[komentarze dotyczące tego oraz tego wątku]
Witam
w końcu znalazłam gdzie mogę o tym napisać , czy może mi ktoś poradzić jak zaciągnąć męża do psychologa a najlepiej psychiatry , mąż kompletnie nie radzi sobie z emocjami związanymi z chorobą a emocje te są bardzo złe , nie mam pojęcia co z tym mam zrobić
Soniu, gdy "zainteresowany" nie chce skorzystać z pomocy terapeuty to nie jest łatwo mu pomóc. To, co możesz spróbować zrobić to:
(1) powiedzieć mężowi, że jego stan psychiczny jest dla Ciebie powodem do niepokoju i dużym obciążeniem, a jako dbająca o niego żona nie widzisz innego wyjścia, jak umówić mu wizytę u specjalisty (nie precyzuj od razu u jakiego specjalisty - spójrz najpierw na jego reakcję; jeśli się zdenerwuje i zamknie temat, nie mów na razie więcej, a powtórz dokładnie te same słowa kilka dni później, gdy mąż będzie sprawiał wrażenie bardziej otwartego na rozmowę; gdy zapyta o szczegóły umawianej wizyty, wtedy powiedz mu, że samopoczuciem zajmuje się inny specjalista niż chirurg czy onkolog, więc jest to wizyta u psychiatry);
(2) z tego, co pamiętam mąż jest pod kontrolą Pani onkolog, która sama przy ostatniej wizycie powiedziała mu, że musi zadbać o swój nastrój, aby ona mogła go dalej prowadzić (dobrze pamietam?). Skoro tak, to (choć nie jest potrzebne skierowanie), przedstaw mężowi sprawę następująco: "Pani doktor onkolog skierowała Cię na konsultację do specjalisty psychiatry. Należy pójść na tę wizytę, przynajmniej po to, aby przy kolejnej wizycie u pani onkolog nie kierowała cię tam ponownie. Poza tym, to trochę niepoważnie będzie wyglądało, że ona ciebie kieruje na konsultację do innego lekarza, a ty nie korzystasz z tego".
Sposoby te nie gwarantują skuteczności, bo w ostatecznym momencie to od męża zależy, czy pójdzie na wizytę, czy nie.
Ale warto próbować, jak się uda go skontaktować z psychiatrą, który wdroży leczenie, Tobie będzie lżej.
Witam
bardzo dziękuję ale mąż podchodzi do tego tematu dziwacznie bo nie wiem jak to inaczej nazwać , powiedział , że nie pójdzie i zamknął temat a na koniec nie będę się spowiadał obcym ludziom z moich problemów i opowiadał o sobie i awantura gotowa , przecież ja boję się zabrać go na zlot bo zaczyna być nie obliczalny w swoim zachowaniu , ostatnio byliśmy na działce u znajomych to oni powiedzieli że mój mąż nadaje się do kaftana , myślałam , że pod ziemię się zapadnę taki wstyd
Soniu21 to jest właśnie ów dyskomfort zajmowania się chorym, bywa zmierzły i ... tyle. Jedni są tacy, że potrzebują porozmawiać, "wywnętrzyć się", inni zaś nie, wolą chorobę znosić sami. Wyluzuj, nie będziesz reagowała, może i mąż nie będzie reagował.
Soniu, właśnie na zlot koniecznie zabierz męża, w końcu prawie wszyscy to "sami swoi", my na pewno go zrozumiemy. w końcu jedziemy na tym samym wózku a być może wśród nas jakoś lepiej się poczuje i łatwiej otworzy na swoje problemy.
Pozdrawiam
_________________ Człowiek potyka się o kretowiska, nie o góry.
Wczoraj wyciągnęłam męża na wycieczkę do lasu o dziwo zgodził się , dzisiaj jakiś taki spokojniejszy a ja czekam na następny wybuch złości czy nie zadowolenia teraz trochę przysnął , na zlocie nie otworzy się przed nikim , nie wychodzi do ludzi nie potrzebuje od nikogo pomocy , dzieci nie chcą z nim gadać ja jestem pośrednikiem między nimi , mają dosyć napadów jego nerwicy i czepiania się każdego drobiazgu np. deska która została na blacie po śniadaniu a jak by wiedział , że ja piszę i szukam pomocy w końcu dla niego i rady i wsparcia dla siebie to dopiero była by masakra , że ja piszę a inni się z tego śmieją i mają dobry ubaw tak do tych spraw podchodzi mój mąż
sonia21,
mnie sie wydaje,ze nic na sile. Jezeli maz nie wie, ze sie tu udzielasz to mysle,ze gdy sie dowie od osob trzecich straci do Ciebie zaufanie. Moja Mama podczas choroby byla bardzo czujna i wychwytywala falszywe tony.
Moze potrzebuje spokoju i normalnosci.
Ile czasu zmagacie sie z choroba?
_________________ "Bywają rozłąki, które łączą trwale."
Soniu, Ty najlepiej wiesz jaki jest Twój mąż i co można mu powiedzieć, ale musisz mieć swiadomość, że na zlocie może się dowiedzieć, że jesteś na forum
Powiedziałabym poprostu, że skoro nie chce od nikogo pomocy to Ty szukasz takich przypadków w necie
Napewno coś wymyślisz....
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Zebra ,ela 1 mąż wie że udzielam się na forum ale tak do końca nie wie że piszę o naszych ''prywatnych" sprawach
Ja dzisiaj nie wyobrażam sobie innej sytuacji, niż szukanie wiedzy w necie ( nie tylko tu i teraz ). Wiadomo, że i tak każdy musi sam ocenić jej merytoryczną wartość, a forum pomaga niezobowiązująco pogadać o ważnych sprawach.
Soniu,gdzieś czytałam,że rak to choroba na którą choruje cała rodzina
Po diagnozie już nic nie jest takie,jak przed
Mój tata chorował krótko,ale pół roku wcześniej miał wodniaka w głowie i zrobiono mu trepanację czaszki.Po operacji całkowicie się zmienił ,stał się niecierpliwy,agresywny,uciekał z domu.Może gdyby miał takie życie jak przed zabiegiem,walka z chorobą wyglądałaby inaczej,a tak siedział tylko przed tv,nie interesowało go nic,ani dom ani my.
bardzo współczuję Ci i Twojemu mężowi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum