nie interesują. To bardzo przykre:( :(
wiesz kochana to jest kwestia sumienia osoby oddającej. np może być to córka molestowana kiedyś przez ojca i właśnie ona go oddaje. lepsze to niz zostawienie w domu , jak i tak by się nim nie opiekowała, zgadzam się smutne to jest, ale naprawdę nie nam osądzać jak nie znamy powodów, życie bywa różne i zmusza nas do wyborów, nie zawsze słusznych- ale to wiemy po czasie
plamiasta, wiem, są różne przypadki, dlatego ja apeluję o to , by osoby które mogą, pomagały bezinteresownie w Hospicjach. By właśnie Ci chorzy, mogli odejść humanitarnie, trzymając za rękę inną osobę. To bardzo ważne, czasami przed śmiercią właśnie Ci ludzie ronią łzę, łzę, która jak sądzę jest tęsknotą za bliskimi.
Wybaczcie szczerość, ale tak jest.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Nie wiem czy czytałyście - jest taka książka pt. Akuszerka dusz, napisana przez pielęgniarkę hospicyjną. Tak jak położna przyjmuje dziecko w czasie porodu, tak ona "oddaje" człowieka w ramiona Bogu. To też jakby poród, ale w drugą stronę. W pewnym sensie pomaga narodzinom do innego życia...
Recenzja od producenta:
Cytat:
Akuszerka dusz, książka o zaskakującym tytule, napisana przez pielęgniarkę hospicyjną, jest poświęcona umierającym chorym, ich zrozpaczonym rodzinom i tym wszystkim, którzy pochylają się nad cierpiącymi, by przynieść im ulgę.
Książka przekazuje bogate doświadczenia osoby poświęcającej wiele uwagi pielęgnacji uszkodzonego przez ciężką chorobę ciała, uśmierzaniu dolegliwości, a także wspieraniu psychicznemu, a nade wszystko duchowemu śmiertelnie chorych pacjentów i ich bliskich.
Akuszerka dusz. Opieka duchowa nad umierającymi - autor: Kathy Kalina
kiedyś tal ale teraz już nie. nie poszłabym znów do hospicjum. to dla mnie za trudne, kiedyś jak byłam zdrowa to mogłam i chodziłam na wolontariat, ale teraz w hospicjum widze to co stanie się ze mną i NIE to nie dla mnie
ja uważam a raczej staram się uważać za zdrową , wypieram to że jestem chora ze swidomości a hospicjum to by uniemożliwiło
Pracując w hospicjum chyba nie da się.... nie przenosić ładunku emocji na życie prywatne.
Tak myślę na podstawie mojej pracy w szpitalu. Po skończonym dyżurze nie umiałam pracy zostawić za drzwiami szpitala.
Jak to mówią nie można być z kamienia ani z gąbki... Podobnie jest pewnie w pracy w hospicjum. To jest jakby taniec na lince...
Z jednej strony nie można chłonąć wszystkich emocji chorego - grozi to szybkim wypaleniem się, a z drugiej strony nie można ograniczać się
tylko do wypełniania swojej profesji. Krótko mówiąc nie można przeginać w jedna albo drugą stronę.
Nie każdy może pracować w tego typu placówce... Moja siostra jest osoba do tego stopnia wrażliwą, że nawet boi się wejść na nasze forum...
A zmaga się z rakiem tarczycy..
Lecząc białaczkę zastanawiałam się czy aby nie zostać wolontariuszką w hospicjum.
I odpowiedź jest (niestety) NIE.
Po pierwsze będąc na tym forum, 'dotykając' różnych emocji (niekiedy bardzo skrajnych i niekiedy różnych od moich) innych ludzi poprzez internet, gdzie nie ma bezpośredniej konfrontacji jest trudno. Myślę, że twarzą w twarz z tym wszystkim nie potrafiłabym skutecznie pomóc, czy skutecznie współczuć.
Po drugie, teraz staram się wspomagać moją chorą koleżankę, i często czuję się palant, który nie wie co ma zrobić, co ma powiedzieć. Czuję się, nie daję dobrego skutecznego współczucia.
Również moje całe doświadczenie z chorowaniem, różne przemyślenia nie pozwalają 'pleść banałów'.
Także niestety stwierdzam, że nie potrafiłabym pomagać w hospicjum.
Anulinko, pozdrawiam Cię serdecznie w Twoim wątku
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Witaj Anulinko
Poruszasz bardzo istotny i ważny temat.
Opieka Hospicyjna, nasze podejście do tego tematu są bardzo ważne i istotne.
Może właśnie poszerzenie wiadomości na ten temat, pozwoli, że nie będziemy bać się tego tematu tak jak diabeł święconej wody.
Za każdym razem, gdy słyszymy Hospicjum, na zasadzie skojarzenia pojawia się UMIERALNIA...
Nawet jeśli tak jest, że jest to miejsce gdzie mamy szansę odejść godnie, zaopatrzeni w leki pomagające uniknąć cierpienia fizycznego, otoczeni możliwie troskliwą opieką zarówno medyczną jak i ludzkim współczuciem i zrozumieniem.
Nie mam zamiaru oceniać nikogo kto zostawia pod opieką hospicjum swojego bliskiego i nie interesuje go nic z wyjątkiem schedy po tej osobie...Cieszę się natomiast, że zostawia go pod opieką specjalistów, a nie samego w pustym mieszkaniu, do którego wraca późnym popołudniem lub wieczorem...
Aniu. Myślę, że masz szansę zrobić bardzo dużo zarówno dla siebie jak i dla nas chorych, Twoja praca w hospicjum, zdobyte doświadczenie i wiedza, nawet o tych bardzo skrajnych przypadkach znieczulicy i niekompetencji jest wiedzą bezcenną, bo ma szansę zmienić sposób myślenia i postrzegania właśnie o tych umieralniach
Przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi, nie chcę odpowiadać na każdą osobno.
Powiem jednak tak, Hospicjum to nie 'umieralnia' trafiają tutaj osoby chore, które (zdarzają się)po jakimś czasie wracają do domu.
To zależy w znacznym stopniu od rodziny, w zasadniczym stopniu...właśnie od niej.
I dlatego zawsze jestem za HD, na tyle ile to możliwe.
Hospicjum jest placówką pomocy, pomocy osobom , które nie są w stanie zająć się chorym na co dzień w domu.
Ja apeluję jednak do Wszystkich osób mogących nas wesprzeć w takiej pomocy. To nie jest praca (nie bierzemy za to pieniążków) to dobre serce kierowane do INNYCH.
Jestem tego przykładem, otrzymałam ją, bardzo mi pomagano ze strony H, teraz kolej na mnie. Nigdy z nas nie wie, jaki los jest nam pisany. Dzisiaj nie potrzebujemy pomocy, jesteśmy zdrowi...ale jutro, za misiąc, lata....nie wiadomo.
Dlatego też jest to bardzo ważne, bo pomagając innym, pomagamy sobie.
Hospicjum jest placówką pomocy, pomocy osobom , które nie są w stanie zająć się chorym na co dzień w domu.
Ja apeluję jednak do Wszystkich osób mogących nas wesprzeć w takiej pomocy. To nie jest praca (nie bierzemy za to pieniążków) to dobre serce kierowane do INNYCH.
Jestem tego przykładem, otrzymałam ją, bardzo mi pomagano ze strony H, teraz kolej na mnie. Nigdy z nas nie wie, jaki los jest nam pisany. Dzisiaj nie potrzebujemy pomocy, jesteśmy zdrowi...ale jutro, za misiąc, lata....nie wiadomo.
Dlatego też jest to bardzo ważne, bo pomagając innym, pomagamy sobie.
dobre podsumowanie i jaki piękny gest, oddać to co się otrzymało .Aulinko to jest piękne co robisz .Masz rację nie wiemy czy jutro to my nie będziemy szukac pomocy a wtedy taki wolontariusz będzie dla nas skarbem
My otrzymaliśmy tak dużo od HD podczas choroby taty, dzięki nim tata odszedł w miarę spokojnie chciałam to oddać i po prostu pomagać ale ze względu na to ze sama cięzko choruję ,w hospicjum nie mogę pomagać,
to dla dobra tych ludzi , często samotnych i czekających na osobę ktorą polubili , nie jestem dyspozycyjna , bo bardzo dużo czasu spedzam w szpitalach, dla tych chorych , jesli ktos kto przychodzi i znika ,to zmiany ktorych nie powinno juz wtedy być i ten ktoś nie jest odpowiednią osobą bo dokłada im się wtedy stresu
ale leżac w szpitalu wiele razy byłam przy osobach ktore odchodziły , to że się jest w czasie kiedy nie ma rodziny ,to ogromnie dużo
przeprowadziłam wiele osób na tą drugą , podobno lepsza stronę
i zrobię to zawsze jesli będzie taka potrzeba,
w szpitalach tez pacjenci odchodzą, często rodzina nie zdązy , ważne żeby był ktoś kto po prostu będzie , i będzie trzymal z rękę , może przytuli ,wytrze twarz , pocałuje w czoło - zalezy od osoby pomoze żeby ten ktoś nie był sam
często piszecie ze nie zdązyliście pożegnać bliskich, boli was to , bo to przykre że wasz bliski nie miał wtedy nikogo
pamiętajcie ze czasem warto zapytać pielęgniarki , wasi bliscy nie zawsze odchodzą sami
są tacy ludzie jak ja, ktorzy sami będąc pacjentami pomagają im odejśc
wazne jest ze ten ktos nie był sam,
krotki przykład - odchodziła pacjentka ktora ciagle wołała corkę, kiedy ja weszłam do niej chwyciła mnie za rękę, więcej z gestów niz słów wywnioskowałam ze ona mysli ze to córka jednk jest przy niej, umarła taka szczęsliwa
warto pomagać , jak ktos tylko może , zawsze warto !
pozdrawiam
Aulinko bardzo cię podziwiam
_________________ Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie trać nigdy światła nadziei.
niki, moja pomoc zrodziła się po utracie ojczyma. Nigdy jak i większość nie pomyślałam o tym, taka jest prawda. Życie codzienne, dopóki nie znajdziemy się w podobnej sytuacji i nie zobaczymy jak bardzo wiele osób nas potrzebuje, jest tak szybkie i przelewa się nam miedzy palcami. Codzienność...rutyna...
Człowiek staje się mądrzejszy, bardziej sprawny po własnych doświadczeniach.
Wtedy zazwyczaj podejmuje 'mądrą' decyzję.
Życie każdego człowieka jest tak ważne, jak życie nasze. Zdałam sobie z tego sprawę patrząc właśnie na ból, na męki ludzi, na...czasami trudne odejścia, gdzie brakuje tej rodziny. Właśnie, są osoby które odchodząc traktują nas jak bliskich, ale nie wszystkie, zdarzają się wołania... są różne sytuacje.
Lublin jest w rozbudowie, dążymy do lepszych warunków dla naszych pacjentów. Byliśmy w kiepskim stanie, ale nigdy nie oznaczało to braku pomocy.
Pozdrawiam. Ania.
_________________ Przykro, że daje się osty...nie myśląc :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum